Polit wpatrywał się w nich z czystym przerażeniem, puki pod drobnym pchnięciem Mocy jego oczy zaczęły się zamykać, a jego głowa wolno opadła z powrotem na panel sterowniczy. Jego twarz stała się spokojna. Przy odrobinie szczęścia prześpi czas jaki mu jeszcze pozostał.
Przeprawa na brzeg była całkiem łatwa. Częściowo płyną, a częściowo brodząc dwoje Jedi wydostali się na plażę. Piasek był niezwykle drobny i tak jasny iż raził oczy. Wracali jeszcze dwukrotnie po resztę zapasów, a dzięki Mocy, Indana spał dalej, a z każdy jego oddech był płytszy pod poprzedniego
Słońce w tym czasie przesunęło jedynie o stopień lub dwa. Oznaczało to jeszcze kilka dobrych światła. Biorąc pod uwagę położenie na niebie i kierunek w jakim zmierzało było popołudnie. Rozbitkowie mieli czas na znalezienie schronienia.
Gdy skończyli i dwa potężne plecaki i skrzynki z zapasami bezpiecznie spoczywały pod palmami Teerik usłyszał coś. Poza odgłosami nieznanych zwierząt ze strony drzew i szumem oceanu wiatr niósł... piosenkę? Ledwo dosłyszalny ludzki głos dobiegał gdzieś w kierunku zachodu. Ktoś tam był i śpiewał w najlepsze. Po chwili Rodianin był w stanie nawet rozróżnić słowa. Łajba to jest morski statek
Sztorm to wiatr co dmucha z gestem
Cierpi kraj na niedostatek Morskich Opowieści
Hej tam kolejkę nalej
Hej tam kielichy wznieśmy
To zrobi doskonale Morskim Opowieścią!
Głos raczej należał do człowieka i dochodził zza zakola wyspy po lewej ręce gdy stało się twarzom do morza. Wyspa przynajmniej nie była bezludna.
__________________ Gallifrey Falls No More! |