Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-06-2014, 21:31   #3
Falcon911
 
Falcon911's Avatar
 
Reputacja: 1 Falcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodze
Morhan zaczynał żałować, że zdecydował się na tę podróż. Dawno już miał odwiedzić Cintrę, popatrzeć z bliska na góry Amell, jednak im dłużej słońce prażyło jego plecy, tym większą ochotę miał zawrócić do Jarugi, ochlapać się w rzece i popędzić znów na Północ, gdzie upał nie doprowadzał do szału, a wsie i miasteczka zdawały się leżeć nieco gęściej niż tutaj. I karczmy... Nilfgaardczyk ubliżał w duchu każdemu, kto doprowadził kraj do takiego karczemnego ubóstwa - miał ochotę umyć się wreszcie w solidnej balii, wypić zimne, prawdziwe piwo i zabawić się z dziewkami. Ostatnie miejsce, w którym doznali jako takiej gościnności smakowało rozwodnioną, trzymaną widać na upale cieczą, śmierdziało muchami i kozim gównem, a dziewki zdawały się zapoznawać przy narodzinach z kamienną podłogą.
Kaszlnął i ukradkiem wciągnął szczyptę fisstechu. Poczuł po chwili ulgę, zdolność ostrego myślenia wróciła, podobnie uspokoiły się trzęsące lekko dłonie. Narkotyku też powoli zaczynało ubywać, a miejsca w którym mógł nabyć choć drobną jego ilość też nie spodziewał się znaleźć w najbliższym czasie. Jednak po chwili wyprostował się w siodle i spojrzał bystro na otaczający ich wąwóz. Dzięki bogom za ten parów, w którym się znajdowali. Zacisnął szczęki, by uspokoić ich drżenie i rozejrzał się po kompanii. Nie chciał by ktokolwiek wiedział, że bez fisstechu nie jest w stanie funkcjonować.
Popędził lekko konia by spowodować jakiś powiew, który ochłodzi spoconą twarz, jednak nic to nie dało. Wierzchowiec też się już męczył, Nilfgaardczyk czuł zmianę tempie i rytmie jazdy.
Niech już nadejdzie zima, powtarzał sobie w myślach. Wiedział, że za kilka miesięcy tego pożałuje, że chłód zmusi go do przezimowania w jakimś kasztelu lub udania się na dalekie południe. Jednak teraz wizja z trudem rozpalanego ogniska na potwornym mrozie nie wydawała się aż tak paskudna.
Myślał dalej o zimie, o gwiżdżącym wietrze, gdy jego uwagę przyciągnął Cedrik, wskazujący konia na krańcu wąwozu. Osiodłanego konia. Czyżby ktoś wpadł na równie niedorzeczny pomysł jak oni i też zamierzał dorobić się udaru? Albo w okolicy znajduje się jakaś wieś, o której nie wiedzieli. Bacznie rozglądając się popędził karosza ponownie, trzymając dłoń na rękojeści przypasanego miecza, a stopy lekko wyjął ze strzemion na wypadek konieczności pieszej ucieczki. Zatrzymał sie w połowie drogi, nasłuchując reakcji na wołanie towarzysza.
 

Ostatnio edytowane przez Falcon911 : 04-06-2014 o 21:35.
Falcon911 jest offline