Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-05-2014, 20:18   #4
kretoland
 
kretoland's Avatar
 
Reputacja: 1 kretoland jest na bardzo dobrej drodzekretoland jest na bardzo dobrej drodzekretoland jest na bardzo dobrej drodzekretoland jest na bardzo dobrej drodzekretoland jest na bardzo dobrej drodzekretoland jest na bardzo dobrej drodzekretoland jest na bardzo dobrej drodzekretoland jest na bardzo dobrej drodzekretoland jest na bardzo dobrej drodzekretoland jest na bardzo dobrej drodze
Koruder szybko policzył nowo przybyłych na imprezę.
-Dajcie ogień zaporowy. Rozwalę to działko i ciśniemy do przodu. - Po tych słowach uaktywnił barierę.
Nie miał zamiaru tracić czasu na ostrzeliwanie i pozwolić, by pojawili się kolejni z SOC. A przynajmniej nim upora się z już obecnymi. Podbiegł do działka na skuteczną odległość unikając, w miarę możliwości, ostrzału. Po uporaniu się z automatem, ostrzeliwując wroga, zaszarżował.
Pociski wystrzeliwane przez funkcjonariuszy SOC świszczały wokół jego głowy lub odbijały się od biotycznej bariery. Szarża była zaskoczeniem dla ciężko uzbrojonych oficerów. Korudel wbiegł wprost w jednego z nich i przewrócił go na ziemię. Błyskawicznie po tym, strzelił w drugiego z nich ze swojego Graala. Strzał odrzucił oficera SOC kilka metrów w tył i wykluczył go z dalszej walki. Wyglądało na to, że siłą ochrony cytadeli skończyli się już chłopcy do bicia, bo w okolicy zrobiło się nagle bardzo pusto. Szybko pozbierał co przydatniejsze, rzeczy czekając na kompanów. Korudel i jego towarzysze mogli kontynuować ucieczkę do doku numer 43.

- Zrobiło się kurwa za spokojnie. Ktoś od nas jest w doku, czy będziemy odbijać statek?
- Reid powiedział, że będzie na nas czekać batariański statek niebieskich słońc. Wiesz, cały ten transfer do czyśćca i tak dalej. - Odpowiedział Lantius Vyus, turianin, który dowodził akcją odbicia kroganina.
Koruder nienawidził turian, ale w niektórych przypadkach szef wolał wysyłać ich, niż kroganina. Czasem specyfika misji, czasem cena miała znaczenie. W normalnych okolicznościach karze sobie dopłacić za każdego turianiskiego patałacha w ekipie. Uda wtedy że to inna rasa.
-Wiedzą, gdzie idziemy. Widzieli papiery. Albo Ci ze statku grają na zwłokę, albo będzie rozpierdol w doku. - Kontynuował kierując się do celu.

Ledwo skończył tę słowa, gdy nagle z poziomów poniżej dobiegło go głośne warkotanie.
- Nie podoba mi się to. Co mamy poniżej? - rzucił do reszty.
Chwilę później źródło hałasu ukazało się im. A-61 Mantis zawisł nad nimi niczym drapieżny ptak gotowy do ataku.

- Tu służby ochrony cytadeli. Poddaj się i rzuć broń. Inaczej otworzymy ogień.
Spod brzucha żelaznej bestii wyłonił się karabin maszynowy, którego lufy natychmiast nakierowały się na kroganina.

Koruder nie miał zamiaru się poddawać. Czy Ci kretyni z SOC sobie jaja robią, myśląc że byle maszynka go zatrzyma. Szybko z całych sił użył przyciągania i wrzeszcząc do reszty zaczął strzelać w kokpit.
-Walcie w kokpit, puki nie wiedzą co się dzieje.
Towarzysze usłuchali rozkazu i jak jeden mąż otworzyli ogień. Jednak Mantis nie pozostał długo dłużny, maszyna zaczęła powoli zbliżać się do balkonu na którym stali najemnicy. Na szczęście jej ślepy ostrzał wyrządzał więcej zniszczeń dekoracją doku niż ludziom Nakmora. Kilka sekund później A-61 Mantis był już płonącym wrakiem u stóp kroganina.
- Przestańcie się gapić i ruszać dupska. Jak się będziemy ociągać to cholera wie co do doku przytaszczą. - Warknął Koruder widząc, jak jego ludzi bierze samo zachwyt nad upolowanym ptaszkiem.

Kroganin i najemnicy biegli jeszcze jakiś czas póki ich oczom nie ukazał się olbrzymi napis 43 na ścianie, a tuż obok niego stał zakotwiczony batariański transporter.
- Jest. Wiedziałem, że nas nie wydymają. - Powiedział entuzjastycznie Lantius. Koruder miał jednak złe przeczucia. Po pierwsze nigdzie nie było śladu po SOC. Może po prostu speniali przed jego niesamowitą zajebistością. W to jednak wątpił. Najemnicy podeszli do statku. Drzwi były otwarte.
- Albo Słońca nas wystawili, albo SOC już posprzątał w środku. Nie chce mi się wierzyć, że po tym rozpierdolu mieli by nas po prostu puścić. Bądźcie czujni.

Dwójka ludzi poszła przodem, po chwili z wnętrza statku dobiegły strzały a kilka sekund później dok roił się od funkcjonariuszy SOC. Nad głową kroganina zawisły dodatkowo trzy A-61.
- Poddaj się Koruder. - Kroganin usłyszał znajomy głos.
- Dla ciebie Nakmor Koruder, dupku - wrzasnął kroganin. Chwilę później porucznik Bailey wyłonił się z tłumu funkcjonariuszy. - Nie bądź głupi. Nawet Ty nie masz szans odejść stąd żywy. - Bailey podniósł prawą rękę do góry, a trzy czerwone światełka laserów nacelowały na wielki łeb kroganina.
- To moje ostanie słowo. - Dodał oficer.
Lantius Vyus rzucił karabin na ziemię. - Nie mamy szans, Nakmor. Musimy się poddać. - Powiedział.
W dupie miał czy przeżyje, ale nie miał zamiaru umierać nie mogąc pociągnąć nikogo ze sobą. Szczególnie miał ochotę dopaść Baileya, ale ten stał za daleko.
- Kurwa drugi raz dać się tak podejść. Żeby już stać się tak przewidywalnym. Jeszcze trochę i napiszą o nim książkę instruktażową: "Jak złapać Korudera z klanu Nakmar"
Rzucając broń warknął - walki się nie boję, ale głupcem też nie jestem. Jeszcze będzie okazja by się tu naprzykrzyć - lekko się uśmiechnął.
 
kretoland jest offline