Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-05-2014, 03:54   #103
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Scott miał nerwy wciąż napięte całkiem solidnie mimo, że walka się już niby skończyła. Chciał się zwinąć z tąd jak najprędzej i wrócić do bazy gdzie mółby ktoś przejąć ten śpiący na pace ciężar z jego bark.

Widział więc jak Howie raźno zbiera próbki, chwilę miał scenę z jakimś komandosem ale już go raźno minął. Scott tak samo jak przed wylotem na akcję stał w drzwiach bocznych maszyny. Choć tym razem drzwi były zasunięte do szerokości zwykłych osobówek. Wolał nie kusić ciekawskich spojrzeń i niewygodnych pytań. Howar już prawie był na miejscu i jego zwierzchnik i kumpel zdążył się już nawet do niego uśmiechnąć gdy nagle jego uwagę zwróciło coś ponad głową kapitana.

Coś się działo z tym ich pomocnikiem z FBI. Coś robił z tym ciałem tego szczyla co szczerze mówiąc wyglądało podejrzanie jak dla majowa SSI. Ale widział już różne rzeczy więc na zdziwieniu się kończyło. Ponadto nie był to jego człowiek ani teren ani zdechlak ani kompetencje więc właściwie nie jego sprawa. Jednak gdy tamten nagle odleciał w tył jakby go niewidzialny olbrzym kopnął to już zrobiło się niepokojące. Koleś nie wyglądał za dobrze. Szpital był na miejscu ale tam to mu pewnie najwyżej krew pobiorą czy szwy założą. Niekoniecznie musiało mu to pomóc.

Wahał się jeszcze chwilę. Ale ten Mercer zdawał się być oszołomiony na serio. A babrał się w tym dziwnym sztywniaku. Niby nie ich sprawa i kompetencje, nawet koleś nie był z ich Firmy. Ale... Na akcji był niezły. ~ A co tam, najwyżej wróci z lądowiska do swoich i tyle. A i tak mielismy z nim pogadać. ~ podjął w końcu decyzję. Sięgnął po apteczkę i wydobył z niej parę lateksowych rękawiczek.

- Słuchaj Howie, bądź tak dobry i jeszcze wróc się po tego Mercera. Coś z nim nie tak. A babrał się w tym sztywniaku. Jesli jest trzeźwy to powiedz mu, że możemy go zgarnąć do Instytutu. Jak jest na niekumatym etapie to go zgarnij tutaj. W bazie sprawdzą czy można mu jakoś pomóc. A my jak się da to będziemy mogli pogadać z nim przez drogę. Jak się da bo nie wygląda teraz za dobrze... - rzekł do kumpla. Wiedział, że agent jeśli był przytomny i mógł mówić to powinien go teraz słyszeć. Dał znać pilotowi o tej zmianie planów by się jeszcze wstrzymał ze startem ale był w pogotowiu.

]~- Ale uważaj. Mógł od tego sztywniaka coś złapać. Nie wiemy czym to było. Nie ściskaj się z nim za specjalnie. -~ podzielił się z Howiem swoimi podejrzeniami korzystając z jego mentalnego łącza i podając mu wyjęte wcześniej rękawiczki. Może jako naukowiec brał pod uwagę zbyt wiele opcji przez co w praktyce wychodził na podejrzliwego i nieufnego ale przynajmniej część z tych opcji miała tendencje do sprawdzania się. Tym razem wolał by tak nie było.

~- Jeśli tu przyjdzie to obaj siedzimy z nim na pace ale z dala od tego śpiocha. Trzeba uważać. Ten śpioch jakoś sterował tą parą a teraz ten Mercer mógł w tym grzebać i to złapać. Może potrzeba jakiejś czasu inkubacji czy co... Nie wiem... Ale może na tym etapie w bazie to znajdą i z niego wyciągną. Dla nas teraz ważne jest że spioch mógł tamtymi sterować to może tym Mercerem spróbuje. W razie czego jakby go przejął... Pamiętaj, że strzał w głowę działa. -~ wiedział, że ryzykuje zgarniając agenta na pokład. Jesli tym przejmowaniu by niestety okazała się prawdziwa to walka z kolejnym małym supermanem w maszynie kilometr nad ziemią zapowiadała się śmiertelnie niebezpiecznie. Ale może będzie wszystko dobrze. Jeśli dotra do bazy kolesiem mogli się zająć specjaliści. Wyleczyć go jeśli złapał własnie jakiegoś syfa. Zresztą, przyśpieszał tylko ten moment bo jesli na serio coś złapał to na samym końcu i tak by go odesłano pewnie do Instytutu jako ostatniej deski ratunku. A jesli agent odmówi zabrania się na pokład to nawet lepiej. Spadałoby ten problem i ryzyko z jego bark. W końcu ostatecznie to nie był w jego team ani nawet z Firmy.
 

Ostatnio edytowane przez Pipboy79 : 30-05-2014 o 03:56.
Pipboy79 jest offline