Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-06-2014, 09:15   #106
Python
 
Python's Avatar
 
Reputacja: 1 Python jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skał
Rekus
Przewodnik powoli krok za krokiem przemierzał obóz. Widma jego towarzyszy były tak realne, że gdyby nie świadomość przebywania w iluzji na pewno dałby się zwieść. Wszelkie próby kontaktu z nimi spełzły na niczym, ale może to i dobrze. Wszak nie wiadomo, co by im mogło do łbów strzelić i co mogliby zrobić.
Rekus spojrzał w kierunku powozu. To tam przebywała cała rodzina Klingenborga. To po nich tutaj przyszedł.
- Panie Klinkenborg, jest pan tam? - zapytał, ale nie otrzymał żadnej odpowiedzi. Ostrożnie ruszył w kierunku powozu. Stanął na stopniu i chwycił za klamkę. Zanim jednak otworzył drzwi zajrzał przez okno. Było ono co prawda zakryte grubą zasłoną, ale ktoś nie dosunął jej do końca i z prawej strony został niewielki prześwit. W zielonym świetle latarni, Rekus zobaczył rodzinę Klingenborga i całą jego służbę śpiąc, jak gdyby nigdy nic. Przewodnik już miał otworzyć drzwi, gdy nagle jedna z latarni zgasła. Formacja świetlna, która chroniła obóz rozpadła się. Trzy pozostałe lampy przygasły, a Rekus zauważył, że jego towarzysze którzy jeszcze chwilę temu siedzieli przy ognisku stoją teraz na przeciwko niego.
Wojownik i krasnolud trzymali linę i wpatrywali się w nieprzytomnym wzrokiem.
Jon i Samson pobiegli w kierunku serca ciemności.

Wojownik, Dwarik Mountsick
Obaj mężczyźni pociągnęli za linę dokładnie w momencie, gdy opętany Nevard zniszczył świetlistą formację. Ciemność opanowała obóz. Pozostałe trzy lampy przygasły, jakby ktoś je zdusił korcem. Jedynie lampa, którą miał przy sobie krasnolud dawała w miarę mocne światło. To właśnie w jego kręgu Wojownik i Dwarik ujrzeli, że po krótkim, silnym szarpnięciu wyciągnęli przerwaną linę.
Zdziwieni spojrzeli po sobie, a chwilę później ujrzeli jakąś postać stojącą na stopniach powozu.
Ciągnące się pasma mrocznej mgły uniemożliwiały identyfikację, ale Wojownikowi zdawało się, że to sylwetka Rekusa, choć pewności nie miał.
Przez głupi czyn Sava obóz w całości został opanowany przez Pomrokę i tylko dzięki lampom Westerwelda jeszcze cokolwiek wiedzieli w panujących ciemnościach.
Gdzieś w pobliżu coś zaryczało przeciągle, a po chwili słychać było kobiecy pisk.

Sav Nevard
Nevard ruszył w kierunku latarni, która zdawała mu się jedynym możliwym ratunkiem w tej sytuacji. Wyrywając stopy z wciągającej go mazi ruszył ku tej stojącej najbliżej. Doskonale wiedział, że naraża cały obóz na niebezpieczeństwo, ale w obecnej sytuacji nie było idealnych rozwiązań. Każda decyzja mogła okazać się fatalna w skutkach, podobnie jak brak decyzji. Na tym Pomroce zależało najbardziej. Zmusić człowieka do bierności, zastraszyć i rządzić poprzez terror i lęk.
Nevard miał jednak dość odwagi w sercu, aby zaryzykować. Chwycił latarnię i wyciągnął ją z ziemi. Świetlista formacja zniknęła w mgnieniu oka i ślad po niej nie pozostał. Pomroka wlała się do obozu, niczym spiętrzona rzeka. Lepkie zwały ciemności przetoczyły się przez Nevarda, niczym stado dzikich koni. Jedynie dzięki lampie, którą trzymał w dłoni nie został porwany z nurtem Pomroki.
Lampa rozbłysła silnym pomarańczowym światłem i wyła cicho, niczym wiatr w kominie. Sav ruszył ku leżącej nadal w bagnie kobiecie, która błagała go o pomoc. Zdążył zrobić jednak jedynie kilka kroków, gdy usłyszał za sobą głos Jon:
- Oddaj lampę, albo zginiesz tu i teraz.
W ciemności zawył bluźnierczy stwór, a po chwili zapiszczała przeraźliwie błękitnooka kobieta.
 
Python jest offline