- Jak na pierwszy raz... może nie jest to wrodzony talent, ale do tego akurat niewiele osób ma. Spotkałem jedną. Prawdziwy snajper - powiedział kiwając głową w wspomnieniach.
- Ta, raczej unikać... ale jak możesz zastrzelić to zastrzel. No i na dziesięciu rzeczywiście ciężko mieć szanse... chyba, że wszyscy mają upośledzenie ruchowe, warunki bardzo ci sprzyjają i jesteś absolutnym geniuszem i sprawiasz, że każdy strzał się liczy - mówił wprowadzając Damiana do samochodu.
- Z iloma maksymalnie dałeś sobie radę? - spytał Richard.
- Dwoma. Miałem jednak trochę szczęścia... długa historia, mało ważna.
Richard nieco się skrzywił, spodziewając się nieco bardziej heroicznych wyczynów.
- Za niedługo postrzelamy może do normalnych celów, od tamtego momentu będzie już z górki - powiedział puszczając oko i otwierając drzwi dla Ester. - Sprawdź czy jest bezpiecznie.
Sam znów usiadł za kierownicą, dobrze orientując się w drodze powrotnej.
- O co chodzi z tym Victorem? Albo mi się wydaje, albo go kojarzę z dawnych lat. W sensie był szczylem, takim jak Damian, ale imię mi się zgadza i przypomina mi ogółem syna takiego ruska... nie wiecie jakiej jest krwi? W sensie czegoś o nim? - spytał z ciekawością, przygryzając wargę.
__________________ Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies
^(`(oo)`)^ |