Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-06-2014, 17:19   #303
blackswordsman
 
blackswordsman's Avatar
 
Reputacja: 1 blackswordsman jest na bardzo dobrej drodzeblackswordsman jest na bardzo dobrej drodzeblackswordsman jest na bardzo dobrej drodzeblackswordsman jest na bardzo dobrej drodzeblackswordsman jest na bardzo dobrej drodzeblackswordsman jest na bardzo dobrej drodzeblackswordsman jest na bardzo dobrej drodzeblackswordsman jest na bardzo dobrej drodzeblackswordsman jest na bardzo dobrej drodzeblackswordsman jest na bardzo dobrej drodzeblackswordsman jest na bardzo dobrej drodze
Ergan rzucił się za zamachowcem bez wahania. Po kilku krokach na chwilę zabójca zniknął z oczu milicjanta ale tylko na chwile. Wypatrzony w tłumie khazad został zapisany w pamięci Ergana niczym posąg wykuty przez rzeźbiarza. Uciekinier obejrzał się i zauważył, że jest ścigany wiec dał nogę w najbliższy zaułek. Ergansson pognał za nim starając się opracować jakąś trasę aby odciąć droge ucieczki zamachowcowi ale krętanina uliczek i korytarzy była w tej okolicy zbyt liczna. Thorin chyba wołał Ergana ale nie można było tego stwierdzić do końca. Zbyt wiele głosów huczało na rynku nakładając się na siebie. Ścigany skoczył w boczną alejkę i natychmiast zaatakował nieprzygotowanego na to milicjanta. Sztylet zazgrzytał na kolczudze krzesając iskry. Pancerz okazał się zbyt twardy aby ostrze mogło zranić gończego, Ergan wyprowadził cios milicyjnym młotem ale zdradziecka gnida nie miała zamiaru toczyć otwartego pojedynku, wiec uchylając się od uderzenia pomknęła dalej w alejke. Na nieszczęście Podbramie to plątanina małych, wąskich tuneli co Ergan wiedział. Trzeba było gonić i postawić na wytrzymałość. Początek był dobry. Mimo pancerza i obciążenia milicjant zbliżał się do ściganego i już prawie miał go na wyciągniecie ręki gdy ten skręcił w lewo. Ergan za nim jednak wpadł na żebraka ,który się tam akurat pałętał. Odepchnięty włóczęga potoczył się po ziemi ale szansa na pochwycenie zamachowca oddaliła się. Bieg...kolejny zakręt, sterta beczek potoczyła się pod nogi Erganssona jakby było to wcześniej przygotowane. Cenne sekundy zostały stracone a odległość miedzy ściganym i ścigającym wydłużyła się. Milicjant jednak nie dawał za wygraną. Przeskakując skrzynki , wózki zbieraczy , zabłąkane koty i głebokie kałuże rzemieślnik parł naprzód. Czas wydłużył się niemiłosiernie. Mijając zdziwionych przechodniów i khazadów pracujących na trasie pościgu Ergan zakrzyknał aby ktoś mu pomógł.
- Łapać mordercę!!
Poczatkowo nikt nie posłuchał ale za kolejnym zakrętem tęgi khazad z brudnego odzienia wyglądający na rzeźnika zastąpił drogę ściganemu. Grubymi łapskami chciał złapać obwiesia i oddać go w ręce prawa ale okazał sie zbyt wolny. Zamachowiec wywinął się jak oślizgła ryba i pognał dalej…
-Dzięki , że próbowałeś.. rzucił Ergan mijając grubaska. Dwa zakręty dalej uciekinier zniknął z oczu milicjanta a ten wybiegł na rozstaj dróg, Śladów było bez liku a odgłosy miasta zagłuszały pojedynczy bieg opryszka. Zmęczenie dało się we znaki krasnoludowi, ciężar broni i zbroi również… teraz tylko łut szczęścia mógł zadecydować o dalszym pościgu. Prawo? Lewo? Prosto? O to było pytanie a czasu coraz mniej. Ergansson rozejrzał się po przechodniach i zawołał do nich.
-Dokąd pobiegł ten morderca jest za niego nagroda..
Początkowo nikt się nie odezwał ale słowo nagroda przemówiło do młodego chłopaka którego ręce i ubranie byłu brudne od mąki. Musiał pewnie pracować w młynie gdzie praca cieżka a zarobki niewielkie. Tam pobiegł panie.,w prawo Dłonie chłopaka wskazały na ciemną uliczkę. Gdzie moja nagroda?
Ergan rzucił młodzieńcowi srebrnika i ruszył w prawo.
-Jak go złapie dostaniesz następnego powiedział na odchodnym. Milicjant zwolnił kroku do wolnego biegu wypatrując i nasłuchując. Po chwili usłyszał jak ktoś strasznie sapiąc mówił do innego khazada spluwając. Tamten mu odpowiedział. Ergan zatrzymał się po czym uspokajając oddech, wdychając powietrze przez płócienną chustke nasłuchiwał. Jeśli nie dało się usłyszeć o czym dwaj khazadzi rozmawiali to ruszył ostrożnie w stronę głosów starając się usłyszeć dokładnie wypowiadane słowa. Odzyskując siły milicjant postanowił zbliżyć się powoli na tyle ile tylko potrafił aby nie robić hałasu, wypatrując rozmawiających i wszystkiego co czaiło się w półmroku.
 
blackswordsman jest offline