Krewniacy przygotowali się do polowania, zabrali broń, kołki, małą apteczkę, plecaki i linę. Standardowy zestaw. Ubrali się w grube skóry.
Marek popatrzył po nich. W ich oczach dostrzegł radość z nadchodzącego polowania. Wiedział kogo każdy z nich będzie szukać i kogo chciałby mieć na celowniku. W końcu polowanie na Renegatów z klanu Gangrel było ich ulubioną rozrywką. Wystarczyło tylko śledzić wampira i poczekać aż zgłodnieje. Wtedy rolę przejmowała Nastolatka kiedy wampir ją ugryzł to automatycznie łamał pakt ustanowiony wieki temu przez Garou i Gangreli. W świetle umowy można go było spokojnie zabić, ale oni nie lubili prostych rozwiązań.
Plan był taki kiedy wampir wgryzie się w szyję Veroniki, ona przebije jego serce kołkiem. Gdyby coś poszło nie tak wtedy Gustav podbiegnie i zrobi to za nią. Później rozpocznie się prawdziwe polowanie i ucieczka ofiary przez las.
Marek obiecał Mari, że wróci rano cały i zdrowy, ucałował córeczkę i zamknął naczepę. Wataha zagłębiła się w las. Marek dostrzegł jako pierwszy ślady, ale Gustav i perkusista znaleźli truchło sarny. Marek podszedł do nich.
- Co my tutaj mamy ?- Zapytał i przyklęknął. Gustav rozejrzał się po okolicy.
- Nie podoba mi się to szefie, to co zabiło tę sarnę może się jeszcze tu kręcić.
Marek ściągnął z siebie ubranie.
- No dobra rozejrzę się po okolicy, a wy trzymać się razem, patrzeć też na korony drzew, jeśli to kot to umie się wspinać, bądźcie czujni ja będę niedaleko.- Po tych słowach przybrał formę Lupus i złapał trop i poszedł się rozejrzeć. |