- Dżentelmeni, kurwa twoja mać. - Zalęła Ruda zwracając się do Andrew. Szturmowiec wyszkolony w NY powinien zrozumieć co znaczyło pierwsze określenie. Co do drugiego to Ruda w przeciwieństwie do Andy'ego miała wprawę w klęciu i ułańską fantazję w tworzeniu co bardziej finezyjnych i barwnych określeń korelacji rodzinnych jej przeciwników w dyskusji. Ale nie było na to czasu.
Sytuacja zmieniała się z sekundy na sekundę. Z całkowicie bezpiecznej pozycji za plecami kolegów wyrwała ją mentalność hegemońca, który z kulturą wielkich miast miał tyle wspólnego co ona sama z medycyną.
Teraz była w centrum zainteresowania wszystkich. Marna pozycja do negocjacji, ale lepsza niż dwa na trzy i trzy metry głeboka. Dlatego wycofała się jeszcze bardziej, w między czasie zabezpiczając pistolet i chowając go do spowrotem do kabury pod pachą. Smutne oczy Ethana jakoś nie nastrajały jej pozytywnie, podobne miny widywała w rzeźni, gdy trzeba było zastrzelić jedyną robotną kobyłę we wsi, która się pochorowała, a mięso i takk szło na straty. Tym bardziej nie oddała mu swojej broni, że obie ręce miał zajęte własną.
Oczywiście wysłuchała kolejnego przemówienia szturmowca znów mu nie przerywając. Temu dla odmiany bliżej było do gorzkich żali niż ostatniej oskarżycielskiej tyrady sprzed 5 minut." Nawet dziwki po 3 dziecku nie mają takich skoków nastroju" - pomyślała.
- Dobrze Andy, znów jesteś ten biedny i znów krzyczysz najgłośniej. Chcesz szacunku, współczucia i żeby ktoś Ci szczekał to kup sobie kurwa psa. Znasz mnie nie od dziś, nie pierwszy raz widzisz jak próbuję coś załatwić na krzywą mordę, a nagle gdy trafiło na Ciebie to fajerwerki, zobacz Ethan nie narzeka. - wskazała na technika, nawet się do niego nie odwracając. Zdecydowanie działo się coś więcej niż na to wyglądało i każdy obecny czuł to przez skórę.
- A może zwyczajnie podnieca Cię lanie kobiet po mordzie, co? Powiem Ci tylko tyle, że w dupie mam co masz do powiedzenia. Ja nie pójdę z Tobą ani kroku dalej i nie będę stała tutaj kiedy wszystko może za chwile pierdolnąć nam na łeb. Zabieracie się wszyscy w tamtą stronę - wskazała w głąb korytarza gdzie był Tuco - a ja idę za tymi trzema fagasami, co wyszli pierwsi. Albo idziemy za Tuco bez Andyego, bo nie zaryzykuję kolejnej groźby strzału w plecy. Kiedy już raz dałam się namówić na odpuszczenie sprawy i w zamian zebrałam w gębę. I teraz Andrew, zapamiętaj sobie, że jeśli jeszcze jeden raz mi zagrozisz to będziesz miał za chwilę swoją ostatnią szansę w życiu władować mi maga w plecy, jeśli spudłujesz to ja kiedyś znajdę Ciebie.
__________________
"Najbardziej przecież ze wszystkich odznaczyła się ta, co zapragnęła zajrzeć do wnętrza mózgu, do siedliska wolnej myśli i zupełnie je zeżreć. Ta wstąpiła majestatycznie na nogę Winrycha, przemaszerowała po nim, dotarła szczęśliwie aż do głowy i poczęła dobijać się zapamiętale do wnętrza tej czaszki, do tej ostatniej fortecy polskiego powstania."
Ostatnio edytowane przez rudaad : 20-06-2014 o 00:23.
Powód: Stylistyka