Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-06-2014, 14:30   #302
vanadu
 
Reputacja: 1 vanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znany
Może była jeszcze szansa…ale Dorrin i powoli stawało się jasne że jest po ptakach. Właściwie sytuacja wyglądała tak źle że nie wiele gorzej już mogła. Jebut. Koniec.

- Moc prawa, nadana mi przez Ol’a Węglarza, bohatera walk o Przełęcz i dowódcy Cytadeli oraz przez Vanira, syna Ublina, obrońcy miasta wewnętrznego, zezwala mi na aresztowanie cię Roranie, syn Ronagalda! Ciebie i twoich milicjantów! darł ryja głupi kutas.

Aresztować Kamienia z Lorien. Jego, Ranagaldsona, który widział więcej niż większość mieszkańców tego zadupia razem wzięta. Jego, który bił się w Marienburgu, opierał armiom chaosu w wojnach na terenie Imperium. Widział oblężenie Midenheimu i walczył w Tilei, na bagnach, pokładach i w uliczkach. Kurwa, i ten głupek, jełopik co nigdy pewnie swej cytadeli nie opuszczał a wydaje mu się że jest kim chce go aresztować i wieszać. To co nie udało się wszawym bretońcom ma się udać temu pacanowi. Kurwa. A więc do tego doszło. Sprawy nie poszły dobrze. Teraz jak na dłoni widać było, że cała ta sprawa z rekwizycja była taka jak się zdawała – pułapką, w końcu skuteczną by ich skasować do ostatniego. Więc jak to niby. No jak. Syn tylu pokoleń twardych górali miałby dać się powiesić jak pies albo inne bydle, on, Roran syn Ranagalda? Zawsze sądził że długo nie pożyje, że zdechnie na bagnach nieumarłych, na drodze do Miragliano, na pokładzie okrętów gdzieś na oceanie albo w jakiejś zatęchłej dziurze, w lesie lub na trakcie. Ale walcząc i idąc do przodu, próbując i szarpiąc się póki starczyć mu miało sił i oddechów. Jak szła ta mowa, ta pod murami miasta wilczego boga? Nie słuchali jej wtedy za bardzo. On zwłaszcza, w końcu co krasnoludowi do ludzkich bogów. Walczcie póki starczy wam sil…. Walczcie stojąc ramie przy ramieniu i tarcza przy tarczy, walczcie póki promienie…jak to szlo? Póki promienie nadziei na jutrzejszy świt świecą nad wami…walczcie na kolanach i już leżąc, zębami, rękoma, walczcie upartym pozostaniem sobą…by znów, gdzieś tam, nadszedł świt…. Kurwa. Morai- heg, Lileath… Krasnolud powoli spojrzał na dwóch swych kompanów…Valayo…powoli opuścił rękę do swego wysłużonego topora… Malvionie…wybacz powiedział niezbyt głośno….- Idź do diabła Gottri wywarczał w końcu –To przez ciebie i twoje chujowe rozkazy. Każdą mądrzejszy od wszy na murwie zabrałby się do tego lepiej ale ty z tą swoją nieuzasadnioną dumą cioty z cytadeli musiałeś wkurwiać społeczeństwo wykonując próbując okradać własnych braci. Idź do wszystkich piekieł, gdzie i ja się zabieram po czym sięgnął błyskawicznie do swego Kaldstrma, by stawić opór…Gazulu… chyba się spotkamy.
 
vanadu jest offline