Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-05-2014, 17:57   #44
Micas
 
Micas's Avatar
 
Reputacja: 1 Micas ma wyłączoną reputację
It is better to die for the Emperor than to live for yourself.

Podczas krótkiej narady, Tristan i Haller postawili gęstą zaporę ogniową, kładąc pokotem parę serwitorów, kilku robotników i jedną z wieżyczek. W zasadzie, to Haller to zrobił - był nieźle obeznany z kulomiotami, podczas gdy Tristan ledwo panował nad własnym erkaemem - toteż pruł wszędzie, tylko nie w swoje cele. Dopiero joby, jakie obydwaj zebrali od komisarza sprawiły, iż powstrzymali się od kontynuowania ostrzału. Kule z takich rozpylaczy mogły coś uszkodzić w maszynerii SPŻ.

Opracowali inny plan. Siłowy, brutalny i bezpośredni. W ruch poszedł flashbang, oślepiając i ogłuszając wielu z przeciwników, tak mechanicznych jak i żywych. Potem poszły granaty odłamkowe, raniąc i zabijając wielu wrogów.

A na końcu, w chwili spokoju, ruszyli oni - szturmowcy Imperium.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=Dk2O3yyOgwE[/MEDIA]

Akkerman, Tristan i Cotant posyłali pojedyncze, precyzyjne smugi ze swoich hellgunów, bez żadnych trudności eliminując kolejne cele. Stokov ściągał na swoją prowizoryczną tarczę ogień wroga i rozwalał kolejne serwitory z laspistoletu. Kaarel, kiedy już został otoczony przez wrogów, porwał za swoje dwa monopałasze i zaczął ich rąbać. O krok dalej byli Diachenko, Heber i Haller, ostrzeliwujący cele mobilne ze standardowej broni laserowej. Gdzieś z tyłu kroczyli Bale i Azul, na swój sposób wspierając walczących. Ten pierwszy roztapiał kolejne wieżyczki z ciężką bronią za pomocą zjonizowanych, podwójnych strumieni gazów z multimelty. Ten drugi zaś starał się wysforować naprzód, korzystając z hardości swego opancerzenia oraz solidnej tarczy. Nie oszczędzał baterii do Accatrana, pakując ile fabryka dała w serwitory i "cywilów". Potem zmienił broń na stwoją trójlufową strzelbę, zmiatając kolejne konstrukty gradobiciem śrucin.

Wróg próbował ich powstrzymać za pomocą improwizowanych bomb oraz karabinów powtarzalnych zamienionych w snajperki, ale oni byli na to za cwani - wyłapywali kolejnych grenadierów i snajperów i ich eliminowali, zanim ci mogli poczynić jakieś szkody.

W nieco ponad dwie minuty ostrego starcia, większość serwitorów została usmażona, zmieciona lub poszatkowana, zaś wieżyczki rozwalone lub stopione. Pozostali robole rzucili się do ucieczki. Kilku majstrów zostało, aby coś namieszać w maszynerii, ale również zostali przegonieni lub zabici. SPŻ zostały zdobyte.

TK Azul natychmiast zajął się swoją robotą, odnajdując odpowiednie machiny, łamiąc opór Duchów Maszyny i aplikując stężony gaz z przenośnego cylindra.

Wystarczyło dolać wody i zamieszać, żeby smakowało jak kurczak.

W międzyczasie, nadchodziła odsiecz - pełnoprawni armsmani. Ich atak z początku nieco zaskoczył Imperialistów i prawie ich wyparł z sali, ale ci szybko się ogarnęli i ułożyli barykadę przy wejściu, przez które próbowała się ta hołota dostać do środka. Gwardziści zapewniali Techkapłanowi jako taki spokój, kiedy ten rozprowadzał odpowiednio rozwodniony gaz w kluczowych miejsach na statku, ustawiając jednocześnie nawiew na maksimum.

W środku jego pracy (i w środku obrony przed wrażymi mendami), wszystkie światła i machiny zgasły. Zapanował kompletny mrok. Wróg wpadł w panikę, na czym skorzystali Imperialiści z fotowizjerami i wyparli go z hali i pobliskich korytarzy. W chwilę potem zaskoczyło awaryjne zasilanie dla SPŻ - i tylko dla nich. Cała reszta systemów była całkowicie odcięta od mocy.

Podczas wypierania wrogów, komisarz miał paskudnego pecha - wpadł prosto w pułapkę, minę typu tripwire, z ładunkiem kumulacyjnym. Tylko prowizoryczna tarcza ocaliła jego życie, ale prawą nogę zmasakrowało. Tristan i Diachenko opatrzyli ją, ale komisarz został uziemiony na ładnych parę tygodni. Gwardziści zanieśli go z powrotem do hali SPŻ, za jedną z solidniejszych osłon i wysłuchiwali jego wściekłej litanii przekleństw.

Sabatorii mieli chwilę odpoczynku. Kilku usiadło za osłonami, oddychając ciężko po ostrej akcji. Haller syknął:

- Przestańcie tak sapać! Słyszycie?

Kilku żołnierzy się rozejrzało. Oprócz pracy maszyn SPŻ oraz metalicznych skrzypień i klangoru dochodzącego z oddali (co było normalne na takich wielkich kolosach z metalu), nie słychać było nic.

- O co ci chodzi, Haller? - powiedział surowo komisarz.

- O to, szefie, że nie słychać makrobaterii.

Rzeczywiście - potężne wibracje i stłumione ryki wielkich armat całkowicie ucichły. Gwardziści się do nich już zdążyli przyzwyczaić, poza tym mieli inne problemy.

- To nie jest nasza sprawka. - zawnioskował Haller - To nasi. Beta przejęła reaktor i odcięła zasilanie.

Właśnie w tym czasie, do SPŻ od drugiej strony wtargnęli jacyś uzbrojeni ludzie. Podali jednak hasło operacyjne i usłyszeli odpowiedź. Było ich około piętnastu, świetnie uzbrojonych i opancerzonych. Kasrkini z 412 Cadiańskiego.

- Sir! - ich sierżant zwrócił się do Stokova - Trzecia drużyna, sierżant Lehr. Melduję, że makrobaterie i systemy obronne "Diogenesa" zostały wyłączone. Reaktor w rękach drużyny Sabatorum Beta. Wrogie serwitory na powierzchni okrętu zneutralizowane. Dowództwo przysłało naszą kompanię oraz 1344 Kompanię Szturmowców do wsparcia i obsadzania kluczowych punktów.

- Doskonale. Jak przebiega generalne natarcie?

- Po wyłączeniu wież obronnych pozostały tylko autonomiczne gniazda obronne oraz jednostki mobilne. Gwardia ruszyła do generalnego szturmu. W ciągu pół godziny wkroczą do wnętrza wraku.

- Dobrze, to teraz pozostało nam rozwalić systemy ładownicze do tych armat...

- Zmiana planów, sir. Dowództwo chce, by okręt został przejęty z minimalną liczbą uszkodzeń. Zero trwałych zniszczeń i sabotaży. Zero ładunków wybuchowych. Autoryzują jedynie granaty ręczne oraz otwieranie drzwi siłą, jeśli to konieczne.

- Dlaczego? - wyrwało się Hallerowi - O co tu chodzi?

- Dowództwo chce "Diogenesa" w całości. Chcą go odbudować i wyrwać stąd.

- Że co, proszę?

- Chcą zdobyć, wysprzątać i zreperować każdy wrak na tej planecie. Chcą je wyrwać z jej skorupy i przywrócić do służby.

Haller aż gwizdnął. Zapadła chwila ciszy. To był niezwykły plan, który wymagał tytanicznego wysiłku.

Komisarz chrząknął i powiedział:

- Jakie nowe rozkazy?

- My obsadzamy to miejsce. Z panem, jak widzę. Wy kierujecie się na mostek. Macie go zabezpieczyć i zneutralizować wrogich dowódców - kapitana "Diogenesa" oraz recydywistę Kayne'a.

- Dobra... Akkerman! Dowodzisz pod moją nieobecność! Bierz wszystkich, Azula też. Przynieście mi głowy tych kurwisynów, jasne? Do roboty!

+++

Czas obrońców "Diogenesa" były policzony z chwilą, gdy utracili panowanie nad reaktorem i SPŻ. Praktycznie pozbawieni prądu elektrycznego, a co za tym idzie - systemów obronnych, nie byli w stanie dłużej odpierać desantujących komandosów, a dalsza skuteczna obrona wraku przed nawałnicą ludzi i maszyn z Gwardii stała się niemożliwa. Bunkry, ziemianki, gniazda broni ciężkej, pojazdy i żołnierze mogli teraz tylko opóźnić upadek statku.

W środku było jeszcze gorzej. Gaz usypiający powalił prawie wszystkich obrońców pozbawionych masek p-gaz w kluczowych punktach. Drużyny Kasrkinów i Szturmowców IG bez problemu łamały pozostały opór i torowały drogę dla rychłego nadejścia tłumów.

A w tym czasie, drużyna Sabatorum Alfa zdobyła przystanek kolejki biegnącej przez cały kręgosłup statku. Drużyna Beta przekierowała dość mocy z reaktora, aby ją ponownie uruchomić. Za pomocą skrzypiącego, chybotliwego wagoniku, który widział lepsze czasy, żołnierze dostali się w rejon mostka.

+++

Agenci sforsowali ostatnie drzwi i zmietli ostatnich głupców, którzy próbowali bronić dostępu do mostka. Według map, miejsce to miało być dwuczęściowe - przed mostkiem właściwym miała być spora hala z podestami i galeryjkami, gdzie rozlokowano większość cogitatorów i innych ustrojstw niezbędnych do kontrolowania statku. Mostek właściwy położony był za tą halą i był dużo mniejszy, zaopatrzony w iluminatory, monitory, sprzęt telekomunikacyjny, główne kontrolery oraz fotel kapitański.

Za pomocą detsznura, Sabatorii rozwalili zamek grodzi bezpieczeństwa i rzucili do środka parę prezentów. Po ich detonacji, ruszyli do skąpanego w awaryjnym świetle pomieszczenia.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=cv4EpG7BWAU[/MEDIA]

Przywitała ich istna nawałnica ognia ze strony dziesiątek automatów i laserów. Natychmiast się rozproszyli, szukając osłony - w samą porę, gdyż w rejonie sforsowanej grodzi eksplodowały dwa granaty.

Tristan niestety był zbyt wolny. Fartowny, mocny wystrzał z jakiegoś precyzyjnego kulomiota trafił go w maskę hełmu, przebijając ją jak papier. Sanitariusz rozłożył się jak długi na metalowych płytach podłogi. Nigdy więcej już się nie podniósł.

Azul rozejrzał się i spostrzegł snajpera, który zmieniał właśnie pozycję. Nie mógł go pomylić z nikim innym. Był to renegat i recydywista, na którego mieli wyrok śmierci - Bodag Kayne.

[MEDIA]http://s29.postimg.org/pwwrc5hh3/Cyborg.jpg[/MEDIA]

Po przejściu paru kroków, dosłownie zniknął. Rozmył, rozwiał się w powietrzu. Miał jakiś cholerny płaszcz, pewnie cameleoline - albo coś lepszego. Azulowi mignął także pancerz typu mesh, albo jakiś wzmacniany skafander. Na galeryjkach było także paru innych skurwieli, wyposażonych w broń precyzyjną i wyrzutnie granatów. Jego przydupasy.

Na parterze zaś było grubo ponad trzydziestu chłopa - sami armsmani z "Diogenesa", w tym drużyna dziesięciu tych elitarniaków w karapaksach. Dwie bandy armsmanów zajęły pozycje na flankach, elitarni zaś byli na przeciwległym krańcu hali w stosunku do drużyny Alfa. Obstawiali swojego lidera - był to poszukiwany watażka, tutejszy "kapitan", Uhlik Verniz.

[MEDIA]http://s8.postimg.org/t93c5utet/Cyborg_2.jpg[/MEDIA]

- WYPIERDALAĆ Z MOJEJ ŁAJBY, CHUJE! - ryknął kacyk z potężnego wokodera, który ani chybi zastępował jego dawne struny głosowe. W zasadzie tylko jego facjata wyglądała jeszcze w miarę ludzko - reszta była koszmarem (albo mokrym snem, zależnie od poglądów) Techkapłana z Divisio Cybernetica. Potężne ramiona, długie i masywne jak u wielkich małp. Równie potężne nogi, do złudzenia podobne do takich, które mają Carnozaury. W czteropalczastych łapach o dwóch palcach przestawnych ściskał jakieś obrotowe działko - chyba żywcem wyrwane z Land Speedera.

- Wpadliśmy w sam środek gówna! - warknął Diachenko, chowając się przed serią z czterolufowego działka.

- A tam, pierdolisz! - odkrzyknął Haller, rychtując swój cekaem - Podgrzejmy atmosferę! SŁYSZAŁEŚ, KURWO?! ZATAŃCZYSZ DO MUZYKI OŁOWIU W ŚWIETLE LASERÓW!

Ars tacticae

Wróg:
Armsmani - znana wam już lekkozbrojna hołota. Ci tutaj mają strzelby bojowe, auto-karabiny i las-karabiny oraz pancerze typu Flak. Są zgrupowani w dwóch Hordach, każda o wartości 15.
Elita - również znani, tym razem w większej liczbie. Składają się na Hordę o wartości 20.
Galerianie - przydupasy Kayne'a. Kilku chłopa, więc nie stanowią Hordy.
Bodag Kayne - pancerz mesh, aktywny kamuflaż, mocna broń snajperska. Dossier mówi, że jest szybki, przebiegły i doświadczony w snajperstwie, nożach oraz robótkach ręcznych.
Uhlik Verniz - ciężki karapaks, dodatkowy bioniczny pancerz, czterolufowe działko obrotowe, kosmiczne protezy. Dossier nie mówi o nim praktycznie nic, oprócz tego, że jest legendą pośród swych ludzi.

Status:
Zużycie amunicji oraz granatów podam na gdocu.
Tristan Ristedtler poległ w boju. Jego sprzęt leży przy nim, ale jest na widoku, a wokół nie ma osłon.
Sprzęt Ristedtlera - Hellgun wz. Cadia z plecakiem, Laspistolet wz. Mars Mark II, mono-bagnet, granat Frag, granat Krak, amunicja.
Stokov został zenpecowany i nie ma go na czas tej akcji.
 
__________________
Dorosłość to ściema dla dzieci.

Ostatnio edytowane przez Micas : 30-05-2014 o 18:54. Powód: Dopisek.
Micas jest offline