Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-06-2014, 12:37   #301
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Thorin dwoił się i troił, po czole młodego khazalda spływał pot niknął po chwili pod skórzanym kołnierzem kurty. Tłum był trudny do utrzymania i tylko przodkom pozostało dziękować, że nie pozostał przy nim podżegacz, wówczas byłoby już po zawodach. Nastroje względem króla były bardzo złe, Thorin który przecież wiedział o tym, widział i słyszał, dopiero teraz przekonał się na własnej skórze jak głęboką wrogością darzy prosty lud swego władcę. Na próżno uderzał w nutę patriotyczną, tej tłum nie miał za grosz. Miasto, król, straż była tylko do represjonowania gawiedzi, utrudniania życia, straszenia i pałowania. Władza i wszystko co się z nią wiązało było niewiele mniejszym wrogiem niż to co stało pod murami miasta waląc do bram. Kronikarz odnotował tą lekcję z uwagą, wiedząc że mentalności mieszkańców podbramia nie zmieni. Nie sam i nie bez wyraźnych gestów króla – na które się zresztą nie zanosiło. Chyba po raz pierwszy zaczął się poważnie zastanawiać na ile tłum może mieć rację w swym negatywnym postrzeganiu króla. Może faktycznie był niegodziwym, niesprawiedliwym władcą tyranem?

Z rozmyślań i działań wyrwał go znany mu już ból wbijanego ostrza w plecy. Zawył i odruchowo sięgnął za nóż przy pasie nim zdążył się jednak obrócić napastnik już nikł w tłumie. Jedynie Ergan zachował czujność i wyglądało na to że miał szanse uchwycić napastnika.

- Łap skurwysyna ! - krzyknął złowieszczo i chwycił solidnie za włócznie. Gotowy był użyć jej zarówno do obrony jak i do ataku na uciekającego napastnika, gdyby ten został złapany w pobliżu. Nie mógł inaczej postąpić, nie gdy tłum był w pobliżu i obserwował, a raczej nasłuchiwał uciekając. Tłum musiał wiedzieć, że reakcją straży na atak będzie odwet, a nie ucieczka...

Miał po prawdzie mieszane uczucia, wcale nie chciał pozbawiać się jedynego obrońcy jaki mu pozostał, ani też przesadnie narażać Ergana. Dlatego też gotów był zakrzyknąć by ściągnąć Ergana z powrotem do siebie, jeżeli w najbliższej chwili lub dwóch nie zdołałby uchwycić napastnika. Nie chciał by Ergan oddalił się poza zasięg wzroku czy słuchu, zwłaszcza że napastników mogło być więcej.

Sam zbierał się do wyruszenia w stronę najbliższego lekarza, pomijając oczywiście Elgina... „A właściwie czemu nie?” - pomyślał Thorin, mając możliwość bezpiecznego schronienia tu i teraz, postanowił spróbować nim będzie zmuszony przemieszczać się gdzieś dalej.

- Elgin, otwieraj ! Mamy rannego ! ... Jak nie otworzysz tych pieprzonych drzwi, to wrócę z taranem, rozpierdole je w strzępy, potem wszystko co będzie w środku a ciebie zakuje i wpieprzę do lochów i wydam ludziom Ciernia jako szpiega i dywersanta ! Nim z tobą skończą będziesz wrakiem khazalda , nawet jeśli cie wypuszczą i o ile cie wypuszczą. Otwieraj natychmiast przecież wiemy, że tam jesteś! Rannego mam ! Ogłuchłeś?!

Thorin nie zamierzał czekać długo. Zamierzał jednak spełnić swoją obietnicę a z Elgina uczynić przykładowy obraz tego co dzieje się z khazaldem który odmawia pomocy milicji politycznej. Nie były to więc czcze pogróżki. Chorąży powoli przestawał się pierdolić, skoro nie dało się zmienić reputacji milicji wśród gawiedzi, należało wykorzystać ją taką, jaka była.

- Kurwa, zaraz podpale tą jebaną budę jak nas nie wpuścisz. Pewnie ukrywasz tam zdrajców miasta i zbiegów! - Thorin rzucał groźby z nieskrywaną wściekłością. Może i był w tej chwili osamotniony i ranny, być może napastnicy wciąż krążyli w okolicy próbując dokończyć robotę, jednak chorąży był tym który stawił czoło śmierci i to nie raz. Poza tym właśnie dlatego że był ranny i przyciśnięty do muru, zdawał się bardziej niebezpieczny niż kiedykolwiek jak dzikie zwierze które zapędzone w kozi róg stawia wszystko na jedną kartę. Tarczę miał pod ręką gotowy w każdej chwili zamienić ją za pałkę. Wściekłości zaś i gniewu miał zaś w sobie tyle , że mógłby obdarować nim i pluton khazaldów.

Nieskończona determinacja pchała Thorina gdy raz za razem walił żelazną pięścią w drzwi, na początku pięścią a po chwili już okutą pałą. Nie stał przodem do drzwi, właściwie to trzymał ścianę domu za plecami lewą ręką używając pałki do walenia, w prawej zaś trzymając włócznie uważnie lustrował całą okolice, zwłaszcza ta najbliższą i nie wyłączając ze swej obserwacji dachów okolicznych domostw.

Chciał się dostać do środka, ale nie za cenę otrzymania bełta lub starcia liczebniejszym przeciwnikiem. Gotów ruszyć dalej, do lekarzy u których nikt z straży nie zdążył narozrabiać, po raz kolejny walnął w drzwi Elgina.

Co by nie było jego sklep był najlepszym – bo najbliższym - miejscem w którym można by się przyczaić i zająć raną, nawet nie musiałby daleko szukać lekarza...
 
Eliasz jest offline