Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-06-2014, 23:01   #121
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Niech to szlag… świr. W najlepszym przypadku nieuzbrojony świr. W najgorszym… Gregory’emu zostały cztery naboje. Uniósł broń i wycelował głowę kolejnemu „kojotowi.”
Po czym krzyknął głośno.- Zatrzymaj się, albo strzelę.
A odpowiedź na to była zaskakująca.
- Zatrzymaj się, albo strzelę - odpowiedział cień, a w jego rękach pojawia się coś na kształt rewolweru
Co do… ów osobnik reagował jak… lustro. Papugował wszystko co Gregory robił. Bezmyślnie. Jakby nie był czło…wie…kiem. Może w ogóle nie istniał. Może był halucynacją, albo trójwymiarowym odbiciem Walsha?
W każdym razie strzelanie do niego byłoby marnowaniem amunicji, a byś może nawet wyrafinowaną formą samobójstwa. Więc Gregory ruszył w jego kierunku z opuszczoną bronią. I będąc coraz bliżej zorientował się jednak, że coś tam jest, coś czarnego i gęstego, jak smoła albo wyjątkowo gęsty szlam.
To obudziło w nim ciekawość badacza. Przykucnął przy kucającym stworze i sięgnął do swej apteczki.
Założył niebieskie nitrylowe rękawiczki.



I spróbował pobrać próbkę materii do badań, zamykając ją w plastikowe torebce. Nie wziął pod uwagę przy tym kilku czynników. Że nie bardzo ma warunki do zbadania próbki. Przynajmniej nie na tym poziomie statku. Być może w ambulatorium okrętowym?
Drugim błędem Gregory’ego było zapomnienie o naturze stwora. Gdy Walsh spróbował pobrać próbkę szlamu… Potwór zrobił to samo.
Pochwycił za rękę lekarza. Ból i pieczenie wywołało głośny krzyk mężczyzny. Gregory jakoś się wyrwał bestii i odsunął od niego dysząc. Pobrana próbka tkanki była już w woreczku, który Gregory przyczepił do paska swych spodni, by w razie czego szybko odrzucić od siebie.
Po czym ruszył do swego pokoju, małpujący go szlamik próbował postąpić podobnie, ale Walsh zamknął mu drzwi przed nosem. Skierował kroki ku łazience, by przemyć ranę i oczyścić z śladów szlamu. Zerkając kątem oka… stwierdził, że nic tu się nie zmieniło od czasu jego opuszczenia tego miejsca. Przemywanie przebiegało dobrze, do czasu… gdy okazało się, że nie da się zmyć wszystkiego. Na skórze odciśnięty był ślad czarnej dłoni… niczym niezmywalny tatuaż. Cudnie.
Gregory obmył twarz i spojrzał w swe odbicie w lustrze. Zobaczył zmęczenie. Był… wykończony.
Już w ogóle nie myślał nad powodem dla którego tu wrócił. Nie był w stanie myśleć. Wraz z wodą, którą opłukał twarz, zmył z siebie resztki adrenaliny.
Potrzebował odpoczynku, potrzebował chwili drzemki... choćby tych piętnastu minut.
Dlatego ospale dowlókł się do łóżka i położywszy na nim przymknął oczy, by na chwilę odseparować się od koszmaru toczącego się dookoła niego. Kto wie… kiedy znów będzie miał okazję zregenerować siły.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 03-06-2014 o 11:39.
abishai jest offline