Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-06-2014, 01:26   #106
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Scott pomógł się zapakować i rozsiąść obu mężczyznom ale głównie Alexowi bo z bliska wyglądał jeszcze gorzej niż z daleka. Posadził go w tyle od strony ogona. Sam miał zapokowanego spiocha obok siebie z z drugiej strony osłaniał go Howie. Przy okazji obaj stanowili zaporę i ochronę pilota pilotującego maszynę.

-Tu Pisklę 1. Orzeł startuje i wracamy do Gniazda. Akcja wykonana bez strat. Mamy pakunek. Jest bezwładny. Ciała terrorystów przejęły Zielone Żabki. Mamy także ciężko rannego lub chorego funkcjnariusza FBI. Prawdopodobnie wspomaganego symbiontem. Proszę przygotować Izbę Przyjęć na nasz przylot. Bez odbioru. - skończył meldunek po skończony. Normalnie odczuwałby dumę, zwłaszcza z tej części o wykonaniu zadania bez strat własnych. O pobranych próbkach czy wynkiku zapisanym na skanerze nie zamierzał mówić przez komunikator. W razie czego pogadają sobie na miejscu. Na razie skupił się na siędzącym na przeciw agencie FBI.

- Agencie Mercer? Może pan mówić? - zadał podstawowe pytanie sprawdzajć czy tamten w ogóle kontaktuje. Jeśli tak zamierzał go spytać co właściwie tu robił zwłaszcza tam na trawniku z ciałem tego chłopaka. Odprężył się dopiero gdy pilot nadał im, że zaraz lądują w Instytucie a niedługo potem maszyna dotknęła ziemi ale pilot trzymał silniki w pogotowiu.

Na zewnątrz już czekał komitet powitalny. Jedne nosze z własną obsługą były gotowe na zabranie śpiocha a drugie agenta Mercera. - Da pan radę sam wyjść? - spytał Alex'a.
 
Pipboy79 jest offline