Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-05-2014, 13:42   #85
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Maria źle spała, deszcz nie potrafił odpędzić natrętnych myśli.

Odgłosy strzelaniny poderwały ją na nogi, było wcześnie, ciemno. Pochylona nisko przebiegła do pomieszczenia, gdzie spała Samanta z dziećmi. Trzeba było zabrać je w bezpieczne miejsce. Dzieci krzyczały i płakały, wtulały w matkę, która –bardziej niespokojna niż zwykle –rozglądała się po pomieszczeniu. Jej nerwowość udzielała się dzieciom, dopóki matka była spokojna, je dawało się opanować, teraz widać było, ze coś przeraziło kobietę. Podeszła, dotknęła jej ramienia.
- Uspokój się. – powiedziała.- Uspokój. Wszystko będzie dobrze. Musimy iść.

I wtedy zorientowała się, co się stało. Brakowało dziewczynki. Sharon.
Nie mogli dłużej czekać. Maria wzięła na ręce Eve, zauważyła Nathana, który ogarnął żonę i dzieci, zaczęli schodzić niżej.
A potem wiele rzeczy zadziało sie na raz- rozbłysk światła, tak jasny, że wydawało się, jakby dzień nastał w jednym ułamku sekundy. Zrozumiała, że ktoś odpalił bombę, o olbrzymiej mocy, całkiem niedaleko, i że zaraz wszyscy zginął. Krzyknęła.

Zamiast śmierci pojawił się Roadblock wyrwał jej dziecko, nie chciała puścić małej, coś krzyczał, czegoś chciał. Karabin? Karabin teraz na nic, zaraz przyjdzie fala uderzeniowa, trzeba się chować… Chciała mu wytłumaczyć, ale nie słuchał, szarpnął ją i pociągnął, potykała sie na schodach. Pchnął ja w stronę stojącego przy oknie karabinu maszynowego. Przewróciła się, ale po sekundzie uniosła głowę. Coś było za oknem. Nie widziała, ale słyszała..zgrzyt? .

- Patrz tu! –warknął Roadblock pokazując jej jak trzymać taśmę.

Coś sie zbliżało. Maszyna? Pojazd?
Maria podniosła się na kolana i chwyciła taśmę z nabojami. Ręce się jej trzęsły.
- Co to jest? - w jej głosie pobrzmiewały nuty histerii. - Co to jest?!
- Po prostu prowadź taśmę, do kurwy nędzy!

Strzelał, łuski latały w powietrzu. Chyba trafił, maszyna zwolniła, ale znów przyspieszyła po chwili.

Zaczęła strzelać do nich, pocisk rozbił mur obok Roadblocka, kawałki posypały sie na dziewczynę. Krzyknęła znowu, kuląc się pod resztką muru i zasłaniając głowę. Roadblock krwawił obficie z klatki piersiowej




Metalowe coś ciągle się zbliżało, wyraźnie znów do nich celując. Widać je było teraz dokładnie przez podziurawiona ścianę szczytową budynku. Maria zamarła przypatrując się metalowej konstrukcji.


- Trzymaj taśmę! Prowadź taśmę! –wrzeszczał mężczyzna , nie przestając strzelać. Jego głos z trudem przebijał się przez hałas, który panował w pomieszczeniu.

Maria spanikowała. Nie mieli szans, cóż mógł ich karabin wobec tego czołgu.
- Zostaw to! Uciekaj! – krzyknęła, odbiegając w głąb pomieszczenia.


Przeraźliwy huk, ból i krzyk Marii zlały się w jedno. Budynkiem zatrzęsło, posypały się fragmenty gruzu. Szarpnęło nią. Rzuciło.

Zamknęła oczy.

Po chwili wszystko ustało. Nic nie czuła i nie słyszała niczego, cisza była wręcz dojmująca. Powoli otworzyła oczy. Nie ruszała się – po upadku z konia nie wolno się ruszać, póki człowiek nie oszacuje obrażeń. Było przeraźliwie cicho, jakby ktoś usunął wszystkie odgłosy, pył wisiał w powietrzu. Powoli opadał, a ona dostrzegała coraz więcej szczegółów.
To nie była łąka.

Przednia ściana budynku nie istniała, rozwalona przez coś wielkiego. Roadblock leżał na ziemi w kałuży krwi, nie miał nogi, jak dobrze mogła zobaczyć kąta, w który była wciśnięta. Lub ręki. Niczego nie czuła, niczego nie słyszała. Umarła?

Podłogę pokrywały metalowe kulki. Przyciągały wzrok, hipnotyzowały. Wypełniały całe pomieszczenie. Rozpoznawała je, ale nie potrafiła znaleźć nazwy. To było ważne -wiedzieć. Mózg szukał skojarzeń, przeczesując zakamarki pamięci. Uśmiechnęła się lekko. Kuzynka Cloudette.
Boule. Chciała wyciągnąć dłoń, złapać jedną i rzucić, ale nie znalazła siły.
Zamknęła oczy.

Coś poderwało ją do góry. Razem z ruchem przyszedł ból, rozlał się po ciele, rwący, otępiający. Szarpnęła się, protestując, chyba krzyczała, ale nie słyszała sama siebie. Więc przestała. Ktoś ją niósł, kładł, dotykał, widziała światło, rozmazane przez łzy.

Nie krzyczała.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.

Ostatnio edytowane przez kanna : 27-05-2014 o 13:45.
kanna jest offline