Wątek: Zabójca Trolli
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-05-2014, 21:58   #106
malahaj
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Opuściwszy szybko komnatę młodego lorda, nie słyszeli dalszej rozmowy, jaka się w niej odbyła. Choć wzrok Starego Lorda i sług jego wiele do myślenia dawały. Jedynie Rainhard z zamyślonym spojrzeniem rzucił krasnoludowi nieme pytanie...

O natychmiastowym udaniu się do kuchni nie było mowy. W rzeczy samej mieli jeszcze trochę czasu na odpoczynek, bo po wczorajszej popijawie większość łowców wilkołaków nie nadawała się do niczego przed dziewiątą. Ta sama podstarzała służba podała śniadanie w tej samej sali, co wczoraj. Większość wojaków jadła w milczeniu lub z wyrazem bólu na twarzach, bo alkoholu żadnego profilaktycznie nie podano a mało kto miał jakiś swój zapas. Obywało się też bez śpiewów, okrzyków a nawet rozmów było mało a i to głównie przyciszone.

Duingan był oczywiście w świetnej formie, Regis w sumie też, choć starał się ukrywać swoją twarz i dłonie, aby unikać zbędnych pytań. Przy wczorajszym spotkaniu z Lordem jakoś udało mu się uniknąć tego tematu. Wszak światło pochodni nie należy do najlepszych a i mało kto zawracał sobie nim uwagę. Dziś jednak... Zaczynał sobie uświadamiać, że ciężko będzie mu wskazać ewentualną winowajczynie tych wszystkich zadrapań, ugryzień i malinek. Może ktoś by jeszcze uwierzył, że uwiódł jedną z obsługujących ich kobiet, ale wszystkie były w takim wieku, że od dawna nie miały już wszystkich zębów, więc... Zawsze mógł zwalić na któregoś z pijanych najemników.

Po śniadaniu zbrojni rozeszli się do swych kwater poczynić ostatnie przygotowania. Reinhard zaś zaprosił na słowo Duingan a wraz z nim Regisa.

- Gdzie więc zamierzasz się udać Mistrzu Duinganie? -
- A niby gdzie miałbym się udać? Wilka tłuc, a co! -

Rainhard uśmiechną się, po czym skinął na jednego ze swych ludzi. Ten podszedł do stołu, zgarną zalegające na nim naczynia i rozłożył mapę. Widać było, że odręczną, ale wykonaną z wojskową starannością zawodowego zwiadowcy. Przedstawiała okolice zamku.

- Spójrz. Zanim tu przybyłem, popytałem tu i tam. Wczoraj na uczcie, moi ludzie też zaciągnęli języka. Wiem więc, gdzie udadzą się poszczególne grupy.

- Siepacze ze Marienburga myślą, że potwór ma leże we starych kopalniach należących do Lorda von Rundstedt. Od jakiegoś czasu są nieczynne, ale prędzej uwierzę w uczciwego niziołka, niż w to, że wilkołak zamieszkał w kopalni srebra. Nawet nieczynnej. Reszta tej hałastry ma zamiar urządzić polowanie z nagonką. Chcą polować na potwora, tak jakby to był zwykły wilk, albo niedźwiedź. Ustalili, że kusznicy i muszkieterzy ustawią się na wzgórzu na południe od zamku, a resztę będzie zaganiać na nich „zwierzynę”. Tak sobie to przynajmniej wymyślili. -


- A Ty, co chcesz zrobić? - zapytał Zabójca.

W odpowiedz Rainhard spojrzał na niego poważnie, po czym sięgnął pod drugą mapę, do tej pory zwiniętą na stole. To był ten sam rysunek, ale poprzecinany najróżniejszymi liniami, biegnącymi od i do kilku punktów zaznaczonych na czerwono. Cała ta mozaika tworzyła jakieś nieforemny kształt wokół, zgrabnie zaznaczonego koślawym nieco rysunkiem zamek...

- Zebrał informacje o napadach wilkołaka z ostatnich dwóch lat. Tą są te punkty. Nie wierze w kopalnie, nie wierze w ukryte w lesie legowisko, nie wierze w inne bajki. Wczoraj, kiedy rzekłeś, że widziałeś bestie... Cóż, nie powiem, żebym był zaskoczony. On tu jest Mistrzu Duinganie. Jestem tego pewien. -

- W zamku? Wilkołak na leże na zamku? - wyjęknął Regis.

- Może nie w samym zamczysku, ale na pewno gdzieś bardzo blisko. Ponoć te fortece wzniesiono na ruinach innej, dużo starszej i większej budowli. Ponoć jej pozostałości są jeszcze gdzieś ukryte po ziemią. To dość aby się ukryć. Poza tym... Z tego, co słyszałem te potwory potrafią przyjmować ludzką postać, więc gdzie niby miałyby się ukryć, jak nie wśród ludzi. -
- Zmierzasz zostać na zamku, jak wszyscy wyruszą? - zapytał krasnolud.
- Nie, tego zrobić nie mogę. Lord by na to nie pozwoli, poza tym bardzo źle wczoraj zareagował na moje sugestie. Nie, wyjedźmy za mury razem z innymi. Jest tu jedno takie miejsce. Niedaleko od zamku jest wzgórze. Trochę strome, ale ma swoje zalety. Widać stamtąd samą fortece, jak również sporą połać okolicy. Będziemy mogli obserwować polowanie i łowczych. Dwa, będzie się tam łatwiej bronić... -
Duingan spojrzał na niego z zaskoczeniem.
- Bronić? Spodziewasz się, że ta pokraka NAS zaatakuje? -
- A co byś zrobił na jej miejscu Mistrzu? -

*****

Po rozmowie z Reinhardem Duingan miał chwilę na zabranie broni i założenie pancerza. Dźwięk rogu zebrał wszystkich na podwórzu. Tam, siedząc na koniu, przywdziany w połyskujący pancerz powitał ich sam Lord Gerd von Rundstedt. Nad nim powiewała chorągiew z herbem jego rodu. Towarzyszyło mu kilku podstarzałych strażników, w tym poznany wcześniej Johan. Nie było za to jego żony ani córek. Zamiast tego towarzyszyła mu inna, nie młoda już niewiasta, której wygląd jasno sugerował pokrewieństwo z lordem. Ktoś szepnął Regisowi do ucha, że to Elizabeth von Rundstedt, matka Gerda.


- Witajcie wszyscy! - Lord przemówił z wysokości bojowego rumaka. - Wkrótce, jeden z was stanie się członkiem mojej rodziny. Jedyne, co każdego z was od tego dzieli, do żywot plugawej bestii gnębiącej te ziemie. Ten, kto przyniesie jej odciętą głowę, pojmie za żonę jedną z mych córek. Dziś, po polowaniu wydam ucztę na cześć zwycięscy, gdzie będziemy świętować jego zwycięstwo i ogłosimy zaręczyny. Ruszajcie! -

Pogoda im sprzyjała. Śnieżyca ustała, świeciło jasne słońce. Powietrza nie poruszał najlżejszy nawet podmuch wiatru. Nic nie zapowiadało, aby aura miała się zmienić do wieczora. Ot, piękny dzień na mordowania. Choć Duingan i kilku innych opuszczających zamek otwartą na oścież bramą, wiedzieli, że na to każda pogada jest dobra.
 
malahaj jest offline