Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-06-2014, 12:29   #7
psionik
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Był piękny poranek. Przynajmniej na zewnątrz. W szczelnym, klimatyzowanym pomieszczeniu szpitalnym, było zawsze tak samo. Darian spojrzał w lustro w łazience.
~ Strasznie się zapuściłem ~ pomyślał przyglądając się zarostowi i przydługim włosom. Przetarł lewą ręką po pokrytej zarostem twarzy. Jakież to dziwne uczucie, czuć tylko tylko jednostronnie dotyk skóry o skórę. Jego metaliczna ręka, choć przekazywała bodźce, związane z jej działaniem, nie była w stanie przekazać bodźców dotykowych.
~ Jeszcze ~
Mężczyzna przyjrzał się sobie dokładniej. Mimo trzydzistki na karku i poważnemu wypadkowi przy pracy, nadal był w doskonałej kondycji, a podłe, szpitalne żarcie nie wpłynęło znacząco na szczupłą, umięśnioną posturę. Jedyne, co psuło obraz, to sztuczna ręka i spora blizna przy mostku. Nie to, żeby narzekał. Lepiej mieć rękę, niż jej nie mieć, ale przyzwyczaił się do swojej. Dobrze mu służyła przez ostatnie 30 lat i trochę szkoda się było z nią rozstać.
~ Gdyby ten cholerny kretyn nie odpalił ładunków tak szybko, może nie musiałbym się pozbywać moich członków ~ pomyślał. Jak zawsze, gdy myślami wracał do feralnej akcji, napadał go niepohamowany wkurw na Randalla. Brat nigdy nie zaliczał się do kochającego rodzeństwa, ale poświęcenie własnego brata dla ratowania jakiejś cholernej misji?
- Nosz kurwa... – Ezno wziął głęboki oddech i rozluźnił pięści. Wypuścił z metalicznej ręki zgnieciony stojak na ręcznik, który nie wiedzieć jak i kiedy znalazł się w jego ręku.
- Zajebię drania – rzucił w lustro i wyszedł. Dobrze wiedział, że to nierealne, bo jego brat zginął. Nikt nie mógł przeżyć takiej eksplozji.
Darian ubrał się, wziął swój tobołek i wymeldowawszy się z kliniki ruszył przez miasto. Na początku, jak zwykle, musiał nieco rozchodzić nogi. Zastój i mało ruchu spowodowały, że prawa noga, ta która ucierpiała podczas eksplozji, była „nieco drętwa”. Nie minęło parę minut i krok stał się równy i miarowy. Darian wyrównał balans ciała kompensując zmiany w budowie i wadze.
Faktycznie, na zewnątrz było ładnie. Jak zwykle ładnie, skarcił się w myślach. Szedł powoli, podziwiając przechodzące obok dziewczyny. Niektóre się uśmiechały, inne starały nie zauważać, ale były też takie, które czuły się „urażone”.
~ No co? Przecież po to się tak ubrałyście ~ pomyślał patrząc się bezczelnie na to i owo przechodzącej asari. Tak doszedł do małej kawiarenki nad tarasem, gdzie parę dni wcześniej znalazł pewnego mężczyznę. Wszedł na patio i dosiadł się do stolika. Torba spoczywała na ziemi przy nogach.
Ezno miał na sobie lekki kombinezon w kolorze szaro-burym, na który narzucił kurtkę zrobioną ze skóry jakiegoś nieziemskiego zwierzęcia. Jego lewa dłoń, ta którą zdjął okulary przeciwsłoneczne ukazując szare oczy, była skryta za rękawiczką.
- Kawa wystygła? - przywitał się z przyszłym pracodawcą. Miał dość niski głos z nutką chrypy, a ton nie zdradzał żadnych emocji.
- Długo kazał pan na siebie czekać - młody mężczyzna wygasił omniklucze i zdjął monokl. Wyciągnał przed siebie prawą dłoń do uścisku - nazywam się Jason Jacobsen i chciałem zaproponować Panu pracę. Czy był pan kiedyś w Trawersie? - twarz Jacobsena była schludna i uśmiechnięta. Wzbudzał zaufanie, choć było w nim też coś niepokojącego.
- Nie wiedziałem, że Pana taki ranny ptaszek. Darian Ezno, ale wszyscy mówią do mnie “Enzo” - uścisnął pewnie podaną dłoń unosząc się z krzesła. Jeśli było coś, czego nie lubił po podanie “śniętej ryby” i brak szacunku w tak elementarnych sytuacjach, jak przywitanie.
Enzo zwrócił uwagę, że dłonie Jacobsena mimo pewnego uścisku sprawiają wrażenie, jakby nigdy nie parał się pracą. Delikatne i zadbane jak u modela
- Niestety, mimo moich najszczerszych chęci, nie ja decyduję, kiedy dostanę wypis - usiadł ponownie.
- Przepraszam, czy zechciałaby pani przyjąć zamówienie od mojego przyjaciela - Jason rzucił w stronę kelnerki i natychmiast wrócił do rozmowy z Enzo - Oczywiście zdrowie przede wszystkim.
- Owszem zdarzało mi się miewać tam zlecenia, interesuje Pana coś konkretnego? -
- Ezno, możesz mówić do mnie Jason, jeśli tak Ci będzie wygodniej. Polecono mi ciebie jako właściwego człowieka do misji w Trawersie. To wszystko co o tobie wiem, więc teraz zamieniam się w słuch. Dlaczego jesteś lepszy od przeciętnego najemnika z Omegi, czy innej stacji?
- Jason rozparł się na krześle i czekał na reakcję rozmówcy.
Darian zamówił małą czarną, po czym spokojnie zaczął.
- Jestem pewien, że zrozumiesz, jeśli powiem, że tajemnica zleceniobiorcy jest tym, co sprawia, że jestem jeszcze w tym zawodzie. To co mogę powiedzieć, to dwie misje eliminacji na Asterii, przechwycenie konwoju w okolicach Posterunku X-19, plus sporo, nazwijmy to “misji ratunkowych”, dla miejscowych kosmitów. - mężczyzna położył lekki pejoratywny nacisk na ostatnie słowo.
Owe misje ratunkowe, polegały głównie na polowaniach i eliminacji obcych, łapaniu pewnych indywidułów w celach bliżej nie sprecyzowanych, aczkolwiek słuchy chodziły, że szło o nielegalne eksperymenty, na jakiejś tajnej ziemskiej placówce.
Jason słuchał z uwagą. Obojętnym tonem dodał
- A jak radzisz sobie z pracą w grupie?
- Jestem typem skurwysyna -
Darian odpowiedział szczerze - to gwarantuje wykonanie roboty. Dopóki grupa nie wchodzi mi w paradę, jest OK!-
- To dość kłopotliwe podejście. Na szczęscie nie jestem typem, który boi się kłopotów. Lecisz do trawersu, będziesz moimi oczami i uszami. W tej chwili więcej nie jestem w stanie powiedzieć. Co do reszty grupy, to nie przeszkadzaj im, a ja zrobię wszystko, żeby nie przeszkadzali tobie.
- I o to chodzi -
najemnik skwitował krótko, popijając kawę.
- Uznamy tę misję za okres próbny w twojej nowej pracy. Proponuję ci stanowisko konsultanta do spraw zabezpieczeń w firmie ArgenStar. Będziesz oblatywać różne placówki firmy i oceniać ich ochronę. Ochronę zarówno przed atakami fizycznymi jaki i cybernetycznymi. Oczywiście zapewniamy pakiet szkoleń. Do dyspozycji również całodobowa opieka medyczna i dentystyczna na kartę korporacji. Mieszkanie służbowe na okres wykonywania działań. Po przepracowaniu 30 lat korporacyjna emerytura i możliwość wykupu jakiegoś z służbowych mieszkań po preferencyjnych warunkach. Wynagrodzenie w skali roku w wysokości 80 000 kredytów, plus premie uznaniowe przyznawane za szczególnie trudne audyty zabezpieczeń. Dodatkowo co jakiś czas zapewne konieczna będzie "misja ewakuacyjna" jak to zgrabnie określiłeś. Te w zależności od trudności ewakuacji.
To wszystko jeśli sprawdzisz sie w Trawersie. Zainteresowany?
~ Tacy jak ja, rzadko kiedy dożywają emerytury ~
pomyślał, jednak na głos powiedział
- To bardzo kusząca propozycja. Aż można by pomyśleć, że tak atrakcyjna, bo nie zakładasz mojego powrotu - Darian uśmiechnął się - pomówmy najpierw o wynagrodzeniu za misję, a jak wrócę, pogadamy o dalszej współpracy, w porządku?
Rozumiem, że więcej szczegółów dotyczących misji dostanę w swoim czasie. Rozumiem również, że skoro jest jakaś drużyna, to zapewniasz również transport i podstawowe wyposażenie. Biorę 10 tysięcy przed wyjazdem i 10 po, i nie zadaje pytań dostyczących celów misji, nie wnikam w sposób ewakuacji. -
- Tu zaczyna się najzabawniejsza część. Oficjalnie ja cię nie zatrudniam. Tutaj jest 5000 -
Jacobsen zbliżył swój omni klucz do klucza Enzo, krótkie piknięcie potwierdziło transfer gotówki. - Oficjalnie zatrudni Cię ktoś z Ziemi. Nie wiem, czy wojsko, czy jakaś inna instytucja, ale to będzie ktoś z Ziemi. Misją będzie dowodzić ktoś z ramienia Rady. Jak ich znam, to ktoś z wywiadu, pewnie jakiś Turiański Zwid, ale mogę się mylić. Możliwe, że rada będzie chciała wrobić ludzi w coś niekomfortowego, dlatego musisz się mieć szczególnie na baczności. Pozostałe 5000 powinieneś wynegocjować z Twoim oficjalnym zleceniodawcą. Jeśli nie, to napisz maila, przeleję resztę. - Jacobsen się uśmiechnał i dodał - Jeśli spróbujesz mnie oszukać oczywiście będę wiedział. - Uśmiech znikanał z twarzy biznesmena.
- Kontakt do mnie przekazałem Ci razem z gotówką. Jest tam też klucz szyfrujący, ładuje się automatycznie po wybraniu mojego maila. W trakcie misji będziesz mi wysyłać krótkie informacje, które uda Ci się zdobyć. Chcę wiedzieć co Rada chce osiągnąć. Po misji sam zdecydujesz, czy wolisz tę misję traktować jako jednorazowe zadanie, czy może chciałbyś pracować dla nas na stałe. Nie ukrywam, że wolałbym tę drugą opcję. Ten który mi Ciebie polecił zapewne też wolałby, żebyś zaczął myśleć o zabezpieczeniu swojej przyszłości. Ale jesteś dorosły zdecydujesz sam. To wszystko z mojej strony, nie martw się, kawę ja stawiam. - Jason żeby podkreślić fakt że już skończył wziął do rąk ponownie gazetę, której wielki wid na pierwszej stronie przedstawiał Kroganina otoczonego przez SOC. Krzykliwy tytuł głosił: “Szalona ucieczka krogańskiego więźnia udaremniona przez SOC!”

Enzo dopił kawę jednym łykiem, po czym wstał zabrał swoją torbę podróżną i pożegnawszy się zdawkowym "do widzenia" wyszedł z kawiarenki. Przywykł do pracy z różnymi ludźmi, część z nich była gburami, rozumiał więc doskonale sytuację w której się znalazł. I w której znalazł się...
- Pan Jacobsen -
Jeszcze w drodze do terminalu sprawdził przelew, oraz zastosował proste wyszukiwanie swojego pracodawcy. Tego oficjalnego i tego przy stoliku.

Pierwsze co należało zrobić, to skontaktować się z Ziemią i dowiedzieć gdzie jest statek, którym ma się dostać do Trawersa i kiedy rusza.
W dalszej kolejności potrzeba chwili spokoju, na przeprowadzenie bardziej skomplikowanych algorytmów.
 
psionik jest offline