Khazad maszerował u boku znajomka. W duchu liczył szczerze, że Łasica nie zawiedzie i miast zająć się rżnięciem zamkowych niewiast rozejrzy się za księgą, która była ich celem numer jeden. Przynajmniej według starego maga, który ich posłał w to miejsce, dla brodacza rzecz jasna numerem jeden było spotkanie się dwunożnym wilkiem. Od dawna chciał ubić coś rzadkiego, o tak.
Niedługo po przekroczeniu bram khazad i doświadczony wojownik oddzielili się od reszty samozwańczych pogromców bestii. Gdy wiedział, ze nikt już ich nie podsłucha wejrzał na Reinharda.
-Mam kilku podejrzanych. Chorowity dzieciak, jego pierdolnięta matka, jedna z cór, albo stara naszego lorda. Każdy nim może być. Młody jest chory. Może nocne eskapady tak go męczą, że potem skurwiel gnije w łożu całymi dniami. Ale nie ma po co bronić cnoty sióstr. Z tego co wiem, bestia rozszarpywała na strzępy każdego kandydata do ręki dziewuch.- myślał głośno, patrząc gdzieś w dal.
-Pierdolnięta matka, to ta która wczoraj szukała dzieciaka chyba po wieży?- zasępił się -Może likantropia pozbawiła ją zmysłów w drugiej świadomości? Ale też nie ma powodów bronić cnót nie swoich cór. Córki z wilka, ja pierdole co za kretyn wymyślił taki przydomek...- khazad pokręcił głową -Być może konkurencja. Zabijają potencjalnych partnerów swoich rywalek? Ile ich tam w ogóle było? Trzy? Nawet żem nie dosłyszał...- zasępił się, gładząc dłonią po brodzie -Zostaje jeszcze stara od lorda. Paskudne babsko.- brodacz wzdrygnął się na myśl o pomarszczonej jak kutas po wyjściu z zimnej wody kobiecinie -Może babulinka nie chce oddać swoich wnuczek? Ale czemu miałaby to robić?...- wzruszył ramionami -Jest jeszcze ktoś.- wejrzał na Reinharda. Widząc jego zaintrygowaną minę postanowił nie trzymać go w niepewności i od razu przedstawić opowieść Łasicy o spotkaniu tajemniczej kobiety, którą sam osobiście nie widział, lecz miał przyjemność obejrzeć jej portret na ścianie komnaty, w której nocowali.
-Ponoć otaczała się wilkami. Jak dobrze rozumiem to matka tych dziewuch. Nie bardzo wiem o co tu chodzi. Czemu spierdoliła do lasu i czemu wszyscy myślą, że jej nie ma. Może przychodzi nocami w postaci wilkołaka doglądając bezpieczeństwa swych cór? Chuj wi...- nim skończył dywagować nad możliwymi opcjami dotarli na miejsce. Z tego wzniesienia mieli obserwować zamek i jego okolice. Czekanie nie było w stylu Duingana, lecz łażenie bez sensu jeszcze bardziej mu nie odpowiadało. Furia delikatnie drżała w rękach spragniona krwi, jakby przeczuwała, że zbliża się pora karmienia i już niebawem otrzyma wyczekiwany posiłek.
__________________ A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny! |