Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-06-2014, 11:21   #101
Python
 
Python's Avatar
 
Reputacja: 1 Python jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skał
Wszyscy
Atmosfera w obozie psuła się z każdą chwilą. Fatalne nastroje załogi Westerwelda wynikały nie tylko z niecodziennej aktywności Pormoki w tej okolic, ale przede wszystkim z obecności ciemności wewnątrz obozowiska.
We znaki dawał się także brak przywódcy, który potrafiłby zapanować nad rozchwianymi ludźmi i nadać ich poczynaniom cel i sens. Z obecnych nikt nie miał odwagi zostać liderem. Każdy działał na własna rękę.

Po pierwszym kontakcie z bąblem Pomroki zakończonym porażką, Rekus zdecydował się na kolejną próbę. Za namową Wojownika skorzystał on z liny krasnoluda i przewiązał się nią w pasie, po czym ruszył śmiało w odmęty Pomroki.

Sav Nevard
Navard intensywnie myślał i próbował opracować plan działania. W blasku pochodni dostrzegł leżący półtora metra w lewą stronę pokręconą gałąź, która mogłaby mu posłużyć za kostur i pomóc wydostać dziewczynę. Problem jednak w tym, że każdy kolejny krok w mokradłach mógł się okazać jego ostatnim.
Zanim Nevard podjął decyzję rzucił w kierunku stwora sztyletem. Efekt był nader mizerny, gdyż Sav usłyszał jedynie jak broń upada z głośnym mlaskiem w bagno. Nie widział, czy sztylet odbił się od ciała bestii, czy też rzut był zbyt słaby i być może nawet nie doleciał do celu.
Z obozu dobiegł go głośny krzyk Wojownika:
- WRACAJ TU KUTASIE JEDEN! NIE BĘDĘ PO CIEBIE SZEDŁ!
Nevard się zawahał i odwrócił w stronę obozu. Nadal miał szansę, bez uszczerbku na zdrowiu wrócić do w miarę bezpiecznego obozu. Spojrzał jeszcze raz w kierunku leżącej opodal kobiety. Spojrzenie jej błękitnych oczu przeszyło go na wskroś.
- Pomóż mi, błagam! - wydusiła z siebie drżącym głosem.

Rekus
Rekus śmiało wkroczył ponownie w krąg Pomroki. Po dwóch krokach w całkowitych ciemnościach znalazł się w miejscu z którego przyszedł.
Wszystko wokół zdawało się być prawdziwe i realne. Duże ognisko pośrodku obozu przy którym siedzieli Jon i Samson. Powóz przy którym stał Wojownik i uwiązane obok wylęknione konie. Cztery latarnie Westerwelda pilnowały bezpieczeństwa dając światło i nadzieję na nadejście poranka.
Niby wszystko było w porządku, jednak mężczyzna był świadomy, że wstąpił w doskonałą iluzję. Doskonałą i śmiertelnie groźną iluzję.
Wolnym krokiem ruszył w stronę ogniska. Ani przewodnicy siedzący przy ognisku, ani Wojownik nie ruszyli się choć o centymetr na odgłos jego kroków. Miecz i pochodnia pewnie spoczywały w dłoniach Rekusa. Dopiero, gdy mężczyzna zbliżył się do ogniska zdał sobie sprawę, że ciągnie za sobą linę, którą mieli trzymać Wojownik i napotkany przypadkowo krasnolud.
Postrzępiony koniec liny wskazywał na to, że przetarła się ona w całkowicie naturalny sposób. Rekus został sam i mógł polegać tylko na sobie i swoich zmysłach.

Stojąc przy ognisku zauważył coś co zmroziło mu krew w żyłach. Jego towarzysze nie tylko stali niczym skamieniali, ale także ich oczy zostały zaklęte przez Pomrokę.
Spoglądali oni w jakiś jeden punkt przed sobą niczym zahipnotyzowani.
Wokół panowała niczym niezmącona cisza. Nienaturalny spokój drażnił nerwy Rekusa, który musiał podjąć jakąś decyzję.

Wojownik, Dwarik Mountsick
Krasnolud i Wojownik trzymali linę i obserwowali jak Rekus znika w ciemności, która otoczyła powóz. Obaj zdawali sobie sprawę, że lina jest kiepską bronią przeciwko Pomroce, ale w obecnej chwili była to ich jedyna nadzieja.
Rekus zniknął w ciemności, a z każdym jego kolejnym krokiem lina napinała się coraz bardziej. Po jakimś czasie stało się jasne, że Rekus już dalej nie pójdzie gdyż lina osiągnęła swoje maksimum.
Czas płynął wolno, a w obozie panował całkowity spokój. W pewnym momencie obaj mężczyźni poczuli, jak ktoś mocno raz za razem pociągnął linę. Po chwili manewr ten powtórzył się i stało się jasne, że to Rekus wzywa pomocy.
 
Python jest offline