Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28-05-2014, 22:55   #121
 
t0m3ek's Avatar
 
Reputacja: 1 t0m3ek wkrótce będzie znanyt0m3ek wkrótce będzie znanyt0m3ek wkrótce będzie znanyt0m3ek wkrótce będzie znanyt0m3ek wkrótce będzie znanyt0m3ek wkrótce będzie znanyt0m3ek wkrótce będzie znanyt0m3ek wkrótce będzie znanyt0m3ek wkrótce będzie znanyt0m3ek wkrótce będzie znanyt0m3ek wkrótce będzie znany
Jak już skończę to rzucam się pomóc Connorowi.
- Tylko mnie kurwa nie zastrzel!
 
t0m3ek jest offline  
Stary 29-05-2014, 02:44   #122
 
MistrzKamil's Avatar
 
Reputacja: 1 MistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znany
Staram się kolbą opędzić/uderzyć najbliższego wroga
 
__________________
Pływał raz po morzu kucharz
w rękach praktyk był onana
a załoga się dziwiła
skąd w kawie śmietana
MistrzKamil jest offline  
Stary 29-05-2014, 10:33   #123
 
thunbi's Avatar
 
Reputacja: 1 thunbi nie jest za bardzo znany
Wszyscy wiedzą, że Sunny miał wolne trybiki myślenia. Tyrada And'y tak wybiła go z toku myślowego, który miał po naradzie z Ethanem, że aż zamilkł na kilka dobrych chwil. Przez ten czas wydarzyła się masa rzeczy ale Sunny'ego interesowały dwie - mały nadajnik, który znalazł na górze i obecna sytuacja w ekipie. Ze względu na rozwój wypadków, postanowił zająć się tym drugim.

Gdy Andy i Ruda wycelowali do siebie z broni sytuacja się mocno zagęściła. Gdy dołączył do nich Ethan - zrobiło się naprawdę grubo. Sunny jednak był już parę razy w takiej sytuacji i wiedział, że jedyne co z tego wychodzi to problemy. Trzeba było zacząć działać.

Stanął między Rudą, a Andym, jednak nie na tyle, by robić za tarczę, powstrzymującą wymianę ognia. Jeśli padnie strzał, to niech leci, do tego, w kogo celują. W ręce od strony Rudej, trzymał siekierę. Jednak trzymał ją za rękojeść, wysoko przy trzonku. Taki chwyt uniemożliwiał sprawny atak - miało to pokazać chęć Sunny'ego do podjęcia mediacji. Może i hegemonia rządzi się brutalnymi prawami siły, ale jest w hegemoni też jedno prawo - jeśli jeździsz z kimś parę miesięcy ciężarówką, pijesz z nim wódkę, rozpierdalasz mutki i gengerów, to nie możesz mu rozjebać łba siekierą, tylko dlatego, że strzelił komuś plaskacza w ryj. Zwłaszcza, że plaskacze w hegemoni, to prawie codzienność. Tylko tam wykonuje się je pięściami.
Dlatego właśnie postanowił spróbować rozładować sytuację.
Nie zmieniało to faktu, że ten atak stawiał Andy'ego w złym świetle. Gdyby doszło do czegoś. Hegemończyk, stanął by po stronie Rudej.

Rozpoczął hegemoński proces mediacji:
-ANDY, POPIERDOLIŁO CIE?!- Wrzasnął do zabandażowanego szturmowca. -NAJPIERW PIERDOLISZ O KOLEŻEŃSTWIE I LOJALNOŚCI, A TERAZ ODPIERDALASZ TAKI SYF?! - Dokończył. Opuścił lekko ręce, jednak cały czas stał pośrodku, w pozycji neutralnej.

Wtedy padła propozycja Andy'ego, o oddani broni. Aby wesprzeć ją, Sunny odezwał się jeszcze do wszystkich ale jakby najbardziej do Rudej.
-Słuchajcie. Odpierdala się tu syf. Nie stać nas rozpierdalanie się wzajemnie. Oddajcie bronie i powiedzmy... przegadajmy to. Może i my z Ethanem zaczęliśmy ten cyrk z zaskarżeniami. Ale niezależnie od wszystkie siedzimy w tym powiedzmy... gównie, razem. I nie wiem jak wy, ale ja nie mam zamiaru ułatwiać tym kozakom z góry rozjebanie nas.- Odwrócił się do Rudej.- To co proponuje Andy, to dobry pomysł. -
Patrzył na reakcję dwójki zainteresowanych. Ręka, wyciągnięta w stronę Andy'ego rozwarła się. Czekał, aż szturmowiec poda mu broń.

W Hegemoni po mordzie dostawało się niemal co dzień, ale ludzie z północy Zasranych Stanów robili z tego zawsze "big deal". Wiedział, że to zdarzenie będzie miał wpływ na relacje w ekipie na długi czas.
 

Ostatnio edytowane przez thunbi : 29-05-2014 o 10:40. Powód: Pomyłka.
thunbi jest offline  
Stary 29-05-2014, 15:41   #124
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Andrew "Andy" Morrison - pogodny szturmowiec



Ethan zareagował tak jak się Andy spodziewał. Dobył broni i stanął w gotowści. Ale czekał na to co się stanie. Co innego Hegemończyk który jednak zaryzykował wtrącenie się w ich spór. Generalnie jednak widać było, że oczy zwiadowcy śledzą głównie poczynania Rudej.

- Jaaa?! Mnie popierdoliło?! Koleżeństwo?! Lojalność?! A ona to co?! - zatrząs się wściekle szturmowiec a przy "ona" kiwną zabandażowana głową w stronę Rudej. Skupił się jednak na chęci podjęcia medjacji przez olbrzyma. Chwilę jeszcze trzymał swoją polewaczkę nieruchomo ale stopniowo zaczął ją nieco przechylać w bok. Wciąż trzymał palec w okolicach cyngla ale spluwa co raz bliżej była dłoni Hegemończyka. Widać było, że czeka na bliźniaczy ruch Handlary i na pewno nie zostanie bez broni gdy ona wciąż do niego celuje ze swojej. Odczekał aż odrzuci lub odda swojego gnata Ethanowi. Sunny'emu z powodu trzymanej siekery nie bardzo mogła.


- Koleżeństwo to między innym szacunek Sunny. Jej się spytaj co jej odbiło. Odkąd tu zeszliśmy to jakby ją coś użarło, dźga mnie cały czas! Nie wiem o co jej chodzi ale mam tego dość! Próbowałem być cierpliwy bo myslałem że jej przejdzie w końću ale nie! Noo nieee! Ale tym razem to już przegięła! Słyszałaś złotko? Przegiełaś! Wszyscy słyszeliście co powiedziała! - powiódł po zebranych twarzach kolegów. Wiedział, że wiedzieli, że przegieła skoro od ręki sie ustawili tak by ją chronić przed jego atakiem.

- Nie dam nikomu po sobie tak jeździć jak po szmacie! I jeszcze się do mnie odwraca plecami! No zlewa mnie! Co ona se myśli? Że można mi nawrzucać, zlać i będę siedział cicho?! Ni chuja! Nie można! To cholery dostałem jak zobaczyłem, że sie tak wydarła i se wychodzi jakby nic no i mnie poniosło! Znaczy się miałem zamiar jej dać w ryj bo se załużyła ale no poniosło mnie więc tak wyszło... Ale teraz niech to odszczeka! Tu i teraz! Przy wszystkich! Tak samo jak wcześniej przy wszystkich naszczekała! - na zmianę wskazywał to na podłogę to na Rudą nie dajac nikomu wątpliwosci, że chce zadośćuczynienia od ręki i na miejscu.

- I niech przestanie po mnie jeździć bo do cholery nie ręcze za siebie! Naważyła se piwa to niech teraz wypije. Sama a nie jak zawsze ktoś za nią! I do kurwy nędzy znacie mnie! Wiecie co potrafię. Chciałbym skasować kogoś kto jest plecami do mnie to bym go skasował. Wystarczyło mi wywalić jej serie w plery i już by tu wierzgała w kałuży. A ona wyciąga na mnie spluwę! Jakbym nie był szybki to może już by mnie tu rozwaliła! No ale, że jak mówisz Sunny jesteśmy kolegami to tylko dałem jej w mordę. Zgarniała sie przez cały wieczór no i w końću se zgarnęła! A teraz... Niech to odszczeka... - skończył najwyraźniej i patrzył wyczkująco na Rudą. Wcześniej zerkał i mówił do wszystkich ale chyba głównie do Hegemończyka ale teraz znów skierował swoją uwagę na Rudą. Wściekłość Andy'ego musiała być szczera i autentyczna. W głosie prócz niej przebrzmiewało także rozalenie i rozczarowanie. Najwyraźniej naprawdę nie uważał, że to wszystko przez Rudą. No i przeklinał.

Do wielu wad Andy'ego należało także to, że w przeciwieństwie do wielu facetów, zwłaszcza fajterów prawie nie używał ulicznej łaciny. Ot potrafił rzucić luźno ze dwie kurwy na wieczór w knajpie czy "pierdolnąć" lub "jebnąć" coś czasem ale generalnie na tle średniej krajowej to właściwie tego nie używał. Kolejna oznaka która potencjalny oponent mógł wziąć za słabość. Jednak wedle Andy'ego to po prostu nie było konieczne choć czasem trzeba było ot "dla zdrowej psychiczności" jak mawiał. Skoro Andy jednak to robił i to tak szczerze, znaczy się na pewno stało się coś wyjątkowego i to pewnie niezbyt przyjemnego.

- A z tą ucieczką i strzelaniem się z tymi z góry to nie tak prędko... To zaraz wam powiem ale najpierw... - kiwnął głową w stronę Rudej. Najwyraźniej czekał na jej reakcję.
 
Pipboy79 jest offline  
Stary 30-05-2014, 10:05   #125
 
KurtCH's Avatar
 
Reputacja: 1 KurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skał
Ethan pomyślał, że rozmowa zaczyna toczyć się w odpowiednim kierunku. Cała ta nagonka na Andy'ego zaczęła się po rozmowie na osobności z Sunnym. Teraz wielkolud swoim spokojem osiągnął wiele- Andrew gotów był trochę zbastować i co ważne chciał podzielić się swoją wiedzą. Technikowi było przykro, że padło tyle ostrych słów i co gorsza sztrmowiec uderzył kobietę. Nie tak powinien postępować mężczyzna. Ale z drugiej strony trochę go rozumiał bo w tej sytuacji mógł się czuć osaczony przez wszystkie oskarżenia. Teraz Ethan stanął w postawie neutralnej z lufą broni wycelowaną w dół. Patrzył na Rudą dziwnie smutny czekając na jej następny krok...
 
KurtCH jest offline  
Stary 30-05-2014, 11:19   #126
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Tuco wyłączył kamerę i czekał. Wściekłość na ferajnę już mu trochę przeszła, zwłaszcza że sam nie bardzo chciał zanurzać się głębiej. Gdyby jednak Wściekły wyłączył światło to innego wyboru nie było jak tylko ruszyć samemu w głąb korytarzy.
 
Komtur jest offline  
Stary 30-05-2014, 14:41   #127
 
rudaad's Avatar
 
Reputacja: 1 rudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputację
- Dżentelmeni, kurwa twoja mać. - Zalęła Ruda zwracając się do Andrew. Szturmowiec wyszkolony w NY powinien zrozumieć co znaczyło pierwsze określenie. Co do drugiego to Ruda w przeciwieństwie do Andy'ego miała wprawę w klęciu i ułańską fantazję w tworzeniu co bardziej finezyjnych i barwnych określeń korelacji rodzinnych jej przeciwników w dyskusji. Ale nie było na to czasu.
Sytuacja zmieniała się z sekundy na sekundę. Z całkowicie bezpiecznej pozycji za plecami kolegów wyrwała ją mentalność hegemońca, który z kulturą wielkich miast miał tyle wspólnego co ona sama z medycyną.
Teraz była w centrum zainteresowania wszystkich. Marna pozycja do negocjacji, ale lepsza niż dwa na trzy i trzy metry głeboka. Dlatego wycofała się jeszcze bardziej, w między czasie zabezpiczając pistolet i chowając go do spowrotem do kabury pod pachą. Smutne oczy Ethana jakoś nie nastrajały jej pozytywnie, podobne miny widywała w rzeźni, gdy trzeba było zastrzelić jedyną robotną kobyłę we wsi, która się pochorowała, a mięso i takk szło na straty. Tym bardziej nie oddała mu swojej broni, że obie ręce miał zajęte własną.
Oczywiście wysłuchała kolejnego przemówienia szturmowca znów mu nie przerywając. Temu dla odmiany bliżej było do gorzkich żali niż ostatniej oskarżycielskiej tyrady sprzed 5 minut." Nawet dziwki po 3 dziecku nie mają takich skoków nastroju" - pomyślała.

- Dobrze Andy, znów jesteś ten biedny i znów krzyczysz najgłośniej. Chcesz szacunku, współczucia i żeby ktoś Ci szczekał to kup sobie kurwa psa. Znasz mnie nie od dziś, nie pierwszy raz widzisz jak próbuję coś załatwić na krzywą mordę, a nagle gdy trafiło na Ciebie to fajerwerki, zobacz Ethan nie narzeka. - wskazała na technika, nawet się do niego nie odwracając. Zdecydowanie działo się coś więcej niż na to wyglądało i każdy obecny czuł to przez skórę.

- A może zwyczajnie podnieca Cię lanie kobiet po mordzie, co? Powiem Ci tylko tyle, że w dupie mam co masz do powiedzenia. Ja nie pójdę z Tobą ani kroku dalej i nie będę stała tutaj kiedy wszystko może za chwile pierdolnąć nam na łeb. Zabieracie się wszyscy w tamtą stronę - wskazała w głąb korytarza gdzie był Tuco - a ja idę za tymi trzema fagasami, co wyszli pierwsi. Albo idziemy za Tuco bez Andyego, bo nie zaryzykuję kolejnej groźby strzału w plecy. Kiedy już raz dałam się namówić na odpuszczenie sprawy i w zamian zebrałam w gębę. I teraz Andrew, zapamiętaj sobie, że jeśli jeszcze jeden raz mi zagrozisz to będziesz miał za chwilę swoją ostatnią szansę w życiu władować mi maga w plecy, jeśli spudłujesz to ja kiedyś znajdę Ciebie.



1. Ruda zaklęła zwracając się do Andrew.
2. Ruda cofnęła się o kolejne dwa kroki chowając swoją broń z powrotem do kabury, wcześniej ją zabezpieczając.
3. Ruda wysłuchała przemówienia Andrew.
4. Ruda odpowiedziała, ale jej się spieszy, chce jak najszybciej uciekać dlatego dała wybór Sunnemu i Ethanowi.
a) Jeśli będą chcieli zabrać Andy'ego niech idą sami za Tuco, Ruda wraca do przejścia i idzie w tym samym kierunku co Bill i Connor.
b) Sunny, Ruda i Ethan ida za Tuco, Andy robi co chce, byle nie z nami.
*Jeśli nie odpowiedzą szybko, Ruda po prostu pójdzie w swoją stronę.

 
__________________
"Najbardziej przecież ze wszystkich odznaczyła się ta, co zapragnęła zajrzeć do wnętrza mózgu, do siedliska wolnej myśli i zupełnie je zeżreć. Ta wstąpiła majestatycznie na nogę Winrycha, przemaszerowała po nim, dotarła szczęśliwie aż do głowy i poczęła dobijać się zapamiętale do wnętrza tej czaszki, do tej ostatniej fortecy polskiego powstania."

Ostatnio edytowane przez rudaad : 20-06-2014 o 00:23. Powód: Stylistyka
rudaad jest offline  
Stary 30-05-2014, 19:19   #128
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Andrew "Andy" Morrison - pogodny szturmowiec



- A ty znasz mnie nie od dziś i wiesz, że taka gadka do mnie to czysta głupota. A jak mam taką sukę w zespole do ujadania na lewo i prawo pies mi jest zbędny. - rzekł na jej zaczepną wypowiedź. Skoro nie oddała swojej broni on postąpił podobnie. Wsadził swoje UZI za pasek spodni i tyle. Teraz miał puste ręce tak samo jak ona.

- I nie twój interes co kogo podnieca. Ciebie nikt nie wypytuje o preferencje. Ale jak fszyscy sfietnie fiecie jak ktos komus lubi przylac ot tak bo lubi to robi to na co dzien a nie raz na rok. - argumenty Rudej wydawały mu się idiotyczne. Takie typowo babskie obliczone na szarpnięcie emocji słuchaczy na swoją korzyść.

- Ale fidzę, że nie chcesz odszczekać swojego głupiego zachowania i nie poczuwasz się do finy? Sfietnie. Nie ma sprafy. Będzie lepiej jak nasze drogi sie rozejdą. Skoro nie chcesz w najmniejszym stopniu fykasac się dobrą folą i myslisz tylko o sobie to znaczy ze nie jestes z nami tylko sama ze sobą. I mysl, że mam mieć za plecami uzbrojoną ciebie jakby co też mi się nie podoba. - akurat pomysl by się ich drogi rozeszły był całkiem rozsądny. Sam o tym myślał choć spodziewał się go dopiero po opuszczeniu bunkra i wykaraskaniu się z tych kłopotów. Skoro sama go zapodała to znaczyło, że nie zamierza ustąpić ani na jotę i dalej zamierza toczyć konflikt z nim. Ot poczeka na bardziej sprzyjające okoliczności by go wrobić w kabałę lub po prostu wykończyć. Najlpiej pewnie rękami chłopaków. Tymczasem im każda lufa mogła się przydać więc rozdzielanie się było na ich szkodę. Nawet z tej perspektywy nie chciała pomysleć albo opanować nerw na tyle by pomyśleć. Chyba, ż epo porstu zlewałą to licząc, że znów przeforsuje swoją wersję.


- Dobra a co do teraz... - zwrócił się tym razem bardziej do chłopaków. - Kiełby nie ma. Wściekły zrezygnował z obrony tego miejsca fięc zrezygnował z praw do niego. Każdy bowiem jak fiecie może sobie rościć prawo do tego czego jest w stanie obronić. Jak go tu nie ma to nie może fięc przynajmniej teras to nie jego teren. Sam sresygnował. Teras jestesmy tu my. I teras to może być nasz teren. Przynajmniej teras i ten kfałek co możemy go obronić. - zaczął od zwyczjoweg przypomnienia praw Pustkowi. Niby sporo ludzi je znało tak ogólnie ale w praktyce i na gorąco bywało z tym różnie.

- Co fięcej Ciekły jest na nas ciekły. Sam pofiedział, że nam nie ufa nie? I kazał nam iść tym korytarzem co plazł Tuco tak? Sorry ale to jak dla mnie jest najlepsza rekomendacja by nim nie iść. Jakbyście komuś nie ufali to gdzie byście go fysłali co? Jak ten jego korytarz jest dobry dla niego to jest dobry i dla nas. Trzeba zawrócić Tuco do nas zanim gdzieś na serio się oddali. Na razie miał tyle czasu, że nie powinien być daleko. - skwitował kolejny punkt którym miał się zająć własnie gdy Ruda na niego naskoczyła.

- Do tego teraz jeszcze Ciekłemu puściły nerfy i sfiał. Coś tam pofłączał. Teras trudno będzie s nim gadać bo do fszystkiego co do tej pory się działo dojdzie, że będzie się bał, że uznamy, że chciał nas fpakować w tarapaty. Może więc strzelać do nas profilaktycznie. Więc uważać na niego teraz trzeba. - ostrzegł swoich towarzyszy.

- A teraz... Teraz proponuje by Ethan zerknął tam gdzie stał Ciekły. Tam musi być jakiś włącznik którym to wszystko powłączał. Spryciasz z ciebie Ethan to feś zerknij na to. Może uda ci się przejąć nad tym kontrole jak tam jakiś panel jest czy co. Jakby się udało by nam dało chuj przewagę nad każdym w tym miejscu. Sunny. Nie fiadomo jak będzie. Może mimo fszystko trzeba będzie się fycofać w ślad za Ciekłym. Przeszperaj to miesce. Szukaj głófine śfiatła, amunicji i sprawnych baterii. Jakby było, że dłużej tu albo w podziemiach będziemy to by nam się woda i żywność przydały. Jak obaj sdąszycie to f rasie czego oni będą posufać się od wejścia wgłab czyli s tamtąd tutaj. Jakbyśmy mieli zza czego profadzić ogień do nich, choćby zza przefróconych biurek czy skrzynek to też by kaszdemu pokasało czyje to miejsce. O prafa fłasności bym się nie przejmował. W rasie jak ktoś s nas i Kiełba będzie jeszcze żył by tu wrócić i o tym myśleć to niech ma pretensje do Ciekłego, że nie pilnował mu chaty. A jakby tamci się tu wdarli to i tak by mu splądrowali co się da. A my to chociaż z założenia nie jesteśmy wrogami z nim. Chyba, że Ciekły go spotka prędzej i mu jakiś głupot ze strachu i winy o nas nagada to może być różnie. - dla niego sprawa była jasna. Każdy miał prawo się bronić tak dobrze jak umiał. Więc i wzmocnić swoją obronę wszelkimi dostępnymi środkami. Tymi nie pilnowanymi i porzuconymi też. Z punktu widzenia szwendacza obecnie to miejsce w niczym się nie różniło od porzuconej knajpy, mostu czy bryki na Pustkowi. Jak ktoś se nie pilnuje to niech się nie dziwi, że ktoś inny może se to wziąć. Na stałe lub czasowo. Jedynym problemotwórcą mógł być Kiełba ale to będą się martwić jak go spotkają. Kiełba w sumie rónie dobrze mógł leżeć zawinięty w ten dywan przy skrzynkach... Jak na razie w końću na wszystko mieli tylko słowa Wściekłego który był jak i widać.

- Ja w tym czasie pójde na górę jak mófiłem wcześniej i spróbuje pogadać z nimi o co im chodzi. To da nam trochę czasu, zwłaszcza jak powołam się na Elzę. Walka to ryzyko więc w porównaniu do możliwych strat negocjacje nic im nie szkodzą. W końcu jakbyśmy się dogadali na przykład to mają wejściówkę za darmo no nie? - spytał retorycznie. Mówił otwarcie, co zamierza żeby nie było, że coś knuje za ich plecami.

- A jak dla mnie tutaj mamy niezłe szanse na walkę z nimi. To dość wąska kicha więc będą włazić po kolei, małymi grupkami. Teren zlikwiduje ich przewagę liczebną. A jeszcze jak byśmy jakieś zasłony czy koktajle mołotowa mieli to w ogóle mieliby Sajgon... - rzucił swoim ulubionym synonimem piekła w walce które dziwnym zbiegiem okoliczności przetrwało ze Starych Czasów i każdy je kumał.

- A każdy wyłaczony z akcji w walce z nami człowiek to jeden mniej w walce z ludźmi Kiełby albo z czymś z co on walczy. Kwestia kalulacji strat. Jesli ich przetrzymamy to po prostu będą musieli wstrzymać atak i sami albo wezmą nas na przeczekanie albo nawed zaproponują negocjacje. Wówczas Ruda by nam się przydała bo wyszczekana jest ale jak nie chce nam pomóc bo ma żal do mnie to sami widzicie, jak nam na niej na nas zalezy. - wciąż wkurzony na kobietę nie omieszkał wrzucić jej szpili. Też umiał być wredny jeśli chciał choć na ogół nie miał takiej natury. I po cichu miał nadzieję, że jednak jakoś dostrzeże w jaki ślepy róg się zapędziła swoim uporem. Tak naprawdę dawał jej sznse by się opamiętała i schowała choć czasowo urazę do kieszeni.

- A przedłużając walkę wzmacniamy nasza pozycję w przetargach dla każdej ze stron. Ci z góry widzą, żeśmy ciężki orzech więc trzeba się z nami liczyć. A z dołu może dotrze tu Kiełba, Wściekły ich ludzie albo nawet ktoś z tych trzech co poszli. Wówczas ewidentnie wzmocnią nasze siły a i bedą widzieć, że my i tylko my dalismy odpór agresorom. - skońćzył omawiać część jak to wygląda z jego fajterskiego punktu widzenia. To mu mówiło jego doświadczenie w walkach ulicznych i nie tylko.

- A teraz o tak strategicznie jak ja to widzę... Tej Elzie i jej kolesiom wcale nie chodzi o nas tylko o ten bunkier albo coś co jest w nim. My i nasze Meksy nawinęliśmy się im przez przypadek albo bonus. Co do kreta to może jest wśród samych ludzi Kiełby. No ale może przypadek z tym zwinięciem posterunku. Swoją drogą nie zdziwie się jak to byłby ktoś z obecnych tu dziś wieczorem od samego Wściekłego poczynając. Ale chwilowo mniejsza z tymi oskarżeniami dzisiaj... W każdym razie tamci z góry chcą czegoś z dołu. Nie tego co jest tutaj na tym poziomie tylko czegoś co jest niżej. To co tu jest może nam się wydawać fajne i wartościowe ale nie kolesiom co wysłali taki oddział. Oni takie gamble mają jak nie na co dzień to sporo. Nie fatygowaliby się po to co tu widzimy. Tu musi być coś jeszcze. Poniżej. Albo oni myślą, że jest. W każdym razie podczas pościgu widziałem trochę ich ludzi i sprzęt. Sami wiecie jaką zgarniamy pulę za eskortę. Im też ktoś musi płacić albo obiecał coś z tąd. Tam jest praktycznie sama taka eskorta ale bez konwoju. Przynajmniej nie tutaj i niw teraz. To typowa ekipa szturmowa. Takiej od logistyki nie da się długo wykarmić i utrzymać w grupie. Dlatego się ją szykuje do konkretnego zadania. Tym zadaniem jest przejecie tego bunkra. - skończył dzieląc się z kumplami swoimi przemyśleniami jakie uczynił przez wieczór. A z którymi przez te nerwy nie miał kiedy się podzielić.

- W każdym razie oni będą gadać z każdym kto panuje nad bunkrem. A nad bunkrem panuje ten kto panuje nad wejściem. A nad wejściem teraz panujemy my. W razie czego zawsze możemy się wycofać w głąb jesli się nie dogadamy a walka będzie szła nie po naszej myśli. Mamy przewagę pozycji, terenu a oni liczebną i w amunicji. Możemy zwmocnić nasza pozycję zgarniająć broń i ammo z tego bunkra. A oni nie mogą zlikwdować naszej przewagi terenu i pozycji ale sami im ją oddamy jeśli się stąd wycofamy teraz. - podsumował swój wywod. Powiódł wzrokiem po reszcie i zatrzymał go na Rudej.

- Co do ciebie Ruda... Chciałem się z tobą dogadać. W sumie nadal bym mógł. Jak przestaniesz mnie szarpać przy każdej okazji mogę zakopać topór wojenny przynajmniej póki się z tego nie wykaraskamy. Przydałabyś się nam tutaj. Ale jak chcesz być przecwaną zimnokrwistą suką z Pustkowi a nie pratnerkę i koleżankę to nie ma sprawy. Będzie jak chcesz ale ja jak sukę będę cię wówczas traktował. Twój wybór. A ogólnie jak my tu będziemy zajęci to przydałby nam się ktoś kto ściągnie tu Tuco z powrotem albo pomógłby w przygotowaniach albo poszedł ze mną pogadać z tamtą blondsuczą. No i wiadomo... Lepiej by mnie ktoś pilnował jak tak będę się z nimi targował no nie? - nie powstrzymał się od złośliwości na koniec bo wcześniejsze wspomnienie wciąż go paliło tam w środku nawet jesli już z lekka przygasło w natłoku wydarzeń. Ale dawał jej szanse na przemyślenie sprawy. I chciał mieć spokój sumienia, że spróbował wszystkiego co się da by się z nią dogadać. Ponadto tyle się nagadał to może choć ze strategicznego punktu widzenia coś do niej dotarło prócz tego, że Andy to zuuuuooooo i najlepiej go sprzątnąć od ręki.
 
Pipboy79 jest offline  
Stary 30-05-2014, 20:40   #129
 
rudaad's Avatar
 
Reputacja: 1 rudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputację
- I nie twój interes co kogo podnieca. Ciebie nikt nie wypytuje o preferencje. Ale jak fszyscy sfietnie fiecie jak ktos komus lubi przylac ot tak bo lubi to robi to na co dzien a nie raz na rok. - Próbował się nieudolnie bronić Andy.

- O tym mogłaby się Marry Ann wypowiedzieć, bo co do mnie to już pokazałeś na co Cię stać. - Syknęła Ruda.

- Ale fidzę, że nie chcesz odszczekać swojego głupiego zachowania i nie poczuwasz się do finy? Sfietnie. Nie ma sprafy. Będzie lepiej jak nasze drogi sie rozejdą. Skoro nie chcesz w najmniejszym stopniu fykasac się dobrą folą i myslisz tylko o sobie to znaczy ze nie jestes z nami tylko sama ze sobą. I mysl, że mam mieć za plecami uzbrojoną ciebie jakby co też mi się nie podoba. - Andy nie rezygnował z kolejnej okazji do wyżalenia się, chociaż w tej jednej konkretnej kwestii - rozejścia się bez trupów - się zgadzali.

Potem oczywiście rozpoczęła się kolejna tyrada... Nie czas i miejsce było na wzbierającą w niej agresję słowną. Ruda żeby nie dać się sprowokować zwyczajnie zawinęła się do wyjścia w stronę Connora i Billa. Od początku chciała ratować tyłki chłopakom: dać czas na wymyślenie czegoś, ucieczkę, nawiązanie kontaktów z pozostała ekipą Kiełby. Na koniec rezygnując z własnego bezpieczeństwa odesłała ich do Tuco i prawdopodobnego drugiego wyjścia z betonowej pułapki, w której się znaleźli. Samej ryzykując, że przeciwnik przebije się do bunkra wcześniej i wpadnie właśnie na nią. "Ale nie, kurwa, nie. " - pomyślała słysząc kątem ucha, że Andy z powrotem chce ich wprowadzić do akcji. Co więcej chce ruszyć w ślad za nią.

Wtedy się zatrzymała całkowicie już zdezorientowana sytuacją. Dzisiaj nie był dobry dzień dla naukowca. Nawet kurwa zostać samej się jej nie udawało. Gdy Andy zauważył, że sylwetka dziewczyny w odległości się zatrzymała oczywiście wykorzystał okazję:

- Co do ciebie Ruda... Chciałem się z tobą dogadać. W sumie nadal bym mógł. Jak przestaniesz mnie szarpać przy każdej okazji mogę zakopać topór wojenny przynajmniej póki się z tego nie wykaraskamy. Przydałabyś się nam tutaj. Ale jak chcesz być przecwaną zimnokrwistą suką z Pustkowi a nie pratnerkę i koleżankę to nie ma sprawy. Będzie jak chcesz ale ja jak sukę będę cię wówczas traktował. Twój wybór. A ogólnie jak my tu będziemy zajęci to przydałby nam się ktoś kto ściągnie tu Tuco z powrotem albo pomógłby w przygotowaniach albo poszedł ze mną pogadać z tamtą blondsuczą. No i wiadomo... Lepiej by mnie ktoś pilnował jak tak będę się z nimi targował no nie?

- Czy do twojego pustego łba jeszcze nie dotarło, że ani przez chwilę żadnego z was nie podejrzewałam o sprowokowanie tego ataku? Jak dla mnie, nie po nas tu przyszli, co powtarzam od początku. Każda akcja, którą próbowałam przeforsować miała działać na naszą korzyść. Byłeś wściekły przez co byłeś najbardziej wiarygodny do odwrócenia uwagi od Ethana i Sunnego. Jeśli chcesz coś wygrać blefem musisz oprzeć się na prawdzie. W puste banialuki nawet zwykły wieśniak nie uwierzy, choćbyś mu złote góry obiecywał. -Ruda w końcu pękła. - Zrobiłam co musiałam. A to ty rzuciłeś mi się na plecy, kiedy byłam pewna, że mogę Ci ufać.


Po czym poszła w swoją stronę na nikogo więcej się nie oglądając.

1. Ruda, odpowiada Andy'emu.
2. Ruda odchodzi od grupy (na kolejne parę kroków tym razem w stronę miejsca gdzie pili kawę), gdy słyszy, że Andy popiera jej pomysł.
3. Gdy Ruda słyszy, że chcą iść za nią zatrzymuje się.
4. Ruda odpowiada Andiemu nie wracając się.
5. Nie pójdę z Andym sam na sam pod zwalisko.

 
__________________
"Najbardziej przecież ze wszystkich odznaczyła się ta, co zapragnęła zajrzeć do wnętrza mózgu, do siedliska wolnej myśli i zupełnie je zeżreć. Ta wstąpiła majestatycznie na nogę Winrycha, przemaszerowała po nim, dotarła szczęśliwie aż do głowy i poczęła dobijać się zapamiętale do wnętrza tej czaszki, do tej ostatniej fortecy polskiego powstania."

Ostatnio edytowane przez rudaad : 20-06-2014 o 00:23.
rudaad jest offline  
Stary 30-05-2014, 22:18   #130
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Big Bill, Connor:
Big Bill dotarł błyskawicznie do Connora i maczetą uporał się z paskudą atakującą leżącego żołnierza. Współpraca czasem przydaje się. Do pomieszczenia tym czasem z latarką wbiegł Pauly, ten szesnastolatek, którego pozostawiliście w wejściu do bunkra. Max przestał strzelać. Wrogowie jeżeli tu nadal są to są niewidoczni niczym ukryte smoki. Zziajany dzieciak powiedział coś w stylu
- Ktoś zaraz wpierdoli się do bunkra. Któryś z nowych przyniósł lokalizator. Wściekły zaraz tu będzie.

Ruda:
Uciekłaś do pomieszczenia z pudłami. Tym razem było w nim zapalone światło i dostrzegłaś, ze na pudłach są zamazane symbole. Być może to przypadek, ale rozpoznałaś znaki zagrożenia biologicznego i nieznane ci symbole. Odłączając się od reszty zwróciłaś uwagę, że nie masz latarki, a przecież te korytarze tylko na niewielką odległość od bazy są oświetlone żarówkami. Czas leci, a masz takie dziwne uczucie, że lada moment ktoś przedostanie się przez gruzy i wbiegnie na schody... wtedy droga którą pobiegł Wściekły zostanie zablokowana wrogami.

Ethan, Sunny, Andrew (i Tuco):
Ruda odeszła za Wściekłym do pomieszczenia z pudłami. Sunny i Andrew ani drgnęli. Andrew sporo nawijał, ale hegemończyk czekał na cholerną broń gaduły. Atmosfera zrobiła się tak gęsta, że można ją kroić nożem. Ethan za tekstami Andrewa spojrzał w kierunku zamkniętych "drzwi". Nie ma tam żadnych paneli. Wściekły włączył je od środka i wyskoczył poza futrynę zanim żelazna kurtyna opadła zasłaniając cztery pomieszczenia. Niestety. Niezła próba, ale Wściekły był cwańszy niż ładniejszy. Tym czasem na scenę wrócił Tuco z przygotowanym... metalowym nosidełkiem na kamerę. To, że wrócił na scenę nie oznacza, że stoi pomiędzy kimkolwiek. Po prostu jest na tyle blisko, że możecie z nim gadać, a na tyle daleko, że nie oberwie nożem, czy pociskiem. Tuco szybko zwrócił uwagę, że Rudej nie ma już wśród wesołej ekipy.

Ethan, Andrew, Sunny:
Czas ucieka, a wy stoicie w miejscu.

Tuco:
Przypomniał ci się odcinek Scooby Doo, gdy ekipa zawsze rozdzielała się.
 
Anonim jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:53.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172