Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-06-2014, 19:39   #77
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
- Nie dycha pewnikiem - rzekł khazad, który wypił tyle, by jego hamulce związane z białymi kłamstwami zostały poważnie osłabione. Ale jak na krasnoluda przystało, zwykłe próbowanie to za mało, by wywołać jakiś poważny efekt.

- Dwóch za wami spod ciemnej gwiazdy typów szło, ale do góry czaszka. Mylić mogę się. Chodź Francu, opowiesz mi co z Fredem tym twoim stało się. W czasie tym kilka odniosę butelczyn - powiedział, po czym krzywo spojrzał na rozmówcę.

- Pustych - skłamał, po czym dodał wyjaśniająco:
- Zbieram.

- Jakich typów? - zapytał mrugając oczami. - No ano myśmy poopili przy święcie i Mannfredzik zabył! Znaleźć go nie mogem... - zwiesił głowę, ale zaraz podniósł. - Daaaj gula, co? Suszi boleśnie...

- Nie mam. Mało mam. A z resztą puste są - warknął nieprzyjaźnie idąc w kierunku karczmy, w której się zakwaterowali.
- Na Fredzie się skup swoim. Gdzieś widział go razem ostatnim?

- Przy mnie był. - powiedział po zastanowieniu. - W nocy. - dodał z naciskiem podniósłszy palec. - Rano siem budzem a Mannfred zabył… - rozłożył ręce i klepnął nimi wzdłuż tułowia, gdy opadły.

- A spać poszli gdzieście?

Franc stał dłuższy czas marszcząc czoło.
- Tam! - wskazał ręką zwoje starych lin w porcie, leżące obok beczek z odpadami. - Ja siem tam obudził.

Natychmiast udali się we wskazanym kierunku, lecz nie Arno pomimo dość długiego procesu szukania nie znalazł niczego, co mogłoby pomóc w znalezieniu Manfreda czy chociażby śladu niedawnej obecności.

- Wiem! Wiem, gdzie my byli na pewno! - Franc klasnął i zatarł ręce.
Zaprowadził Arno do karczmy niedaleko portu. Rozejrzeli się w środku i na zewnątrz i w stajni nawet. I nic.

- Czego tu szukacie? - karczmarz zapytał podejrzliwie, wychylił głowę od zaplecza.

- Mannfreda.

- Aaaa... - rzucił oberżysta, kiedy przyjrzał się chudzielcowi dokładniej.

- Tak, pamiętam. Byliście z wieczora wczoraj u mnie. - rozluźnił się wyraźnie, otworzył szerzej drzwi i stanął w progu.
Popatrzył na Arno.

- Nie ma go tu. Stało się co? - zapytał zaciekawiony.

- Zabył. - Franc wetchnął. - W gardle zaschło od tego szukania. - bąknął.

Karczmarz ignorował mieszczanina i zwracał uwagę na krasnoluda oczekując odpowiedzi.

- Dużo prawić co tu? Jako pić nie potrafią, tako wąchać nie powinni nawet - wzruszył ramionami khazad wypowiadając swoje zdanie.
- Zapił jeden się, drugi takoż i jeden z dwójki znalazł się tylko. W stanie takim do wody wpaść mógł albo krzywdę inszą wyrządzić sobie. Poszedł gdzie wiecie może?

- Byli wczoraj i już dobrze w czubie mieli jak wyszli razem. - karczmarz wzruszył ramionami i zabrał się do środka z zawiedzioną miną, że nic nadzwyczajnego się nie wydarzyło godnego lokalnych plotek przy których klienci mogliby rozprawiać przy szynkwasie.

- Chodź Francu - rzekł, po czym ruszył do karczmy mając zamiar przedstawić problem towarzyszom.

Franc westchnie i pójdzie za Arno mówiąc.
- Daj, pomogę ci nieść.

-Ani się waż! - warknął Hammerfist, po czym dodał:
-Puste są...
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline