Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-06-2014, 09:03   #116
Python
 
Python's Avatar
 
Reputacja: 1 Python jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skał
Sav Nevard, Dwarik Mountsick, Rekus
Nevard zostawił kobiecie lampę, a sam ruszył biegiem w kierunku bestii. Pan miał prosty, ale jego wykonanie już takie nie było. Wierzył jednak, że to jedyne możliwe rozwiązanie w tej sytuacji. W blasku lampy widział stwora, który szarżował na niego. Nevard przyspieszył i w chwili, gdy był dosłownie dwa metry od bestii wyskoczył w powietrze i wykonał salto, podkulając nogi ku klatce piersiowej. Poczuł świt powietrza na twarzy oraz straszliwy odór, jakim emanowała istota z Pomroki. w kulminacyjnym momencie Nevard wyprostował się, aby wytracić prędkość i krzyżując ręce ciął bestię po karku. Monstrum zaryczało z bólu, a Sav miękko wylądował za jego plecami. Szykował się już do kolejnego natarcia, gdy stwór obrócił się błyskawicznie i uniósł w górę łapska szykując się do uderzenia. Nie zdążył jednak tego zrobić, gdyż kula wystrzelona przez krasnoluda trafiła go w korpus. Po chwili padł drugi strzał,m również celny. Stwór zachwiał się, ale nie upadł. Dzieła zniszczenia dokończył Rekus, który jako trzeci pojawił się na placu boju. Jego dwa szybkie cięcia pozbawiły bestię głowy, a tym samym życia.
Mężczyźni spojrzeli po sobie i kiwnięciem głowy pogratulowali sobie dobrej roboty.

Wojownik
Spokojne, choć ostre słowa Wojownika sprawiły, że nikt z rodziny Klingenborga nie ruszył się. Wszyscy patrzyli na niego z lękiem i niemym błaganiem o litość. Najmłodsze dzieci tuliły się do matek i cicho płakały. Łzy jednak nie wzruszały Wojownika już od dawna. Gotowy do ataku obserwował uważnie całą grupę. Gdzieś pośród mroku zawył jakiś stwór, padły strzały. Walka trwała na dobre.
Gdy echo wystrzałów wybrzmiało, Klingenborg unosząc ręce w górę powiedział:
- Panie, nie wiem, co się tutaj dzieje, ale miejże litość dla moich dzieci. Pozwól im się skryć w powozie. Widzisz, że są wylęknione. My też się boimy... - dłonią wskazał panującą wokół ciemność - ale to są jeszcze dzieci. Błagam pozwól im się schować. W powozie będą bezpieczniejsze niż tutaj na otwartym polu.
- Proszę, niech się pan zgodzi - poparła męża Ferona.

Wszyscy
Walka skończyła się szybciej niż ktokolwiek mógł przypuszczać. Wszyscy jednak zdawali sobie sprawę, że to dopiero początek. Huk wystrzałów, krzyki i wrzaski na pewno zwabią tutaj inne istoty z Pomroki.
Cała grupa zebrała się przy powozie, gdzie Wojownik pilnował rodziny Klingenborga.
Jon stanął pomiędzy nimi i trzymając wysoko lampę rzekł:
- Sytuacja wymknęła się spod kontroli, ale na szczęście już ją opanowaliśmy. Panie Klingenborg proszę wybaczyć zamieszanie, ale walczyliśmy o pana bezpieczeństwo, zdrowie i życie.
- Dziękuję - odparł radny - Na szczęście nikomu nic się nie stało. Czy możemy już wrócić do powozu. O tym co się stało porozmawiamy rano, dobrze?
- Oczywiście - odpowiedział Jon - Proszę dobrze zamknąć drzwi i okna i nikogo nie wpuszczać. My będziemy trzymać wartę. Samson, Wojownik i ty - Jon wskazał krasnoluda - staniecie po jednej stronie powozu, a ja Nevard i Rekus po drugiej. Obstawimy powóz lampy i będziemy czuwać aż do rana.
Ton głosu Jona na nowo nabrał siły i wyrazu. Stary przewodnik poczuł się w końcu odpowiedzialny za grupę i zamierzał przejąć dowództwo.
Klingenborg i jego rodzina spoglądając z lękiem w stronę Wojownika zaczęli wolno iść w kierunku powozu.
Tymczasem ranna kobieta dla której Nevard narażał życie, stała z boku, jakby nie chciała rzucać się w oczy i obserwowała całe zajście.
 

Ostatnio edytowane przez Python : 05-06-2014 o 09:37. Powód: dopisek o kobiecie
Python jest offline