Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-05-2014, 16:40   #142
Deadpool
 
Deadpool's Avatar
 
Reputacja: 1 Deadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetny
Wakey... wakey

Controll override relased
Re-boot accomplished
Memory backlog restored.

Obraz w oczach Proxy powoli wracał na miejsce. Twarz oryginalnej Nikity widniała na przeciw mechanicznej dziewczyny. Kravchenko ustawiła robota na miejsce i odsunęła się nieco.
Kawałek za nią stały jeszcze dwie panienki. Młoda i niezbyt wesoła Tanu oraz jej stara znajoma Claudette.
- Odbiór? - mruknęła Nikita. - Halo, mecha-klonie? Odbierasz? - uśmiechnęła się delikatnie kobieta. - Świat się kończy.
Androidka zamrugała kilkakrotnie i rozejrzała się dookoła samym ruchem gałek ocznych. Aż jej wzrok zatrzymał się na Nikicie… właśnie TEJ Nikicie na której to wzór posiada wygląd.
- Gdzie jestem? - Rzekła beznamiętnie nadal przyglądając się Kravchenko. Ona czasem nie powinna być martwa?
- Dawne terytorium Geenie corp. Borys urządził tutaj niezły burdel. Ktoś cię wyłączył i zostawił. - objaśniła kobieta. - Więc przyszliśmy cię zabrać. Przyda się twoja pomoc.
W charakterystyczny dla siebie sposób uniosła brew, i cofnęła się krok w tył. Jej ręka odruchowo spoczęła tam gdzie powinna być katana… powinna.
- Co się działo gdy byłam wyłączona? - Jakoś nieufnie spozierała na zgromadzonych. Zwłaszcza na Nikitę. Tak bardzo ją dziwił fakt że stała przed nią, że postanowiła walnąć prosto z mostu.
- Ty czasem nie zginęłaś podczas jakiejś misji? - z tymi słowami zaczęła szukać po kieszeniach paczki fajek. Trochę to było dziwne że jedyne co robiła Proxy to zadawanie pytań, ale to miała jakoś od zawsze w swej “naturze”.
Nikita przykucnęła lekko. - Spałaś baaardzo długo. Ciężko tłumaczyć...Bez pytań, dobra? - poprosiła. - Sąsiedni do naszego wymiar niedługo zderzy się z naszym, nic nie zostanie. W tym cyklu oba światy są do siebie przeciwne. W całości. Jedyny sposób to zrobienie nowego cyklu, a to rola dla osoby która będzie w centrum upadku. - tłumaczyła powoli. - Henry i Borys rywalizują o tą rolę. Obaj jednak robią to błędnie. Borys jest szalony a Henry...ma dziwną ideologię. Musimy ich powstrzymać.
Rzeczywiście długo spała. Do niedawna osoby które mogła nazwać przyjaciółmi walcza teraz między sobą o coś czego Proxy nie do końca pojmowała. Ba, miała ich jeszcze powstrzymać, coś jej jednak mówiło że nie chodzi wcale o pogawędkę. W końcu wyciągęła z kieszeni wymięntoloną paczkę papierosów i wsadziła jednego w zęby. Iskry które strzeliły z palców odpaliły używkę. - Zdefiniuj “Powstrzymać”. - Wydmuchała dym nozdrzami, także kucając. Miała nie zadawać już pytań, ale chciała wiedzieć czy ma ich zabić.
- Cóż, sprawić, aby tronu nie zajęli. Tym my się zajmiemy. Ty nam pomożesz do nich dotrzeć. - uspokoiła ją Nikita. - Nie jestem pewna czy jeszcze ich zobaczysz. To wszystko potoczyło się w faktycznie niespodziewanym kierunku.
Nie że by tego nie zrobiła gdyby zależały od tego losy świata, ale jakoś ją uradował odrobinę ten fakt. Zaciągnęla się ponownie dymem i przemówiła.
- Dobrze pomogę wam. - Zaczesała kosmyk włosów za ucho. - Tylko chciałabym swoją broń. - Po ostatnim zdaniu zaczęła się rozglądać na boki jakby gdzieś tu była.
- Aa, aa, nie martw się. Musi być gdzieś w tym pobojowisku. Na pewno ją miałaś jak cię tu przytargali. - Nikita przeciągnęła się i oddaliła gdzieś na bok, przeszukać okolicę za czymś użytecznym.
Proxy odprowadziła wzrokiem Nikitę, manewrując papierosem z jednego kąta ust do drugiego. Ona sama też zaczęła grzebać w gruzach. Szukając swojego maleństwa, odezwała się do Tanu i Claudette.
- To może wy mi powiecie jakim cudem ona żyje? - Ostatniemu słowu towarzyszyło małe stęknięcie gdy przerzucała na bok ogromny kawał betonu.
- Nie była technicznie martwa. - zaprzeczyła Tanu. - Przeszła do konspektu, międzywymiaru. Oczywiście nikt o tym nie wiedział, więc wzięto ją za martwą. - objaśniła dziewczyna, wskazując palcem na kawałek katany wystający pod gruzem.
Proxy zbliżyła się do wystającego ostrza, odrzuciła na bok kawałki gruzu i wyciągnęła katanę. Sprawdziła rygiel, magazynek i rozkładanie się broni. Katana z przyjemnym dla ucha andoridki szczękiem metalu rozłożyła się, a sam kraniec ostrza nadal nie stracił połysku. Teraz musiała sprawdzić czy wszystko z rdzeniem jest w porządku. Rozglądnęła wokół. Żelbetowy słupek świetnie się nada.
Stanęła w małym rozkroku i ustawiła broń gotowa do zamaszystego cięcia.
Słupek rozpadł na ziemię rozcięty w połowie. Pneumatyczna katana wzmocniona PSI była cholernie skuteczna.
Z szerokim uśmiechem na twarzy spoglądała na efekt, po czym wykonałą wymach i wsunąła broń do pochwy przypiętej do paska. - Kozacko. - Rzuciła pod nosem. Odwróciła się w stronę dziewczyn i przemówiła podchądząc do nich.
- No ja jestem gotowa. A i Meer jest z wami? -
- Nie ma go. - odparła z żalem w głosie Claudette. - I nie ma jego śladów w wpisach. Możliwe, że też został wyłączony, ale nie wiemy gdzie go przetrzymują. Zresztą nie śpiesz się tak. Mamy ponad sto dni do bitwy. - uspokoiła nieco koleżankę. - To dużo czasu.
- Rozumiem. - Jej mina jakby zrzędła odrobinkę, lecz na bardzo krótko. - No więc co teraz? - Nie powstrzymała się od pytania.
- Szukamy Meera. I innych. - wzruszyła ramionami Claudette. - I ćwiczymy. Musimy być gotowi. - westchnęła.
Proxy skinęła głową, a że nie widziała lepszego zajęcia na ten moment postanowiła się rozejrzeć po ruinach kompleksu. - Pójde tam poszukać czegoś przydatnego/ - Wskazała palcem za górę gruzu, po czym zaczęła isć w tamtą stronę. Czego dokładnie szukałą nie mogła wiedzieć, ale będzie wiedziała jak już to zobaczy.
Dziewczyna oglądając zgliszcza wojny odnalazła wiele martwych ciał. O dziwo wiele z nich wyglądało jak znana jej Geenie. Nie było pytań, dziewczyna była klonem. W końcu natknęła się nawet na ciało samego Arnolda. Wychodziło na to, że przegrał on wojnę.

Rakieta

Dziewczyny znajdowały się wewnątrz rakiety kosmicznej. Zbudowanej przez Moondust jako projekt na temat eksploracji marsa. Okazała się dużo przydatniejsza niż przypuszczali. Matka znajdowała się na księżycu. Na szczęście robotom i królwnie to nie przeszkadzało. Gargulcowi też nie za bardzo.
- Będziemy ostatni. - mruknął ich gargulec. - W sumie to dobrze. Jeżeli się pośpieszymy, taka pozycja wyjdzie nam na dość pomocną. - spostrzegła.
Z grupą była jednak jeszcze jedna postać. Piąta. Nazywał się Moebius..
Był to niesłychanie niski stażec o dużym garbie, długim nosie niczym baba jaga, wyłupistych uszach i łysinie, z której resztki włosów otaczały go niby korona siwizny. Milczał dużo, był opanowany. Podobno to on wybrał Tanu na królową.
Proxy zgasiła peta przezuwając go w ustach i rzekła.
- Mam nadzieję że mamy jakiś plan. - Założyła noge na nogę, bawiąc się kataną. Ta zabawa polegała na wysuwaniu jej kciukiem z pochwy i chowaniu.
- Tak. - odezwała się Claudette. - Wpadamy na ostatni dzwonek. Zatrzymujemy process na ile nam starczy sił, dobijamy zmęczonych patałachów i wygrywamy główną nagrodę. - wyliczyła kobieta.
- Powiedziałaś to w taki sposób, że wydaje się to łatwym zadaniem. - Przeczesała włosy do tyłu. - Oby było tak jak mówisz. - Westchnęła obserwując gwiazdy przez szybę.
- Myślę że będzie. - przyznała. - Liczymy głównie na to, że zabiją się na wzajem zanim tam w ogóle dotrzemy. W innym wypadku i tak mamy ograniczone szanse.
Jakoś nie była do końca przekonana, ale lepszy taki plan niż żaden. - Czego tak w ogóle mozna się po nich spodziewać? Mam na myśli ich zdolności. -
- Nie dojdziesz do konspektu, więc książęta nie są istotni. - zauważyła Claudette. - Ale możemy spotkać strażników matki. Steiner tworzy czarnych rycerzy, Soeki posiada niemal niezniszczalny ekwipunek, a Mulch teleportację. Każdy z nich może być sporym wyzwaniem.
- Więc maszyny nie mają dostępu do konspektu. To ma związek z brakiem duszy zapewne czy innych bajerów których nie pojmuję. - Nawet nie biorąc pod uwagę faktu, że komuś możęeto przeszkadzać odpaliła kolejnego papierosa. Niewiele ich zostało, ale miała wrażenie że to ostatnie jakie kiedykolwiek spali.
 
__________________
"My common sense is tingling..."
Deadpool jest offline