Wojownik miał ochotę powyzywać od kurew powyzywać defetystycznych przewodników, ale opanował się. Nie ma co jątrzyć. W końcu Pomroka to siły szatana, które tylko czekają na kłótnię i niezgodę. Nie skomentował tłumaczeń tych gnojków. Wzrokiem szukał liny albo czegoś co mogłoby zastąpić linę. Zapyta też krasnala, czy nie ma przy sobie liny. Wojownik będzie nalegał, żeby przywiązać w pasie Rekusa zanim wróci w Pomrokę. W sumie to najchętniej by machnął na to wszystko ręką i poszedł za głosem tych popranych sukinsynów jakimi są Samson i Jon. Wojownik nie lubił Klingenborga i jego opętanej rodziny, może i facet był przerażony tam po drugiej stronie mroku, ale nie zmieniało to faktu, że kawał z niego skurwysyna. Nie słuchał głosu rozsądku (należącego do Wojownika) to teraz ma. Niech sobie siedzi w Piekle ze swoimi przeklętymi synalkami. Z drugiej strony Jon miał wiele racji w tym, że Sav to debil.
Reasumując Wojownik czekał na deklaracje działania Rekusa i krasnala. Najchętniej by machnął na wszystkich ręką i poczekał do rana w świetlnym kręgu, ale nie odrzuca propozycji kolejnych szaleńczych rajdów na teren wroga. Był gotów nawet wrócić z Rekusem do Strefy Mroku jakby sobie tego życzył zainteresowany. Lub wyprawić się za Savem. Ale na razie Wojownik oddał inicjatywę decyzyjną innym. |