Teerik nie pomylił się sądząc, że pilot ma szansę jeszcze się obudzić zanim umrze. Dobrze że biedak nie spróbował się poruszyć bo najwyraźniej nie dotarło jeszcze do niego w jakim jest stanie. Zresztą pewnie i tak by mu się nie udało – złamany kręgosłup oznaczał też przerwanie rdzenia i przynajmniej częściowy paraliż. „Tym lepiej dla niego” pomyślał.
Rodianin nie był pewien co robić. Z jednaj strony zgadzał się z Dashem, że należałoby skrócić męki pilota jak najszybciej i gdyby tylko jego miecz działał najpewniej tak właśnie by zrobił, z drugiej jednak strony przed oczyma stawały mu wtłaczane do głowy przez mistrza fragmenty Kodeksu: „Zabijanie jest złem” oraz „Zabijając, Jedi popełnia zbrodnię przeciw mocy”. Co innego gdyby przed nimi stał uzbrojony przeciwnik, ale ten człowiek nawet nie mógł się ruszyć.
-Śmie-rć musi przyjść sama – powiedział w końcu – Ale mogę sp-róbować uśpić jego umys-ł. Przynajmniej tyle z-robimy.
Rodianin nie był pewien czy mu się uda. Wprawdzie jeszcze w świątyni był jednym z najlepszych adeptów jeśli chodzi o władanie mocą, ale co innego treningi, a co innego taka sytuacja jak ta tutaj. Mimo wszystko spróbował: oczyścił umysł, wyciągnął dłoń w kierunku pilota by ułatwić sobie zadanie i przywoławszy Moc do siebie, skierował ją do umysłu umierającego. Jak nietrudno się domyślić osłabiony umysł nawet nie stawiał oporu. Teerikowi przyszło to z taką łatwością, że aż sam się zdziwił i nawet podjął podejrzenie, że coś poszło nie tak. Pilot wyglądał jednak jakby spał. Czy udało mu się wywołać śpiączkę, głęboki sen, czy może tylko lekkie, przypominające sen otumanienie – tego rodianin nie wiedział.
-Nie wiem czy mi się udało – powiedział po chwili kręcąc głową – wygląda na to że tak, a-le pewności nie mam. Lepiej zajmijmy się przeniesieniem naszych rzeczy na b-rzeg. Wo-lałbym upo-rać się z tym przed zapadnięciem zm-roku.
Podniósł sporą skrzynkę z zapasami żywności i spojrzał przez przednią szybę wahadłowca na słońce, które właśnie świeciło wprost na nich.
-Ciekawe i-le na tej planecie t-rwa dzień
To mówiąc ostrożnie wyszedł przez dziurę w poszyciu i zsunął się do wody starając trzymać się swój bagaż ponad powierzchnią morza. |