Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-05-2014, 11:19   #50
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Z chwilą, gdy Mary dorzuciła drewna do paleniska, wzrok Ashforda spoczął na ogniu. Jaskrawym, chaotycznym żywiole, który nie trwonił czasu i już zajął się obrabianiem nowej zdobyczy. W odizolowanym schronieniu wampirów, bez dostępu do innych źródeł światła, mógł popisać się całą gamą różnorakich odcieni czerwieni - od karmazynu, przez szkarłat, aż po cynober. Kolor pełen życia, kolor krwi. Równocześnie kolor Czerwonego Lęku, wielkiego Rotschrecku. Czy Mary testowała odwagę swojego potomka? Raczej nie miała ku temu powodu, biorąc pod uwagę zdarzenia, jakie miały miejsce w rostockiej kopalni.

JD oderwał wzrok od tańczących płomieni, wstał i przeciągnął się. Niby niewielka rzecz, lecz przynosiła prawdziwe ukojenie po kilku godzinach niebezpiecznego, wytężającego mięśnie lotu. Brujah uznał, że jeżeli w tym samym tempie będzie zbierał nowe doświadczenia, to już po kilku miesiącach zostanie przygotowany na wszystko.

- Fajnie - zgodził się. - Ale ty mówisz o brudnej robocie, a ja sam jestem… brudny - uśmiechnął się lekko, po czym zaczął rozpinać guziki koszuli. Uznał, że nie będzie dawał występu i wnet odwrócił się bokiem do Mary. - Na mieście mówią o tobie prawdę, jesteś pracoholiczką. Cała noc w podróży, nie męcz mnie już dzisiaj więcej… - żartobliwie zakończył wypowiedź, posyłając kolejny uśmiech, aby wampirzyca nie wzięła go za niewdzięcznego, lub przesadnie smarkatego. - Zagrajmy w coś. Koniec świata może poczekać.

Podszedł do balii, którą rozsądnie przygotował Abdul. Ujął w dłonie nieco wody, po czym obmył twarz. Następnie szyję, na końcu ramiona. Niedaleko trzaskał ogień, który teraz był już nieco mniej straszny.

- Lubię skrable, ale tej gry nie mamy… Kart też nie… Nawet jeśli znalazłby się papier i długopis, to przecież kółko i krzyżyk jest nudne - udał, że się zastanawia, przenosząc wzrok z naczynia na nieco upiorne oblicze Mary. - No to zostaje chyba tylko „prawda, lub wyzwanie”?

„Oraz rozbierany poker. Taki bez pokera”, dodał w myślach. Tego jednak, dla własnego dobra, nie zamierzał wypowiadać na głos.

Krwawa przyglądała się przez chwilę potomkowi. W jej oczach odbijały się języki ognia, przez co spojrzenie wydawało się niemal złowrogie. Przez chwilę JD miał nawet wrażenie, że zobaczył bestię swojej matki. Jeszcze straszliwszego potwora niż jego własny.

- Nie znam się na grach, ale możemy spróbować - powiedziała po chwili Mary. - Domyślam się, że Ty zaczynasz?

- Czemu nie? - wzruszył ramionami. - Jeśli nie masz nic przeciwko. Prawda, czy wyzwanie?

Wampirzyca przeciągnęła się leniwie.

- Wyzwanie.

JD przez chwilę myślał nad odpowiednim poleceniem, po czym opanował się, by nie zdradzić wesołości.

- Zadzwoń do Cooka, udaj płacz i powiedz, że nie masz do kogo innego zwrócić się z tym, że nie radzisz sobie psychicznie. Dodaj, że niedokończona misja w Rostocku była dla ciebie kompletną porażką, która przelała czarę goryczy, drastycznie spadła ci samoocena i prosisz o duchowe wsparcie - rzekł JD, obmywając dłonie w balii. - Możesz też wybrać "prawdę" zamiast "wyzwania" - dodał po sekundzie, gdy uznał, że być może nieco przesadził. Nie mógł wyobrazić sobie zadania, które byłoby bardziej sprzeczne z naturą wampirzycy i właściwie nie sądził, aby Mary je wykonała. Spoglądając na wodę, pozwolił sobie w końcu na uśmiech. Bardzo szeroki.

Matka słuchała w milczeniu polecenia, a następnie wyjęła telefon z kieszeni kurtki.

- Mogę to zrobić - zaczęła lekkim tonem. - Ale... czy pomyślałeś, do czego to doprowadzi? Jeśli ktoś szuka nas lub Brzydala, to podamy się mu jak na tacy. Sygnał satelitarny bardzo łatwo wychwycić, dlatego zazwyczaj nie paplamy na misjach, jeśli jeszcze tego nie zauważyłeś. Po odebraniu telefonu ode mnie, nieważne jakiej treści, Cook i my jesteśmy zobowiązani do natychmiastowej zmiany miejsca pobytu. Inaczej możemy zostać namierzeni i wpaść w zasadzkę. A skoro w promieniu 100 mil niemal na pewno znajdują sie wysłannicy Sabatu... cóż, raczej nie wypoczniemy tego wieczora, a już na pewno nasza pobudka kolejnego dnia stoi pod znakiem zapytania. Więc... mam dzwonić?

Teraz ona się uśmiechnęła - irytująco radośnie.

- To, czy masz dzwonić, powinnaś rozważyć we własnym sumieniu. Pamiętaj, że zawsze masz wybór. Prawda, lub wyzwanie. Jeżeli mimo wszystko wybierzesz to drugie, to będzie znaczyło tyle, że masz przede mną takie sekrety, że już wolisz ściągnąć nam na głowę Sabat, niż się trochę… otworzyć - odparł Ashford. - Widzisz, niby głupia gra, a jednak może powiedzieć wiele o naszym wzajemnym zaufaniu.

JD pozostawił naczynie z wodą, po czym wstał i usiadł obok Mary, twarzą w twarz. Był przekonany, że wampirzyca blefowała. Nie mógł uwierzyć, że nosiłaby przy sobie urządzenie, które tak łatwo byłoby namierzyć. Znaczyłoby to, że albo Archonci rozpaczliwie potrzebują nowego speca od elektroniki, albo że w kiosku skończyły się telefony z kartami pre-paid.

- A więc? - zapytał.

Krwawa zagryzła lekko wargi, jej brwi ściągnęły się. Wyglądała na zdumioną i wściekłą zarazem. Przez ułamek sekundy Ashford zaczął się nawet zastanawiać nad tym czy dobrze zrobił siadając tak blisko matki.

- Nieładnie - odezwała się wreszcie. - Od początku chciałeś użyć gry do własnych celów. Tylko co w momencie gdy zabawa przestaje być zabawna dla jednej ze stron? Za bardzo liczysz na moje poczucie dumy. Liczysz, że nie zechcę się zbłaźnić się przed przełożonym, liczysz na to, że nie przerwę tej gry, by nie stracić twarzy. Mylisz się, JD. Jako Archont działam dla wyższego dobra i nie mam prawa do dumy. Muszę myśleć o powodzeniu misji, o Cooku, który nie ma w zwyczaju siedzieć w fotelu i się opierdalać. Muszę w końcu myśleć o twoim bezpieczeństwie, jako że jesteś moim potomkiem. Tak, JD, wielu rzeczy jeszcze nie wiesz, a części nie mówię Ci celowo. Naprawdę uważasz, ze twój brak zaufania coś znaczy? Jesteś słaby, więc jesteś łatwym celem dla wroga. Nie wiesz co to prawdziwe tortury, więc muszę założyć, że w razie czego wypaplasz wszystko, co wiesz - podniosła rękę - Nie zaprzeczaj. To, czego doświadczyłeś w Wenecji, to były dziecinne gierki. Wampir jest cudownym przedmiotem tortur. Wiesz dla czego? Bo nie umiera zbyt łatwo i może dostarczyć wielu godzin zabawy najbardziej perwersyjnym sukinsynom. Skoro tak bardzo zależy Ci na oglądaniu mojego upokorzenia, zobacz ten filmik.

Mary kliknęła parę razy w telefon, po czym podała urządzenie Ashfordowi. Młody Brujah zobaczył w niewielkiej rozdzielczości dwuminutowy film, na którym znajdowała się jego matka. Ledwo ją rozpoznał. Poza tym, że zalana była krwią, nie miała części włosów, nos został rozbity na miazgę, a lewe ucho zwisało w strzępach. Ktoś wydłubał jej oko oraz odciął obie ręce i lewą pierś, przypalając rany po to, by ofiara nie straciła zbyt wiele krwi. Mary na filmie coś mówiła do kamery, podczas gdy jej oprawca (było widać tylko jedną, obutą w czarną rękawiczkę dłoń) przyciskał do szyi ofiary ostrze miecza. JD nie rozpoznał języka, w jakim mówiła matka, jednak wyraz jej twarzy, przerażone i załzawione krwią zdrowe oko wyraźnie sugerowały, że błaga o litość. Widać jej oprawca tego sobie życzył. Może była zakładniczką Sabatu? Albo chodziło o jakąś wcześniejszą sprawę?

Gdy Ashford chciał zapytać, okazało się, że jest sam w pomieszczeniu. Matka musiała bezgłośnie przeźlizgnąć się do wyjścia, bowiem teraz począł stamtąd chłodny powiew nocnego powietrza.

JD prędko wyłączył nagranie, po czym przeklął. Nie był pewien, co właściwie się wydarzyło i po części był zły na siebie, a po części na… Mary. Wampirzyca wszystko skomplikowała i choć obejrzenie filmiku stanowiło makabryczne przeżycie, to jednak nie sądził, aby to cokolwiek zmieniało. Matka była archontem. Jeżeli po ukazanych torturach nie zrezygnowała ze stanowiska, to widocznie nie dały jej aż tak bardzo w kość. Ashford poczuł lekkie wyrzuty sumienia, podchodząc do sprawy w ten sposób, lecz wciąż nie widział sensu w pokazywaniu nagrania.

Brujah liczył po prostu, że matka odpowie, że wybiera prawdę, dzięki czemu mógłby dowiedzieć się kilka interesujących rzeczy, na przykład jakiej narodowości była, czy ma jakieś życie poza byciem Archontem, lub czy uważa, że jest atrakcyjny.

JD westchnął i już miał pobiec za wampirzycą, gdy… uświadomił sobie, że ma w ręku jej odblokowaną komórkę. Ile z niej mógł wyciągnąć, ile się dowiedzieć? Czyżby Mary kasowała SMSy oraz rejestr połączeń, jednocześnie pozostawiając takie filmiki, jak ten? Ashford wahał się tylko chwilę, po czym uznał, że są granice w skurwysyństwie, których nie powinien przekraczać i wyłączył urządzenie, by następnie skierować się do drzwi. Chciał odnaleźć Mary i ją trochę ułagodzić. Czuł, że bardzo jest mu jej szkoda i powinien jakoś wynagrodzić to zajście.

Gdy przekraczał próg, zastanowił się, ile jego zachowanie wynika z człowieczeństwa, a ile z Vinculum.
 
Ombrose jest offline