Dash zatrzymał się w pół kroku, prawie upuszczając swoją torbę.
- Na Moc!- Otworzył szerzej oczy.- To, że on żyje z takimi obrażeniami jest medycznym cudem. Nie chcę nawet myśleć, co konsoleta zrobiła z jego organami.- Dodał ciszej.
Najmiłosierniej byłoby chyba dobić pilota. Problem w tym, że żaden z dwóch Jedi nie miał środków, by zrobić to szybko i bezboleśnie, ponieważ ich miecze świetlne - narzędzia we wprawnych rękach gwarantujące taką właśnie śmierć - nie działały. Mogli oczywiście użyć mocy, by uśpić umysł pilota, ale Dash nie czuł się dość wprawny w tym aspekcie, żeby ryzykować.
- Nie powinniśmy go tu zostawiać.- Zauważył.- Z drugiej jednak strony, nie wiem jak moglibyśmy mu pomóc w obecnych warunków. Możesz wpłynąć Mocą na jego umysł? Wprowadzony w śpiączkę miałby cień szansy...- Zapytał Teerika.
__________________ " - Elfy! Do mnie elfy! Do mnie bracia! Genasi mają kłopoty! Do mnie, wy psy bez krzty osobowości! Na wroga!"
~Sulfelg, elfi czarodziej. "Powołanie Strażnika". |