Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-06-2014, 13:35   #81
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Inkwizytor

Wszyscy udali się do Inkwizytora aby obwieścić mu to czego się dowiedzieli. Drogę do niego każdy znał, więc dotarcie tam trwało nie więcej niż wypicie kufla piwa. Jako że wciąż nie wydobrzał po walce ze zwierzoludźmi, Stopmer dostał osobny dom do swojej dyspozycji. Drzwi do niego były lekko uchylone, więc pchnięto je by otwarły się na rozcież. Ogien palił się w kominku, a przy nim w wygodnym, drewnianym aczkolwiek bujanym fotelu siedziała osoba przykryta kocem. Nie zareagowała na wejście do środka przez gości. Nie było widać jej twarzy, bowiem był on zwrócony plecami do wejścia, choć po posturze i włosach poznaliście, iż to Inkwizytor siedział w nim. Ogień delikatnie palił się, a drewno wrzucone do środka cichutko skwierczało.

~Trup…~ pomyślał wielkolud, zaraz po wejściu do środka. To była tragiczna wizja i sam nie wiedział, czemu jako pierwsza pojawiła się w głowie. Z całą pewnością wkurwiłby się gdyby pod ich nieobecność ktoś zabił wracającego do zdrowia Stompera. Mało tego pewnikiem jego pomagierzy oskarżyliby ich trójkę o to i w ten oto sposób z sprawiedliwego ramienia inkwizycji stali by się skazaną na amputację, spaczoną rękę mutanta.
-Ileż spać można!- rzekł donośnie, by zbudzić człeka.
Nie padła żadna odpowiedź. Mężczyzna w fotelu nie poruszył się ani o milimetr. Tylko szum wiatru na dworzu i wasze oddechy było słychać. Olaf spostrzegł małą czerwoną plamę rozlaną, koło nogi siedzącego.

Stomper wyglądał jak martwy i pewnie nie żył. Zoja wcale by się nie zdziwiła, gdyby tak było. Gdzie podziali się przeklęci biczownicy, gdzie oskarżony i czemu drzwi pozostawiono otwarte? Masa pytań zaroiła się w kobiecej głowie, a odpowiedzi na nie trzeba było znaleźc samemu...jak zwykle.
- O kant dupy to wszystko - westchnęła jedynie, tłumiąc w sobie silną chęć do rzucenia wiązanką bluzgów. Więc to koniec, o tak po prostu? Słudzy Sigmara mieli się okazać nędznymi kmiotami, niezdolnymi do obrony siebie samych i swego pana? Jakim cudem Inkwizycja jeszcze istniała, skoro byle wsiór mógł bez trudu pozbyć się jej wysłanników i to bez większego, jak widać, problemu. Kobieta pokonała dystans dzielący ją od fotela, stąpając ostrożnie i uważnie przypatrując się otoczeniu.
- Heinz? - spytała cicho, kładąc dłoń na ramieniu łowcy.

Gdy tylko Zoja położyła rękę na ramieniu łowcy i delikatnie ruszyła nim, głowa Inkwizytora opadła do dołu wraz z całym ciałem, które zsunęło się z fotela. Był martwy tak jak przewidywali, lecz gdy zobaczyli powód jego zgonu zaniemówili. Stomper miał poderżnięte gardło a całe jego ciało, dłonie, ubranie pokryte było krwią. Zginął nie dawno. Sztylet, jego sztylet, z insktypcjami Zakonu Płomienia, leżał opuszczony i pokryty krwią koło jego nogi. Tak samo i kielich, z którego wino wylało się i pobrudziło dywan.
Nie było oznak walki na ciele Sigmarity, nic poza poderżniętym gardłem. Koszula jego była nie zapięta do końca, jakby Stomper odpiął ją wcześniej. Oczy zabitego również wyrażały spokój, choć rysy twarzy zdradzały szok i wzburzenie.

-Trzeba uciekać- Olaf wypowiedział na głos pierwszą myśl, która przyszła mu do głowy. A miało być tak cudownie. On, Olaf miał się stać protegowanym inkwizytora. Miał się dorobić, osiąść gdzieś, założyć rodzinę. Niestety wszystko to, wszystkie jego zasługi dla inkwizycji pójdą teraz w niepamięć. Będzie miał szczęście jeśli to jego nie oskarżą o to zabójstwo. Mysleć, myśleć, myśleć kto to mógł zrobić? Czyżby kowal, lub Kaspar Tull umknęli? A może Liliana chcąc ratować ojca poderżnęła gardło inkwizytorowi? Biczownicy też są podejrzani. Pogłoski mówią, że każdy z nich ma nie po kolei w głowie. Może któremuś odbiło na dobre i zrobił to co zrobił? Zaczął uważnie przyglądać się pomieszczeniu. Ogladał podłogę czy zabójca nie zostawił odcisku ubabranego w krwi buta. To dużo by mu powiedziało. Wiadomo by było czy zabójstwa dokonała kobieta, czy mężczyzna.

Olaf obejrzał dokładnie miejsce wokół Stompera lecz nie znalazł żadnych śladów. Morderca albo musiał zaskoczyć Stompera od tyłu, albo… właśnie. Kolejna zagadka się pojawiła, bowiem gdyby zabójca zrobił by to od przodu, krew na pewno by go ochlapała.


Stało się to, czego Zoja obawiała się od momentu, w którym zobaczyła wchodzących do karczmy zakonników. Jeden z nich nie żył, a winą za jego śmierć najpewniej zostaną obarczeni właśnie szpicle, kręcący się dookoła Stompera i knujący po kątach. Widać los Heinza został przesądzony od pierwszej próby otrucia. Śmierć dopadła go nawet mimo całej jego wiedzy i zdolności. Kto zawinił? Winnych zapewne było wielu, począwszy od truciciela i kowala, poprzez ludzi z wioski, a na rudowłosej i jej kompanach skończywszy. Co można było zrobić lepiej - zapewne wszystko. Przede wszystkim nie zostawiać rannego mężczyzny bez opieki...ale na wszystkie demony, kto podejrzewałby simarytów o zdradę i współpracę z wrogiem?
Nie chcąc marnować czasu, które i tak nie mieli zbyt wiele, Zoja pochyliła się nad trupem. Wsunęła dłonie do jego kieszeni, za pazuchę, przetrzepała dokładnie wszystkie zakamarki ubrania.
- Co, oprócz trupa, w tym obrazku nam nie pasuje? Coś z otoczenia? Niech któryś z was rzuci okiem pod fotel, za łóżko...może coś nam umyka.

- To by dopiero było, gdyby morderca po poderżnięciu gardła Stomperowi schował się pod fotelem, łóżkiem, lub w szafie- rzucił sarkastycznie Olaf- ale sprawdzić nie zawadzi.
Olaf przeszukał dokładnie wszystkie te miejsca.
- Nie ktoś, tylko coś, swołocz - kobieta warknęła w kierunku cwaniaczka, nie przerywając swoich poszukiwań - Może Stomper zostawił jakieś dokumenty, notatnik, cokolwiek. Każda wskazówka jest nam teraz śmiertelnie niezbędna, durak.
Zoja nachyliła się nad trupem. W kieszeniach nie miał nic, poza złotym łańcuszkiem na którego końcu była złota kometa z dwoma ogonami. Powodowana ciekawością kobieta, rozchyliła delikatnie koszulę i za niemówiła.


Jej oczom ukazała się mała wyrwa w klatce piersiowej a z niej coś spozierało na Zoję. Dziewczyna upadła na tyłek odsuwając się do tyłu, a w gardle zrobiło się jej sucho. Przez chwilę nie mogła słowa powiedzieć. Nikt inny nie zauważył tego, a koszula przykryła na nowo Zojowe odkrycie.
~Pieprzony hipokryta ~ przemknęło rudowłosej przez myśl. Jak mógł skazać estalijczyka na śmierć, skoro sam nosił na piersi symbol zepsucia...z drugiej strony przecież badał go medyk. Może to właśnie on dał cynk biczownikom, a ci zakończyli sprawę “po bożemu”.
- Chyba jednak nas nie powieszą - wyjąkała ze swojego miejsca na podłodze. Czuła ulgę, ale i obrzydzenie. Wytarła pospiesznie ręce o spodnie, chcąc pozbyć się śladów po kontakcie z plugastwem - Zobaczcie jego pierś.

Tyr stał w miejscu, dokładnie tam, gdzie stanął po wejściu do izby. Obserwował czujnie pomieszczenie, kiedy rudowłosa i Olaf przyglądali się zwłokom inkwizytora. Tyr był Norsmenem, miał swe przeczucia a dla ludzi z śnieżnej północy przeczucie było najważniejsze. I tym razem go nie zawiodło.
-Co jest?- spytał unosząc brew, kiedy Zoja z obrzydzenia aż odskoczyła w tył i upadła na pośladki. Wielkolud powoli zbliżył się do niej wyciągając dłoń by pomóc wstać.
-Coś ujrzała?- spytał chłodno jakby chcąc się tą wiedzą przygotować mentalnie nim sam zajrzy pod koszulę martwego sługi Sigmara.
Gdy w końcu reszta zobaczyła co skrywał pod koszulą Inkwizytor po prostu zaniemówiła. Nastała cisza. Nikt przez chwilę nie odzywał się słowem. Po prostu mogliście przez kilkanaście sekund patrzeć na siebie tylko.
Tyr pokręcił głową, kiedy w końcu odzyskał mowę w ustach -Kurwa mać…- burknął. -Trzeba znaleźć jego pomagierów niech to sami zobaczą i niech go sobie spalą.- dodał -Nie wiem jak wy, ale ja już mam dość tego miejsca.- wejrzał wymownie na Zoję jakby licząc na aprobatę.

- Poczekaj - kobieta mruknęła w kierunku wielkoluda, podnosząc się z ziemi. Coś tu definitywnie nie pasowało, pomijając oczywiste oko na klatce piersiowej. Raz jeszcze spojrzała na ciało, po czym przeniosła spojrzenie na ścianę i dywan, śledząc szlak rubinowych kropel. Wszystko przed Stomperem pokrywała krwista sieć plam, na tle której nie odznaczała się żadna wolna przestrzeń, powstająca zazwyczaj gdy ktoś staje na drodze rozbryzgu. Podczas walki w zwarciu zawsze powstawały takie “puste przestrzenie”, wskazując jednoznacznie gdzie znajdował się napastnik. Tutaj tego nie było, wniosek nasuwał się sam.
Zoja wzięła głeboki oddech, trawiąc zdobyte informacje i próbując zachować spokój.

- Nikt go nie zabił, sam to zrobił -odparła po chwili ciszy - [i]Spójrzcie...brakuje cienia mordercy. Wszystko dookoła jest obryzgane jednakowo. Zabójca zostawiłby po sobie jakieś ślady, chociażby rozniósłby krew gdzieś dalej. Czerwono jest tylko przed Stomperem, nigdzie indziej. Żadnych pojedynczych kropel za fotelem, ani w drodze do okiem czy drzwi. Dodajemy ubabrane juchą łapy i potworne oko...nie pytajmy “kto go zabił?”, ale “co z tym fantem robimy?”. Wyjścia są cztery...możemy uciec, ale wtedy automatycznie staniemy się winni morderstwu, a zakonne psy nam nie odpuszczą. Uucieczka zimową porą jest głupotą, za łatwo im przyjdzie pościg. Druga możliwość to iść po biczowników i spróbować im wszystko jakoś wytłumaczyć, o ile będą w ogóle chcieli z nami gadać. Prędzej z miejsca nas zabiją nie pytając co i jak. Trzecie wyjście: zabijamy ich. Są podzieleni i nieświadomi sytuacji, przy odrobinie wprawy i szczęścia damy radę zdjąć ich po cichu. Jeden pilnuje Tullego w karczmie, drugi siedzi z kowalem w pokoju przesłuchań. Drugie miejsce jest odosobnione i nikt przy nim nie powinien się kręcić. Z pierwszym gorzej, ale bez tragedii. Zamknięte pomieszczenie na piętrze, solidne, drewniane drzwi i okno, którym można po wszystkim uciec -[i] rudowłosa mówiła spokojnie i rzeczowo, jakby planowała wyprawę do lasu, a nie morderstwo dwóch osób - Trucizna, sztylet w plecy, strzała w oko...albo uśpienie toporem przez łeb. Ważne, by załatwić sprawę szybko i po cichu. Przy okazji zdobędziemy wdzięczność Thomasa, więc będzie skłonny pomóc nam uciec, a jeśli nie cóż...sami weźmiemy zapasy z jego domu. To kowal - musi mieć u siebie masę użytecznych gratów. Ewentualnie ukrywamy ciało i udajemy głupich - to czwarta opcja...chyba że któryś z was ma jakieś pomysły.

- Mordować jego pomocników? Po co?- Olaf nie mógł się nadziwić jak pokrętnie myślała ta kobieta. O samobójstwie pomyślał gdy tylko dowiedział się o oku- Nikogo nie będę zabijał a już na pewno nie pomagierów inkwizytora. Uciekać jak ścigane zwierzę też nie mam zamiaru. Stomper był mutantem, śmierć była najlepszym co mogło go spotkać. Poza tym ci dwaj pilnowani przez pomocników Stompera są winni morderstwa i herezji. Nie mam zamiaru ich uwalniać. To co powinniśmy zrobić to poinformować pomocników co zaszło i poczekać do egzekucji tamtych dwóch gagatków. Potem każdy rusza w swoją drogę- Olaf był pewny swoich racji. Był co prawda nieco rozczarowany, że świetlana przyszłość jaką widział po rozwiązaniu sprawy, przez śmierć jego protektora legła w gruzach, ale przecież żył i nie nabawił się żadnej mutacji. To i tak sukces.
Tyr skinął głową Olafowi -Ma rację. Stomper sam sobie życie odebrał. Miał ku temu powód. Nie jesteśmy niczemu winni. Jestem za tym żeby poinformować jego kundli.- rzekł chłodno -Myślę, że wystarczy zacząć od informacji iż był mutantem. Potem powiedzieć że odebrał sobie życie i tak go znaleźliśmy. Ale trzeba zrobić to osobno. W sensie najpierw powiemy jednemu. Jeśli zareaguje spokojnie pójdziemy po drugiego a jeśli zacznie nas oskarżać wtedy wprowadzimy w życie plan Zoji.- to był jego pomysł.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline