Malvoin widział co z otaczającym go tłumem wyprawia khazadzki góral. Jego berserkerski szał budził respekt, lęk i podziw zarazem. Srogie, sromotne ciosy wykluczały coraz to nowych oponentów z bitwy o poskromienie Dorrina. Roran już nie był bezbronnym pędrakiem, leżącym na plecach w niełasce rozjuszonego tłumu. Malvoin pomógł wstać nieszczęśnikowi, lecz to na wiele się nie zdało, albowiem donośny głos kapitana, z rozkwaszonym nosem rozniósł sie echem w głowie Malvoina. To chyba był już koniec. Koniec, którego syn Harkana w ogóle się nie spodziewał. Nie podejrzewał, że ruszając w stronę Azulu w poszukiwaniu Glandira Torrinsona wyląduje w oddziale nieco szalonego Rorana, którego posłuszeństwo wobec rozkazów wyżej postawionych, oraz samego króla doprowadzi jego i jego oddział do tragicznego końca. Wojownik przełknął ślinę widząc, co się święci. To nie otaczająca ich tłuszcza była największym problemem. Teraz stał się nim wkurwiony na Rorana brodacz o pokiereszowanej twarzy. On i jego podwładni. Malvoin pamiętał doskonale z jakim trudem przyjął rozkaz wyruszenia z Karaz - a Karak. Wiedział, że choć nie jest zwykłym żołdakiem, to i tak jest szkolony do tego aby wykonywać rozkazy.
Z zasady były to mądre i przemyślane polecenia Złotobrodego Bloina. Tu go nie było. On pewnie by do takiej sytuacji nie doprowadził, lecz... Lecz teraz Harkansson był pod dowództwem Rorana. Widocznie tak chciał los.
-Malvionie…wybacz- usłyszał. Kątem oka wejrzał na swego dowódcę i skinął mu tylko głową, dając do zrozumienia, że nie opuści go do samego końca.
-Idź do diabła Gottri. To przez ciebie i twoje chujowe rozkazy. Każdą mądrzejszy od wszy na murwie zabrałby się do tego lepiej ale ty z tą swoją nieuzasadnioną dumą cioty z cytadeli musiałeś wkurwiać społeczeństwo wykonując próbując okradać własnych braci. Idź do wszystkich piekieł, gdzie i ja się zabieram.- Słysząc to Malvoin wziął głęboki wdech, uniósł tarczę i miecz, który otrzymał stając w lekkim rozkroku, by przygotować się do kolejnej bitki, tym razem już nie na pięści i pałki a prawdziwy, śmiercionośny oręż.
__________________ A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny! |