Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-05-2014, 15:41   #43
Imoshi
 
Reputacja: 1 Imoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnie
Gdy już "prawowity właściciel" został usunięty ze swojej własności, do pracy przystąpił Steven. Otwierając dymiącą maskę, odpowiedział jeszcze:
- Tam mamy troszeczkę przyjemniaczków, można ich potrzymać. - po czym przystąpił do jakichś pseudo napraw. Drużyna, zapewne bardziej skupiona na umarlakach, aniżeli na nic Bogu niewinnym staruszku, usłyszała kilka niezdefiniowanych dźwięków, jakieś "auć! auć, auć, auć..." i odgłos zamykanej maski. Czujny obserwator zauważyłby, że Markins w ciągu tych kilku sekund zatkał pierwszą lepszą szmatą cieknącą chłodnicę, parząc się przy tym lekko. Gdzieś w między czasie złapał też nóż należący wcześniej do szczęśliwego posiadacza samochodu. Dobry, wojskowy nóż.

Chwilę później staruszek siedział już na miejscu kierowcy., mając tuż obok siebie rozpakowany karton. Odezwał się do pozostałych, nadal wpatrzonych w zbliżające się nieuchronnie stadko, otwierając pozostałe drzwi samochodu:
- Zapraszam! -
Zaraz potem cała gromada miała już odjeżdżać w kierunku odwrotnym do zombie. A gdy już odległość od trzydziestki niestrudzonych głodomorów przekroczyła ich możliwości, Markins odetchnął niejako, przekazując siedzącej obok "Pani Kapitan" zawartość ów pudła.
Jedzenie? Jedzenie. Puszkowane. Dobre.
Światło? Jest. Latarka z zapasem baterii.
Broń? Broń. Niewielka, bo tylko pistolet USP, i niestety bez amunicji. Ale nadal broń.
Co jeszcze? Działający kompas i mapa Chicago. Na tej drugiej zaznaczono nawet "Obóz" za miastem. Ale temu Markins się nie przyjrzał.
- A więc oto i ta żyła złota. Choć przydałoby się ją trochę oszlifować... - staruszek jadąc powoli czekał na jakieś konkretne instrukcje odnośnie dalszej trasy. Jednocześnie próbował przypomnieć sobie gdzie w pobliżu mógłby znaleźć części. Był tu gdzieś jakiś nieznany prawie nikomu zakład mechaniczny...? O, a może u Thomasa... on zbierał z samochodów wszystko, co miało jakąkolwiek wartość. Ale nie, szlak, Thomas mieszka na drugim końcu tego miasta... o ile się nie wyprowadził. Ta, jego żona już dawno chciała się przeprowadzić gdzieś na wieś, z dala od tego całego gwaru... pewnie teraz i jej brakuje hałasu odpalonych silników i tłumów w centrach handlowych. Niegdyś pragnęliśmy ciszy i spokoju, a gdy ją otrzymaliśmy, oddalibyśmy obie ręce by znowu hałaśliwa ludzkość powróciła...
 
Imoshi jest offline