Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 05-06-2014, 13:35   #81
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Inkwizytor

Wszyscy udali się do Inkwizytora aby obwieścić mu to czego się dowiedzieli. Drogę do niego każdy znał, więc dotarcie tam trwało nie więcej niż wypicie kufla piwa. Jako że wciąż nie wydobrzał po walce ze zwierzoludźmi, Stopmer dostał osobny dom do swojej dyspozycji. Drzwi do niego były lekko uchylone, więc pchnięto je by otwarły się na rozcież. Ogien palił się w kominku, a przy nim w wygodnym, drewnianym aczkolwiek bujanym fotelu siedziała osoba przykryta kocem. Nie zareagowała na wejście do środka przez gości. Nie było widać jej twarzy, bowiem był on zwrócony plecami do wejścia, choć po posturze i włosach poznaliście, iż to Inkwizytor siedział w nim. Ogień delikatnie palił się, a drewno wrzucone do środka cichutko skwierczało.

~Trup…~ pomyślał wielkolud, zaraz po wejściu do środka. To była tragiczna wizja i sam nie wiedział, czemu jako pierwsza pojawiła się w głowie. Z całą pewnością wkurwiłby się gdyby pod ich nieobecność ktoś zabił wracającego do zdrowia Stompera. Mało tego pewnikiem jego pomagierzy oskarżyliby ich trójkę o to i w ten oto sposób z sprawiedliwego ramienia inkwizycji stali by się skazaną na amputację, spaczoną rękę mutanta.
-Ileż spać można!- rzekł donośnie, by zbudzić człeka.
Nie padła żadna odpowiedź. Mężczyzna w fotelu nie poruszył się ani o milimetr. Tylko szum wiatru na dworzu i wasze oddechy było słychać. Olaf spostrzegł małą czerwoną plamę rozlaną, koło nogi siedzącego.

Stomper wyglądał jak martwy i pewnie nie żył. Zoja wcale by się nie zdziwiła, gdyby tak było. Gdzie podziali się przeklęci biczownicy, gdzie oskarżony i czemu drzwi pozostawiono otwarte? Masa pytań zaroiła się w kobiecej głowie, a odpowiedzi na nie trzeba było znaleźc samemu...jak zwykle.
- O kant dupy to wszystko - westchnęła jedynie, tłumiąc w sobie silną chęć do rzucenia wiązanką bluzgów. Więc to koniec, o tak po prostu? Słudzy Sigmara mieli się okazać nędznymi kmiotami, niezdolnymi do obrony siebie samych i swego pana? Jakim cudem Inkwizycja jeszcze istniała, skoro byle wsiór mógł bez trudu pozbyć się jej wysłanników i to bez większego, jak widać, problemu. Kobieta pokonała dystans dzielący ją od fotela, stąpając ostrożnie i uważnie przypatrując się otoczeniu.
- Heinz? - spytała cicho, kładąc dłoń na ramieniu łowcy.

Gdy tylko Zoja położyła rękę na ramieniu łowcy i delikatnie ruszyła nim, głowa Inkwizytora opadła do dołu wraz z całym ciałem, które zsunęło się z fotela. Był martwy tak jak przewidywali, lecz gdy zobaczyli powód jego zgonu zaniemówili. Stomper miał poderżnięte gardło a całe jego ciało, dłonie, ubranie pokryte było krwią. Zginął nie dawno. Sztylet, jego sztylet, z insktypcjami Zakonu Płomienia, leżał opuszczony i pokryty krwią koło jego nogi. Tak samo i kielich, z którego wino wylało się i pobrudziło dywan.
Nie było oznak walki na ciele Sigmarity, nic poza poderżniętym gardłem. Koszula jego była nie zapięta do końca, jakby Stomper odpiął ją wcześniej. Oczy zabitego również wyrażały spokój, choć rysy twarzy zdradzały szok i wzburzenie.

-Trzeba uciekać- Olaf wypowiedział na głos pierwszą myśl, która przyszła mu do głowy. A miało być tak cudownie. On, Olaf miał się stać protegowanym inkwizytora. Miał się dorobić, osiąść gdzieś, założyć rodzinę. Niestety wszystko to, wszystkie jego zasługi dla inkwizycji pójdą teraz w niepamięć. Będzie miał szczęście jeśli to jego nie oskarżą o to zabójstwo. Mysleć, myśleć, myśleć kto to mógł zrobić? Czyżby kowal, lub Kaspar Tull umknęli? A może Liliana chcąc ratować ojca poderżnęła gardło inkwizytorowi? Biczownicy też są podejrzani. Pogłoski mówią, że każdy z nich ma nie po kolei w głowie. Może któremuś odbiło na dobre i zrobił to co zrobił? Zaczął uważnie przyglądać się pomieszczeniu. Ogladał podłogę czy zabójca nie zostawił odcisku ubabranego w krwi buta. To dużo by mu powiedziało. Wiadomo by było czy zabójstwa dokonała kobieta, czy mężczyzna.

Olaf obejrzał dokładnie miejsce wokół Stompera lecz nie znalazł żadnych śladów. Morderca albo musiał zaskoczyć Stompera od tyłu, albo… właśnie. Kolejna zagadka się pojawiła, bowiem gdyby zabójca zrobił by to od przodu, krew na pewno by go ochlapała.


Stało się to, czego Zoja obawiała się od momentu, w którym zobaczyła wchodzących do karczmy zakonników. Jeden z nich nie żył, a winą za jego śmierć najpewniej zostaną obarczeni właśnie szpicle, kręcący się dookoła Stompera i knujący po kątach. Widać los Heinza został przesądzony od pierwszej próby otrucia. Śmierć dopadła go nawet mimo całej jego wiedzy i zdolności. Kto zawinił? Winnych zapewne było wielu, począwszy od truciciela i kowala, poprzez ludzi z wioski, a na rudowłosej i jej kompanach skończywszy. Co można było zrobić lepiej - zapewne wszystko. Przede wszystkim nie zostawiać rannego mężczyzny bez opieki...ale na wszystkie demony, kto podejrzewałby simarytów o zdradę i współpracę z wrogiem?
Nie chcąc marnować czasu, które i tak nie mieli zbyt wiele, Zoja pochyliła się nad trupem. Wsunęła dłonie do jego kieszeni, za pazuchę, przetrzepała dokładnie wszystkie zakamarki ubrania.
- Co, oprócz trupa, w tym obrazku nam nie pasuje? Coś z otoczenia? Niech któryś z was rzuci okiem pod fotel, za łóżko...może coś nam umyka.

- To by dopiero było, gdyby morderca po poderżnięciu gardła Stomperowi schował się pod fotelem, łóżkiem, lub w szafie- rzucił sarkastycznie Olaf- ale sprawdzić nie zawadzi.
Olaf przeszukał dokładnie wszystkie te miejsca.
- Nie ktoś, tylko coś, swołocz - kobieta warknęła w kierunku cwaniaczka, nie przerywając swoich poszukiwań - Może Stomper zostawił jakieś dokumenty, notatnik, cokolwiek. Każda wskazówka jest nam teraz śmiertelnie niezbędna, durak.
Zoja nachyliła się nad trupem. W kieszeniach nie miał nic, poza złotym łańcuszkiem na którego końcu była złota kometa z dwoma ogonami. Powodowana ciekawością kobieta, rozchyliła delikatnie koszulę i za niemówiła.


Jej oczom ukazała się mała wyrwa w klatce piersiowej a z niej coś spozierało na Zoję. Dziewczyna upadła na tyłek odsuwając się do tyłu, a w gardle zrobiło się jej sucho. Przez chwilę nie mogła słowa powiedzieć. Nikt inny nie zauważył tego, a koszula przykryła na nowo Zojowe odkrycie.
~Pieprzony hipokryta ~ przemknęło rudowłosej przez myśl. Jak mógł skazać estalijczyka na śmierć, skoro sam nosił na piersi symbol zepsucia...z drugiej strony przecież badał go medyk. Może to właśnie on dał cynk biczownikom, a ci zakończyli sprawę “po bożemu”.
- Chyba jednak nas nie powieszą - wyjąkała ze swojego miejsca na podłodze. Czuła ulgę, ale i obrzydzenie. Wytarła pospiesznie ręce o spodnie, chcąc pozbyć się śladów po kontakcie z plugastwem - Zobaczcie jego pierś.

Tyr stał w miejscu, dokładnie tam, gdzie stanął po wejściu do izby. Obserwował czujnie pomieszczenie, kiedy rudowłosa i Olaf przyglądali się zwłokom inkwizytora. Tyr był Norsmenem, miał swe przeczucia a dla ludzi z śnieżnej północy przeczucie było najważniejsze. I tym razem go nie zawiodło.
-Co jest?- spytał unosząc brew, kiedy Zoja z obrzydzenia aż odskoczyła w tył i upadła na pośladki. Wielkolud powoli zbliżył się do niej wyciągając dłoń by pomóc wstać.
-Coś ujrzała?- spytał chłodno jakby chcąc się tą wiedzą przygotować mentalnie nim sam zajrzy pod koszulę martwego sługi Sigmara.
Gdy w końcu reszta zobaczyła co skrywał pod koszulą Inkwizytor po prostu zaniemówiła. Nastała cisza. Nikt przez chwilę nie odzywał się słowem. Po prostu mogliście przez kilkanaście sekund patrzeć na siebie tylko.
Tyr pokręcił głową, kiedy w końcu odzyskał mowę w ustach -Kurwa mać…- burknął. -Trzeba znaleźć jego pomagierów niech to sami zobaczą i niech go sobie spalą.- dodał -Nie wiem jak wy, ale ja już mam dość tego miejsca.- wejrzał wymownie na Zoję jakby licząc na aprobatę.

- Poczekaj - kobieta mruknęła w kierunku wielkoluda, podnosząc się z ziemi. Coś tu definitywnie nie pasowało, pomijając oczywiste oko na klatce piersiowej. Raz jeszcze spojrzała na ciało, po czym przeniosła spojrzenie na ścianę i dywan, śledząc szlak rubinowych kropel. Wszystko przed Stomperem pokrywała krwista sieć plam, na tle której nie odznaczała się żadna wolna przestrzeń, powstająca zazwyczaj gdy ktoś staje na drodze rozbryzgu. Podczas walki w zwarciu zawsze powstawały takie “puste przestrzenie”, wskazując jednoznacznie gdzie znajdował się napastnik. Tutaj tego nie było, wniosek nasuwał się sam.
Zoja wzięła głeboki oddech, trawiąc zdobyte informacje i próbując zachować spokój.

- Nikt go nie zabił, sam to zrobił -odparła po chwili ciszy - [i]Spójrzcie...brakuje cienia mordercy. Wszystko dookoła jest obryzgane jednakowo. Zabójca zostawiłby po sobie jakieś ślady, chociażby rozniósłby krew gdzieś dalej. Czerwono jest tylko przed Stomperem, nigdzie indziej. Żadnych pojedynczych kropel za fotelem, ani w drodze do okiem czy drzwi. Dodajemy ubabrane juchą łapy i potworne oko...nie pytajmy “kto go zabił?”, ale “co z tym fantem robimy?”. Wyjścia są cztery...możemy uciec, ale wtedy automatycznie staniemy się winni morderstwu, a zakonne psy nam nie odpuszczą. Uucieczka zimową porą jest głupotą, za łatwo im przyjdzie pościg. Druga możliwość to iść po biczowników i spróbować im wszystko jakoś wytłumaczyć, o ile będą w ogóle chcieli z nami gadać. Prędzej z miejsca nas zabiją nie pytając co i jak. Trzecie wyjście: zabijamy ich. Są podzieleni i nieświadomi sytuacji, przy odrobinie wprawy i szczęścia damy radę zdjąć ich po cichu. Jeden pilnuje Tullego w karczmie, drugi siedzi z kowalem w pokoju przesłuchań. Drugie miejsce jest odosobnione i nikt przy nim nie powinien się kręcić. Z pierwszym gorzej, ale bez tragedii. Zamknięte pomieszczenie na piętrze, solidne, drewniane drzwi i okno, którym można po wszystkim uciec -[i] rudowłosa mówiła spokojnie i rzeczowo, jakby planowała wyprawę do lasu, a nie morderstwo dwóch osób - Trucizna, sztylet w plecy, strzała w oko...albo uśpienie toporem przez łeb. Ważne, by załatwić sprawę szybko i po cichu. Przy okazji zdobędziemy wdzięczność Thomasa, więc będzie skłonny pomóc nam uciec, a jeśli nie cóż...sami weźmiemy zapasy z jego domu. To kowal - musi mieć u siebie masę użytecznych gratów. Ewentualnie ukrywamy ciało i udajemy głupich - to czwarta opcja...chyba że któryś z was ma jakieś pomysły.

- Mordować jego pomocników? Po co?- Olaf nie mógł się nadziwić jak pokrętnie myślała ta kobieta. O samobójstwie pomyślał gdy tylko dowiedział się o oku- Nikogo nie będę zabijał a już na pewno nie pomagierów inkwizytora. Uciekać jak ścigane zwierzę też nie mam zamiaru. Stomper był mutantem, śmierć była najlepszym co mogło go spotkać. Poza tym ci dwaj pilnowani przez pomocników Stompera są winni morderstwa i herezji. Nie mam zamiaru ich uwalniać. To co powinniśmy zrobić to poinformować pomocników co zaszło i poczekać do egzekucji tamtych dwóch gagatków. Potem każdy rusza w swoją drogę- Olaf był pewny swoich racji. Był co prawda nieco rozczarowany, że świetlana przyszłość jaką widział po rozwiązaniu sprawy, przez śmierć jego protektora legła w gruzach, ale przecież żył i nie nabawił się żadnej mutacji. To i tak sukces.
Tyr skinął głową Olafowi -Ma rację. Stomper sam sobie życie odebrał. Miał ku temu powód. Nie jesteśmy niczemu winni. Jestem za tym żeby poinformować jego kundli.- rzekł chłodno -Myślę, że wystarczy zacząć od informacji iż był mutantem. Potem powiedzieć że odebrał sobie życie i tak go znaleźliśmy. Ale trzeba zrobić to osobno. W sensie najpierw powiemy jednemu. Jeśli zareaguje spokojnie pójdziemy po drugiego a jeśli zacznie nas oskarżać wtedy wprowadzimy w życie plan Zoji.- to był jego pomysł.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 09-06-2014, 12:41   #82
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Ruszyli więc całą trójką do biczownika. Wybór padł na tego, który z Thomasem siedział a właściwie okładał biednego kowala nadal. Kowal coraz mniej przypominał człowieka, bowiem jego palce od stóp zostały umiejętnie wyłamane. Palce u rąk również miał połamane. Tuż koło krzesła widać było sporą czerwoną plamę oraz żółtą ale mniejszą, a w całym pokoju roznosił się smród moczu i fekaliów. Twarz kowala została jeszcze bardziej oszpecona i dotkliwie pobita. Biczownik widząc jak wchodzicie spojrzał się na was lecz nic nie powiedział. Ani słowa.

-Zabawił się?- burknął Tyr -Pogadać musimy. Na osobności.- podkreślił ostatnie dwa słowa.

-Mówcie…- warknął lekko -Herr Stomper wydał już rozkazy? - zapytał z błyskiem w oku.
-Powiedziałem na… zewnątrz…- warknął wielkolud po czym nie czekając na reakcję człeka odwrócił się na pięcie i opuścił pomieszczenie.

Niechętnie ale Sigmarita wyszedł z budynku, stając praktycznie w progu. Spojrzał się na Tyra i rzekł;
-Tak, cóż to za ważna sprawa… - zaczął się całej trójce przyglądać badawczo



-Twój mistrz, a nasz obecny chlebodawca… Skrywał na piersi piętno chaosu. Ktoś poderżnął mu gardło kiedy przybyliśmy zdać raport. Odkryliśmy zwłoki i… Wielkie- splunął w bok -oko na jego piersi.- oznajmił nie opuszczając wzroku z fanatyka.

~No to się teraz zacznie - pomyślała Zoja, odchodząc profilaktycznie dwa kroki w bok. Skrzyżowane na piersi ręce pozornie pozostawały daleko od broni, ale kobieta w kazdej chwili gotowa była do wyciągnięcia z rękawa niewielkiego ostrza. Cała ta rozmowa nie mogła przynieść nic dobrego. O ile Stomper wykazał się nadspodziewaną rozwagą i spokojem nie oznaczało, że jego słudzy również cenią rozsądek.
- Atak zwierzoludzi wywarł tragiczny skutek i na niego - dodała od siebie - Trzeba się zastanowić co dalej. Wszyscy obiecaliśmy pomoc i pomożemy. Nic się nie zmieniło.

Twarz Sigmarity nie drgnęła ani o milimetr. Słuchał uważnie i rzekł:
-To nie możliwe...Widziałem jego rany...Nie mógłby tego ukryć...Kurwa mać… Czarnoksiężnik żyje i nie jest jego chorym wyobrażeniem, jak sądziłem na początku. Kowal..ten drugi...któryś z nich miał styczność ze Stomperem? Kto jeszcze miał kontakt z Inkwizytorem? - zapytał.

-Ty, twój brat, nasza trójka - rudowłosa zaczęła wymieniać, chcąc przeciągnąć konwersację jak najdłużej - Poza tym opatrywał go medyk, wraz ze swoim uczniem Kasperem. Kasper siedzi w karczmie, więc jest hm, pod ręką. Co do starucha nie wiem, widziałam go raz w życiu.

-Ten drugi to nie mój brat. Podróżowaliśmy razem z Mistrzem Stomperem. Mieliśmy go wesprzeć w walce z czarnoksiężnikiem a z tego co wiem, Theodorus, bo tak ów Sigmarita ma na imię już wcześniej pracował ze zmarłym Mistrzem. Co proponujecie więc? - zapytał

-Musimy porozmawiać z Theodorusem i wypytać czy coś może podejrzewać.- oznajmił.

-Dobrze.. ja udam się do domu medyka i porozmawiam z nim..- zaproponował fanatyk -Na imie mi Siegfried - rzekł odchodząc w stronę domu medyka, z lekim uśmiechem n ustach.
 
Ulli jest offline  
Stary 09-06-2014, 13:22   #83
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Theodorus

Tym razem kroki drużyna skierowała do karczmy. Tam też znaleziono Theodorusa, który bez większych problemów, zostawił Kaspera w pokoju i udał sie z wami do stołu. Bacznie obserwował całą waszą trójkę oczekując wyjaśnień czemu chcieliście z nim porozmawiać w cztery oczy.

Została ostatnia niewiadoma, końcowy element całej tej matni. Mając cichą nadzieję na załatwienie sprawy pokojowo, Zoja odetchnęła i zaczęła mówić, starając się nie okazywać zbędnych emocji, a tym bardziej zniecierpliwienia.
- Więc od początku - westchnęła - Mamy już za sobą rozmowę z Siegfriedem, to on nas do ciebie przysłał. Stomper nie żyje, przyczyną zgonu było poderżnięcie gardła. Znaleźliśmy go martwego, gdy poszliśmy złożyć raport. Możesz sam obejrzeć ciało, na piersi ma stygmat chaosu, piekielne oko. Śladów walki i innych obrażeń brak. Twój towarzysz poszedł szukać medyka, jako że ten ostatni dotykał herr Stompera. Trzeba dociągnąć sprawę do końca, dlatego tu jesteśmy. Żeby zastanowić się co dalej.

- Nad czym tu się zastanawiać- wtrącił milczący do tej pory Olaf- Trzeba działać. Liczba mieszkańców wioski jest ograniczona. Wszyscy zamieszani w sprawę to ci niedawno przybyli. Znachor jest jednym z nich. Nie zdziwiłbym się gdyby on był właśnie tym kogo szukamy. Rozmawiałem z nim co prawda i nie wydał mi się podejrzany, ale może po prostu dobrze się maskował. Nie wiem czy to dobrze, że Siegfried poszedł do niego sam. Oby nie skończył tak jak Stomper.

Początkowo Zoja gdy mówiła twarz Sigmarity wyrażała gniew i wściekłość, ale gdy odezwał się Olaf, ten walnął pięścią w stół. Nie mówił nic początkowo jakby szukał słów by w końcu wymamrotać:
-Chaos...jest wszędzie. Mistrz miał rację.. tu zagnieździło się zło. Nie ma innego wyjścia jak oczyścić to miejsce poprzez święty płomień Sigmara...Znachor? Hmm...ale Ty też się u niego leczyłeś.. więc jeśli on mógł mieć coś wspólnego ze skażeniem Mistrza, Ciebie również może to tyczyć - podniósł się z ławy tak, że górował nad resztą. Jego wzrok wpatrzony był w Olafa…

-Rozbieraj się i pokaż fanatykowi żeś czysty.- burknął Tyr spoglądając to na kompana niedoli to na sługę Sigmara.

Sigmarita zdjął koszulę, kładać korbacz na stole. Był czysty. Odwrócił się by pokazać plecy.
-Teraz Wy - rzucił gniewnie

Wielkolud nawet nie czekał na polecenie. Zaczął się rozbierać, jeszcze kiedy Theodorus nie był gotowy. Nie czuł wstydu, pozbył się wszystkiego łącznie z spodniami.

Widząc to, mimo zdziwienia w karczmie bowiem wszyscy zwrócili swe oczy ku wam, też zdjął wszystko do końca. A było na co popatrzeć. Jakaś dziewoja, która akurat niosła piwo do stolika zatrzymała się co by sobie popatrzeć i popodziwiać młot Sigmarity.

Olaf też się rozebrał chcąc odeprzeć podejrzenie fanatyka. Korzystając z okazji Tyr wejrzał na Zoję uśmiechając się złowieszczo -No, teraz twoja kolej.- rzucił z uśmieszkiem na ustach mimo dość dramatycznej sytuacji.
Kobieta rozejrzała się po sali, bardzo uważnie przypatrując się każdemu bywalcowi z osobna. Zyskała dzięki temu odrobinę czasu, lecz nie za wiele.

- Chyba was gnie i to porządnie - wycedziła lodowatym tonem, podnosząc się z miejsca - Nie mam nic do ukrycia, ale nie będę się obnażać przed połową tej zabitej dechami wiochy, gdzie psy dupami szczekają. Cwaniaczki, jeden z drugim - spojrzała z pretensją na Tyra - To że nie masz oporów, cóż. Nie wnikam. - zacisnęła szczęki, po czym zaklęła pod nosem - Pokój na górze, bez tłumu gapiów, job twoju mać.
-Dobrze. Ty i ja - mruknął lecz zaczął przyglądać się Olafowi baczniej.

Część jego ciała pokrywały bandaże i opatrunki, które cyrulik nałożył na poranione ciało Olafa - Ty też...zobaczymy co kryje się pod tymi opatrunkami rzucił

-Wyjdziemy z Olafem, prawda?- wejrzał na człeka -Niech Siegfried sam sprawdzi, my nie musimy tu być.- rzekł już poważnie.

Theodorus spojrzał na Tyra i rzekł:
-Ty jesteś czysty..Poczekaj jeśli chcesz. Widać żeś prawy syn Sigmara skoro klątwa chaosu Cię nie dotknęła. Weź Kaspera...przypilnujesz go

- Można też zawołać dziewkę służebną. W końcu jesteśmy w karczmie. Niech rozbierze się przed kobietą skoro wstydzi się mężczyzn- Powiedział Olaf.

Theodorus wskazał drzwi do pokoju. Tyr rzucił Zoi porozumiewawcze spojrzenie. Wystarczyłby jeden jej krzyk i wróciłby do komnaty wraz z drzwiami gotowy rozrąbać fanatyka w pół, gdyby tylko wykonał jeden niewłaściwy ruch w stronę rudowłosej kobiety.
-Zawołajcie, kiedy skończycie.- rzucił chłodno, po czym ruszył do komnaty gdzie czekał Kasper.

-Łatwo pozbywasz się ubrań, warte zapamiętania - rudowłosa mruknęła do Tyra, mijając go pospiesznie. Siliła się na dowcip, lecz rezultatu swoich starań nie była pewna. Przynajmniej udało się jej wygrać małą bitewkę, to już coś. Wszystko jest lepsze niż zgraja wsiurów, gapiących się tam gdzie nie powinni.

Zoja udała się wraz z Theodorusem do pokoju. Ten usiadł na krześle badawczo patrząc na nią i dał znak, że może zacząć się rozbierać. Olaf czekał na zewnątrz a koło niego stał Tyr z Kasperem, który jak się okazało został lekko poobijany. Lekko bowiem stracił tylko dwa zęby a opuchlizna już naszła mu na prawe oko, a tak był zdrów jak ryba.

Niesmak i zażenowanie - tak można było opisać to, co odczuwała łuczniczka, stojąc przed fanatykiem. Brakowało jedynie tandetnych, pluszowych mebli i cichej muzyki, brzdąkającej w tle.
-Jak w burdelu-westchnęła zrezygnowana, zaczynająć ściągać z siebie zbroję. Powoli, metodycznie odpinała kolejne troczki, posyłając zbędne elementy na ziemię. Skupiła się na tej czynności i nie podnosiła wzroku, dopóki nie została całkiem naga. dopiero wtedy uniosła hardo głowę do góry i warknęła przez zęby - Mam się rozkraczyć, cobyś sobie popatrzył czy między nogami plugastwo mi się nie zalęgło?

Sigmarita milczał. Nie mówił nic. Tylko się przyglądał. Gdy Zoja stanęła nago podszedł do niej i obszedł ją dookoła. Była czysta. Dał znak by się ubrała. Przyszedł czas na Olafa.

***

Olaf z przerażeniem uświadomił sobie, że też był przecież opatrywany przez znachora. Pośpiesznie zaczął zdzierać z siebie bandaże, by przekonać się, czy z jego ciałem wszystko w porządku.

Olaf pospiesznie zaczął zdejmować swoje łachy z siebie a także rozwijać bandaże i zdzierać opatrunki. W końcu zdjął je...z lekkim przerażeniem zaczął oglądać swoje ciało lecz nie widział żadnych symptomów nadchodzącej mutacji. Jedyne co mogło nie pokoić to strasznie zaczerwienione miejsce, tam gdzie Kasper trafił sztyletem. Nie wyglądało to najlepiej bowiem ogarnizm zdawał się być zakarzony, choć żadne z was nie miało odpowiedniej wiedzy medycznej by to sprawdzić. Sigmarita nie mówił nic, wpatrując się wręcz bezlitośnie w Olafa by rzucić:

-Na razie Sigmar Cię chroni choć warto by zobaczył to ktoś kto się na tym zna

-Długo nie pociągnie - półszeptem powiedział Kasper wpatrując się w rane. W jego słowach nie było żadnej wesołości. Spuścił jednak wzrok ku ziemi nic nie mówiąc więcej…

Olaf dopadł do Kaspra i zaczął go tłuc.
- Ty sukinsynu, ja ci dam uczciwych obywateli atakować.
Przez chwilę zupełnie stracił nad sobą kontrolę. Jedyne co go pocieszało to to, że morderca skończy na stosie. Kiedy się wreszcie opanował schylił się po swoje ubranie i zaczął się ubierać.
- Warto by przypiec gagatka. Sprawia wrażenie takiego co dużo wie, więcej niż by się wydawało.

Theodorus odciągnął od Kaspera Olafa, lecz nic nie mówił. Milczał jakby miał zadecydować co dalej, lecz zapytał tylko:
-Co teraz zamierzacie zrobić? - choć wzrok swój skierował na Olafa bacznie go obserwując jakby szukał w nim czegoś dziwnego...skazy…

- Jak to co? Zorganizuje się trzy egzekucje. Pytanie tylko kto będzie tym trzecim.- Wypalił bez zastanowienia Olaf.
- Nie wiem czy nie przejść się do znachora.

-Trzy ezgekucje...A jakie macie dowody przeciw kowalowi i Kasperowi..by kierować ich na stos…? - zapytał roztropnie fanatyk… Rozumiem, że ty podpalisz stos...i ty ogłosisz wyrok..bez...dowodów...herezji

- Kasper sam się przyznał do otrucia szampierza i próby otrucia inkwizytora. Obciążył też kowala. Innych dowodów nie potrzeba. Może jak go przyciśniemy obciąży znachora. Jeśli chodzi o Kaspra i kowala sprawa jest czysta i mogliby spłonąć choćby dziś.

-Głupiec - fuknął fanatyk i spojrzał na Tyra i Zoje -A wy jak uważacie ? - zapytał

-Kowal te się przyznał.- rzucił obojętnie wielkolud -Nie my od wydawania wyroków, nie zapominaj o tym niesiony gniewem Olafie- wrócił się do towarzysza -Naszym zdaniem możecie się sugerować, lecz decyzję podejmiecie wy- miał na myśli obu fanatyków -Równie dobrze, możecie też zabrać podejrzanych do kogoś kto jest bardziej kompetentny, do jakiego kapłana, lub innego łowcy czarnoksiężników.- wzruszył ramionami -Myśmy swoje zadanie wykonali, tak jak nakazał her Stomper. Rad bym był, gdybyśmy mogli odpocząć i ruszyć w swoją stronę.- kontynuował spokojnie rudy Nors -Inkwizytor pytał czy nie chcieli byśmy dla niego robić. Ale skoro już odszedł na inny świat, to roboty poszukamy gdzie indziej. Najemników teraz wszędzie potrzebują.- wzruszył ramionami. Nie chciał już tu być. Pragnął opuścić te przeklęte miejsce, póki jeszcze ich samych skazy chaosu nie dotknęły.

Rudowłosa prychnęła, przekrzywiajac głowę i spoglądając na miejskiego cwaniaczka z rezerwą.
- Oczywiście...spalmy wszystkich. Ludzi, zwierzęta, budynki. Przesypmy popioły solą i zaorajmy - pokręciła głową w niemej naganie - I kto teraz myśli nielogicznie? Władza to wredna suka, lepiej o tym pamiętaj. Przesłuchać ich trzeba, fakt niezaprzeczalny. Medyka, może córkę kowala...ale bez szaleństw. Nic na szybko. Pod wpływem emocji człowiek popełnia błędy - tyczy się to obu stron. Tyr jednak mądrze gada, nic tu po nas...chyba że w umowie ze Stomperem przegapiliśmy jakieś kruczki. Nie mamy wiedzy, ani kwalifikacji, nasza pomoc może się na niewiele zdać. Zresztą co ja będę gadała po próżnicy, decyzja i tak należy do was - machnęła ręką niecierpliwie, oczekując odpowiedzi. Najlepiej zaraz.

Olaf zupełnie się nie zraził surową oceną fanatyka. Dziwił się tylko tej trosce o solidne dowody winy. Czyżby już zeznania wymuszone torturami przestały wystarczać?
- Też się zgadzam, że nic tu po nas. Możemy co najwyżej udać się do miasta po pomoc.

-Tak.- rzucił z aprobatą Strażnik Kurhanu -Myślę, że to uczciwe. Możemy po kogoś mądrego wyruszyć do najbliżsego miasta i niechaj na tym nasza współpraca dobiegnie końca.- dodał na koniec.
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena

Ostatnio edytowane przez Zombianna : 12-06-2014 o 10:58.
Zombianna jest offline  
Stary 16-06-2014, 19:21   #84
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Rozmowa całej trójki została przerwana przez pojawienie się Siegfrieda. Sigmarita miał kamienną twarz, choć widać było że przez chwilę bije się z myślami. Gestem dłoni wskazał byście całą czwórką ruszyli za nim. Nie chcą wdawać się w nie potrzebne argumenty zrobili jak prosił. Wychodząc szybko z karczmy można było dostrzec, że wszystkie oczy gości zwróciły się ku wam, lecz nikt się do wychodzących nie odezwał.

Drzwi do domu były otwarte i z daleka było widać już, że w środku panuje tam dość spory bałagan. Poprzewracane stoły, krzesła odsunięte nawet było łóżko od ściany. Gdy się przekroczyło próg drzwi miało się wrażenie, że po domku przeszedł jakiś huragan. Wszystkie pojemniki z różnymi maściami, płynami były otwarte, lecz najbardziej rzucała się w oczy otwarta klapa, która znajdowała się pod łóżkiem. Siegfried rzucił tylko;
-Zapraszam na dół… - a na jego twarzy można było dostrzec lekki grymas i uśmieszek.

Drabina prowadząca na dół swoje już w życiu przeszła. Wyszczerbiona, ledwo trzymająca się kupy lecz stabilna doprowadziła wszystkich na dół. Pod domem znajdowało się małe, wąskie przejście które prowadziło do zwykłych drzwi. Te były lekko uchylone i wasz przewodnik dał znać byście weszli do środka.

Nieufni i nie pewni tego co się tam znajduje spojrzeli wszyscy pytająco na Sigmaritę. Gdy weszliście wszyscy poczuliście jakby delikatnie ukłucie na wysokości skroni, powietrze stało się cięższe - trudniejsze do oddychania. Po przekroczeniu progu musieliście odsunąć starą, pachnącą lekką stęchlizną kotarę, na które przedstawiono dziwaczną istotę. Od samego patrzenia na nią przechodziły ciarki po całym ciele.



Na bokach walały się rupiecie przykryte girlandami pajęczyn, a także szczurze odchody. Po środku pokoju stał stolik, na którym stały dziwne przedmioty. Na pewno miały one służyć jakimś magicznym czynnościom, choć nie były to narzędzia z których korzystał by prawdziwy czarodziej. Jedynie różdżka i laska, skrupulatnie wyrzeźbiona, wypolerowana i pokryta odpowiednimi symbolami wyglądały na profesjonalne i odpowiednio do swojego użycia. Na stole walały się również luźne karty pergaminu, choć nigdzie nie można było dostrzec ksiąg. Część brudnej podłogi została wyszorowana jakiś czas temu, i teraz w tym miejscu widniał namalowany czerwoną kredą skomlikowany pentagram. Nie udało się jednak zachować niezbędnej geometrycznej precyzji, tak więc ów krąg mógł być całkowicie bezużyteczny lub stanowić zagrożenie.

Bohaterowie lustrowali pomieszczenie, gdy w pewnym momencie ich wzrok przykuł niewyraźny kształt umieszczony na cokole w głębi pomieszczenia, gdzie z trudem dosięgało światło z pochodni i świec rozmieszczonych w tym pomieszczeniu. Odór uderzył w zmysły każdego i każdy wzdrygnął się i pragnął uciec z tego miejsca. Siegfried podszedł blisko oświetlając swoją pochodnią rzeźbę, lecz dzieło które było hybrydą smoka i ptaka, zdawało się odgadniać od siebie jasność.

- Nie podchodźcie bliżej - rzekł władczo Sigmarita -Tą rzeźbę stworzono z zakrzepniętej czarnej materii. Zatruwa ona nie tylko ciało ale i duszę.



-Przeklęte miejsce - splunął by kontynuować -Konrad uciekł, a ślady prowadzącą w kierunku ścieżki i Wolfenburga. Niestety dla was...bowiem, wasza misja nie skończyła się jeszcze. Widocznie Sigmar stwierdził, że będziecie użytecznym narzędziem w walce z chaosem więc...nie sądzę byście mieli coś przeciwko temu? - zapytał, choć wiadomym było, że pytanie jest retoryczne - A teraz warto bym się przedstawił. Moje imię to Siegfried de Love i jako starszy licencjonowany Inkwizytor z Altdorfu, uświęcony przez samego Arcykapłana Zakonu Płomienia - nastąpiła pauza, podczas której obserował wasze reakcje - powierzam wam odnaleźć Konrada, który jest członkiem i prawdopodobnie wysoko postawionym kultystą Tzeentcha. Dziś pod wieczór dotrze do nas akolita Sigmara o imieniu Markus. Razem udamy się do Wolfenburga...gdzie będziecie musieli podjąć trop i wywiedzieć się czy był tam widziany, gdzie się znajduje

Siegfried spojrzał na Olafa i rzekł:

-Zapewne to maść, którą posmarował Stompera wywołała mutację, więc będę miał Cię na oku. Liczę, że dasz mi znać jeśli zauważysz nie pokojące symptomy...Skazy chaosu nie da się cofnąć… nie da się odwrócić… lecz zaufaj mi bowiem Ci, którzy pogrążą się w chaosie zostaną na zawsze potępieni. Z czasem zatracają się w mroku, zaprzedając swoją duszę za wielkie obietnice lecz marne nagrody. Olafie liczę, że Ty tego błędu nie popełnisz

Po tych słowach ruszył na górę a wy za nim. Gdy znaleźliście się już przed domem Inkwizytor zamknął drzwi a wam kazał udać się do karczmy. Tam mieliście oczekiwać na przybycie Markusa i zdecydować co zrobić dalej z kowalem i Kasperem. W końcu kowal był niewinny a Kasper...co najwyżej próby otrucia. Stos nie był dla nich, lecz po tym co przeszli.. Trzeba było podjąć decyzję.

Markus

Gdy przeor wezwał Cię do siebie niczego nie podejrzewałeś. Dni w zakonie mijały Ci na nauce i modlitwie. Monotonia wkradała się w życie akolity lecz to miało wszystko się wkrótce zmienić, bowiem młodemu Sigmarcie powierzono zadanie. Miał on udać się do małej miejscowości Felde, gdzie miał oczekiwać na niego wysłannik Zakonu Oczyszczającego Płomienia Siegrfied. To on miał stać się mentorem młodego mężczyzny, dopóki ten nie stwierdzi że Markus jest gotowy powrócić do świątyni. To Siegfried miał odpowiadać za przygotowanie Gładkiego do pierwszych święceń.
Spakowawszy swoje rzeczy Sigmarita ruszył ku swojemu przeznaczeniu. Droga nie była łatwa, lecz koniec końców dotarł na miejsce. U wrót Felde przywitał go wysoki na prawie 190 cm wzrostu mężczyzna. Długie siwe włosy opadały mu na barki, a twarzy pokazywała człowieka, który już nie jedno widział i doświadczył w swoim życiu. Lewa część twarzy była strasznie poharatana, a przez oko przechodziła długa i bardzo widoczna blizna.Niebieskie oczy zlustrowały Markusa od dołu do góry ze spokojem, lecz również obojętnością i chłodem.

-Witaj.. Jestem Siegfried...przybyłeś troszkę za wcześnie lecz taka wola widać była Sigmara. Niestety kultysta uciekł, Inkwizytor Stomper poległ na polu chwały lecz mamy teraz inny problem dość delikatnej natury. Otóż grupa ludzi, która zechciała pomóc w tym co dobre i prawe, popełniła mały błąd. Ich dochodzenie - i tu pojawił się ironiczny uśmieszek na jego twarzy -doprowadziło do aresztowania dwóch ludzi. Teraz po przesłuchaniu, a także nowych dowodach wychodzi na to, że jeden co najwyżej jest niedoszłym trucicielem a drugi..sam ocenisz. Daj się wypowiedzieć grupie...słuchaj ich uważnie i oceniaj. To oni będą Twoją rodziną przez jakiś czas. Ja jestem tylko pasterzem, który prowadzi owieczki we właściwą stronę - zakończył swe słowa, w tym samym momencie gdy otworzył drzwi do karczmy.

Wszyscy

W końcu zasiedliście przy osobnym stole, do którego podano jadło i napitek. Podczas jedzenia, nikt nie poruszał oczywistego tematu, bowiem wszyscy czekali aż Siegfried skończy strawę. Był więc czas by lepiej się zapoznać z nowoprzybyłym.. Gdy Inkwizytor skończył jeść odezwał się krótko

-Trzeba podjąć decyzję co robimy z kowalem, tym dzieciakiem i domem medyka. Jestem gotów wysłuchać każdej propozycji, byle miała ona sens. Pamiętajmy, że każda akcja daje reakcję - zakończył wpatrując się w każdego z was.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 17-06-2014, 18:12   #85
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Wielkolud maszerował za Siegfriedem z grymasem niezadowolenia na twarzy. Miał tego dość, szlajał się na zlecenie jednego świętobliwego, teraz inny ich za sobą ciągał. Tyr czuł, że ta pierdolona wioska powoli wychodziła mu bokiem. Przekręcił oczami spoglądając z ukosa na Zoję. Pewnikiem była tak zadowolona z łażenia za fanatykiem jak i on. Koniec końców na narzekaniu w duchu się skończyło. Nie chciał ryzykować listem gończym lub czymś w ten deseń, to też z udawanym spokojem ruszył wraz z dwójką kompanów do domu medyka. To co ujrzał sprawiło, że zmienił nastawienie. Z nieskrywanym zdziwieniem rozglądał się po tęgim bałaganie, który ktoś niedawno zostawił. Nors znów wejrzał na Zoję. Czyli to nie był koniec ich przygody. Teraz już był pewien, że fanatyk z całą pewnością nakarze ściganie tego, który zrobił ten bałagan, albowiem na krasnoludzki bank w Karaz - a - Karak ów osobnik był znaczącym pionkiem w tej całej przerażającej grze.

Gdy zeszli do piwnicy czuł dziwną aurę dookoła. Wiedział, że coś tu jest nie tak, lecz nie był żadnym gorliwym wyznawcą Sigmara, do czego się oczywiście głośno nie przyznawał. Wiedział o bogach chaosu więcej niż niejeden pokorny sigmaryta, lecz i tym nie było się co chwalić. Znał wiele twarzy bogów kuszących potęgą, mocami i wpływami. Lecz jemu najbardziej znany był zwany na terenach Imperium bóg o imieniu Khorne, którego wyznawała masa barbarzyńców, mutantów i inncyh mieszkańców Norski. O Tzeentchu też słyszał. Gdy ujrzał "arcydzieło", zrobił to co nakazał fanatyk. Odsunął się dwa kroki do tyłu nie chcąc by złowroga moc tworu spaczyła jego ciało, bądź umysł. Słyszał o totemach, płaskorzeźbach i obeliskach, które dawały moc czempionom, oraz sprowadzały na złą drogę zacnych wojowników. On nie chciał takiego losu podzielić.

Gdy w końcu opuścili przeklęty dom Tyr odetchnął z ulgą, kładąc opiekuńczo Zoji dłoń na ramieniu. Pewnikiem przeżywała to zajście równie negatywnie jak i on. Nie znał jej długo, lecz polubił ją, była silna i trochę nawet do niego podobna. Siegfried oświadczył trójce nieszczęśników iż ich misja dopiero co miała się zacząć. Tyr znów zapłonął gniewem. Wykonał polecenie Stompera, teraz będzie jak pies maszerować prowadzony za rączkę.
-Teraz pójdziemy za Tobą.- rzekł chłodno -Znajdziemy tego skurwiela, zarżniemy go a łeb wetkniemy na pal. Niech będzie a co potem? Nakarzesz nam szukać jego podwładnych, jego współbraci i wyżej postawionych kultystów? Będziesz nas do końca życia prowadzać po Imperium w poszukiwaniu chaośnych?- nie krył irytacji -Ile.- rzekł stanowczo tonem jakby to nie było pytanie -Chcesz żebym dla Ciebie pracował? Niech będzie, praca jak każda inna, lecz do pyska coś musze sobie włożyć, nowe ubranie by się przydało, zbroja też jeśli mamy walczyć z kultystami. Topór stępiony. Moi towarzysze też pewnie by potrzebowali kilka rzeczy.- dodał zakładając ręce na piersi...

~***~

Nową twarz powitał machnięciem ręki. Był mu obojętny, zupełnie jak Olaf. Niby był ale mogłoby go nie być. Kolejny opętany świętoszek, który będzie prowadzić ich na pewną śmierć w imię swoich idei, blokując swój niby otwarty umysł na myśl, że ktoś może nie ma kurwa ochoty zdychać za nie swojego boga.
Siegfried przedstawił sytuację prosto i bez ogródek. Tyr wzruszył ramionami -Doszły czy nie, zamierzył się na życie i zdrowie jednego z was, sami zatem oceńcie czy jest sens karania go.- burknął -Dom spalić, co tu się zastanawiacie? Przecie to wylęgarnia zła, ni?- spytał zdziwiony dylematem sigmaryty.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 18-06-2014, 15:03   #86
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Był podejrzeniami Sigrfrida mocno wytrącony z równowagi. Nie mógł nawet sobie wyobrazić co by było gdyby okazały się prawdziwe. On, mutantem? Nie, nie, nie! Nieco rozdrażniony ruszył jednak za biczownikiem. Cóż było robić. Skoro zaangażował się już tak głęboko w sprawę trzeba było ją doprowadzić do końca. Do tego dwójka jego towarzyszy nieco go drażniła. Norsmen i ta Zoja. Nie dość, że wykorzystali owoce śledztwa, które on przeprowadził, mało nie przypłacając tego życiem, to jeszcze zadzierali teraz nosy. "Pies im mordę lizał" przeszło przez myśl złodziejaszka. Dokończy to co zaczęli a potem zrealizuje swój plan zaciągnięcia się do armii.

Gdy weszli do domu przyjrzał się uważnie bałaganowi, ale niczego szczególnego nie wypatrzył. Gdy zeszli do piwnicy wzdrygnął się na widok posążka.

- To miejsce trzeba oczyścić ogniem. Poza tym popieram Tyra. Jeśli mamy przemierzać Imperium w poszukiwaniu kultystów potrzeba nam funduszy. Moje są już na wyczerpaniu. To nie dorywcze zajęcie a regularna praca, a jak jest praca to powinna być też płaca.


***


Przy powitaniu nowego członka zespołu Olaf uśmiechnął się życzliwie i uściskał rękę Markusa.

- Przyda się kolejny śledczy w zespole, bo niektórzy tutaj dobrzy są przede wszystkim w gadaniu.

Na pytanie Sigfrida dotyczące zatrzymanego kowala i Kaspra Tulla Olaf odpowiedział bez zastanowienia.

- Obydwu należy spalić. Jeden zabił jedną osobę i próbował zabić mnie, drugi podżegał do zabójstwa inkwizytora. Obydwaj są winni herezji a karą za herezję jest stos.
 
Ulli jest offline  
Stary 20-06-2014, 21:17   #87
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację


Szlak był miłą odmianą. Niektórzy uważali służbę bogom za wzniosłe i szlachetne powołanie, ale mylili się nieco w swoich opiniach. Owszem, kapłańska posługa i życie wedle tej, czy innej idei zasługiwały na uznanie oraz słudzy boży wiedli zdecydowanie lepszy żywot od większości swych owieczek - w końcu dach nad głową, stała pensja i jadło na stole nie były czymś, co należało brać za pewnik w życiu. Prawda jednak, jak to zwykle bywa, odbiegała nieco od powszechnej opinii i przekonań. Akolici w większości świątyń nie byli wcale lepsi od służących, a niektórzy z rzeczonych akolitów twierdzili nawet, że są o wiele niżej w hierarchii. Nowicjusze często-gęsto zajmowali się szorowaniem podłóg, sprzątaniem, gotowaniem, praniem i opróżnianiem nocników - a wszystko to pod przykrywką hartowania charakteru i uczenia pokory. Do tego, rzecz oczywista, dochodziły często żmudne nauki i godziny spędzone nad wiekowymi księgami, które pamiętały Czasy Trójki Imperatorów.

Markus nie należał do malkontentów i rzadko kiedy narzekał na świątynne życie. Świątynne życie było zresztą jedynym, jakie znał. Chociaż nie, poprawniej byłoby powiedzieć - jedynym wartym znania. Altdorfski sierociniec był bowiem dla niego kłamstwem, zręczną iluzją która rozwiała się pod ostrzami Sigmarytów i wraz z lejącą się posoką Żelaznej Damy oraz innych "wychowawców". Nauki w świątyni, mimo że żmudne, w większości przypadków interesowały go niezmiernie i czerpał przyjemność z czytania oraz poznawania imperialnej historii, przenosząc się tym samym w inne czasy i miejsca. Większość ludzi rodziła się i umierała w tym samym kącie świata, nigdy nie podróżując dalej niż kilka lig w którąkolwiek ze stron, więc Markusowi podróże zarówno wyimaginowane, jak i te realne bardzo przypadały do gustu.

Czasy były niebezpieczne, szlaki i wojaże o wiele bardziej. Owszem, było ciężko, ale zdecydowanie lżej niż dla większości podróżnych. We wsiach i siołach patrzono się z początku na Markusa nieco krzywo, ale kiedy dostrzegano szare szaty obszywane czerwoną nicią i wisior w kształcie Ghal Maraz na piersiach, przyjmowano go o wiele cieplej. Ludzie często za nic mieli jego status nowicjusza i prosili o błogosławieństwa, modlitwy, odprawianie obrządków. Akolita pomagał, jak tylko mógł. Takie miał w końcu powołanie.




Knieje Talabeclandu przemierzył wraz z karawaną kupiecką, którą napotkał w jednej ze wsi szczęśliwym zbiegiem okoliczności. Podróż lasami była o wiele bardziej niebezpieczna, więc Markus był wdzięczny za towarzystwo i zwiększone z racji owego towarzystwa bezpieczeństwo. Z Talabheim był rzut beretem do Ostlandu i po zaledwie trzech, czterech dniach kluczenia leśnymi traktami był na miejscu. Felde. Wioska na odludziu i szeroko pojętym zadupiu. Czekał na niego Siegfried de Love, czekała służba Sigmarowi, czekała i - z tego co wywnioskował - jakaś grubsza afera. Nie narzekał, nie był malkontentem. Zamierzał przyjąć to, co los rzuci w jego stronę. Ad maiorem Dei gloriam.


* * *



Markus wyglądał tak, jak wyglądał przez ostatnie dni spędzone na podróży. Jasne włosy były ściągnięte z tyłu rzemieniem, na szyi dyndał amulet, na plecach puklerz, a przy pasie - młot. Na szaro-czerwoną szatę o szerokich rękawach miał narzuconą skórzaną kamizelę. Ciężki, podbijany futrem płaszcz wisiał sobie teraz na oparciu krzesła, schnąc po podróży.

Markus uścisnął prawicę Olafa z uśmiechem, skinął głową olbrzymowi, a rudowłosej pannie skłonił się prawie że po dworsku. Jako człowiek kulturalny, przedstawił się im również z imienia, a jako człowiek pobożny - pozdrowił ich słowami "niech Sigmar was błogosławi". Ponad to nie udzielał się w rozmowie, woląc oddać się obserwacji egzotycznego (w jego mniemaniu) tercetu. Zaczynał właśnie trzecią misę gulaszu i drugi kufel grzanego piwa, mając nadzieję że będzie mu dane wziąć kąpiel i zdrzemnąć się przynajmniej parę godzin przed ponownym wyruszeniem na trakt.
 

Ostatnio edytowane przez Aro : 20-06-2014 o 23:46. Powód: Edycja grafik
Aro jest offline  
Stary 22-06-2014, 16:25   #88
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Chodzi ci o coś?- burknął nerwowo Tyr słysząc słowa Olafa. Niektórzy są dobrzy tylko w gadaniu. Tyr wybił kilku zwierzoludzi na polanie podczas ich szturmu, nie odnosząc nawet małego zadrapania, kiedy Olaf trząsł dupą ze strachu w tym czasie. Tyr przesłuchał wraz z Zoją podejrzanych i użerał się ze fanatykami Sigmara więcej niż człek, więc jego nerwy na słowa Olafa, momentalnie zostały poddane próbie.
Znów się zaczynało...rzecz prosta do przewidzenia i wręcz wyczekiwana przez niektórych. Zoję zadziwiało ile jazgotu wydać z siebie mogła jedna gęba. Gdyby oprócz wypowiadania pełnych pychy słów cwaniaczek przydawał się do czegoś jeszcze...

- Cóż Olafie. Na razie okazałeś wielkie męstwo i rozwagę, dając prawdopodobnie zrobić z siebie mutanta. Zmarnowałeś swoją szansę na złapanie medyka, pozwoliłeś by Kasper pozbawił cię przytomności...a być może człowieczeństwa i życia. Czas pokaże, czy sam nie skończysz wśród płomieni w które pchasz z taką beztroską innych ludzi - wzruszyła ramionami, przenosząc uwagę na siedzącego obok norsa - Naprawdę chcecie spalić Tulla? Nie wystarczy publiczna chłosta? Skoro tak bardzo chcecie dzieciaka zabić to go powieście. Po co od razu do pieca pakować? To parszywy truciciel, a nie heretyk...drewna szkoda.
- Gdyby nie ja nadal siedzielibyście w karczmie i chlali piwo- nie wytrzymał Olaf. Cóż za niewdzięczność. To on właściwie przeprowadził całe śledztwo i mało nie przypłacił tego życiem. Gdyby nie jego poświęcenie Kasper Tull nadal by działał- [i] Dobrze, że przypomniałaś co mi się przytrafiło[i] - zwrócił się do Zoji- Zapłaciłem wysoką cenę za rozwikłanie tej sprawy. Wyższą niż którekolwiek z was.

-Mnie to pierdoli, możecie go nawet wolno puścić i dać złoto za odwagę i ambicje zabicia inkwizytora, trza mieć jaja, żeby w imię cipy coś takiego chcieć zrobić.- odrzekł na słowa Zoji.
- Zamach na osobę inkwizytora jest herezją. Dlatego należy go spalić. Poza tym na pewno miał jakiś związek z tym miejscem kultu.
Olaf nie mógł zrozumieć tej pobłażliwości z którą jego tymczasowi kamraci podchodzili do sprawy. Wina udowodniona, więc kara powinna być formalnością.
-Chuj tam- machnął ręką -Posłuchał? zwrócił się do nowo poznanego kleryka -To niech decyduje.- rzekł na koniec.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 26-06-2014, 12:42   #89
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Nim zajęto sie sprawą oskarżonych o herezję, każdy z członków wystosował swoje prośby, a właściwie żądania do Inkwizytora, który tylko od czasu do czasu uśmiechał się. Spokojnie przyjął słowa Tyra po czym odpowiedział:

-Cóż...faktycznie wiara nie napełni waszego brzucha, a także nie pozwoli ukoić pragnienia. Dostaniecie ode mnie po dziesięć złotych koron na łba i pięć koron co miesiąc do czasu aż nie zakończymy współpracy. A kiedy to nastąpi to już ja zdecyduje..
Czasem się zdarzyć może, że opłacę wasz nocleg lecz nie liczcie zbyt często na to. Oczywiście możecie odmówić wtedy uznam was za sprzyjających kultystom, roześlę list gończy i nim śniegi stopnieją wasze głowy zawisną na czubku jakiejś dzidy...Tyrze z Norski, twoje rozumowanie jest bardzo błędne...nie pracujesz dla mnie...pracujesz dla Sigmara...chyba, że Twoja dusza już została splugawiona..Tak więc decydujcie bowiem moja oferta nie podlega negocjacji a co najwyżej wystawiacie moją cierpliwość na pokusy…
- uśmiechnął się złowieszczo

-Stomper był mądrym człekiem. Już wiem, czemu to Ty byłeś jego pomocnikiem a nie odwrotnie.- Nors krótko podsumował podejście fanatyka. Więcej nie miał do dodania.

Rudowłosa westchnęła, kręcąc z politowaniem głową.
-Cichaj wielkoludzie - mruknęła grobowym głosem, choć złośliwe błyski w jej oczach przeczyły powadze słów - Bo jeszcze wylądujesz na stosie za podżeganie i sprzyjanie herezji. Czas rozmów, jak widać, skończył się. Decyzja zapadła...tyle w temacie.

- Przyjmuję twoją propozycję- odpowiedział Olaf. Po prawdzie nie pozostawiono mu wielkiego wyboru- Twoja oferta jest całkiem hojna a ja i tak nie mam teraz zbyt wiele do roboty.
Miał nadzieję, że uwiną się szybko z zadaniem i będzie mógł opuścić tą dziwną kompanię. Zbyt długie zadawanie się z inkwizycją nie może wyjść na dobre nikomu.

Na stole pojawiła się sakiewka, z której wysypały się na stół złote monety. Uśmiech pojawił się na twarzy Siegfrieda, świadczący o tym, że był zadowolony iż negocjacje dobiegły końca.


Pozostała kolejna kwestia do rozwiązania. Siegfried przyglądał się ze stoickim spokojem jak jego “pracownicy” dyskutują o losach Kaspera i kowala. Najgłośniej krzyczał Olaf, co trochę zaskoczyło Inkwizytora, lecz nic nie komentował. Czekał aż zapadnie wyrok. Gdy tak się stało odezwał się spokojnie:

- Dobrze, skoro uznajecie ich winnym herezji...niech oczyszczający płomień dosięgnie ich… Olafie skoro najgorliwiej optowałeś za umieszczeniem ich na stosie, Tobie przypadnie zaszczyt odczytania ich win, a także podpalenie ów stosu. Rozumiem też, że nie będzie problemu byś podpisał się pod aktem skazującym? - po chwili wyjął papier na którym napisano:

“My niżej podpisani zaświadczamy przed Sigmarem i jego sługami, że Kasper Tull oraz Magnus Rose zostają oskarżeni o herezję. Zarzuca im się działania na szkodę Imperium w służbie Mrocznych Bóstw, a co za tym idzie paktowanie z mrocznymi potęgami, uprawianie czarnoksięstwa, rzucanie uroków oraz wszystkie te czyny, które potępia Zakon Sigmara. Wina ich została udowodniona poprzez sprawiedliwe dochodzenie, przyznanie się dobrowolne do winy oraz szereg dowodów wskazujących ich niezaprzeczalną winę. Świadomi kary za krzywoprzysięstwo składamy niżej podpis iż to co udowodnione jest prawdą i tylko prawdą…”

Tyr oraz Zoja patrzyli na kawałek papieru, który nie wiele im mówił i z którego nic nie rozumieli. Zwykłe dziwne znaczki i kropki. Inwkizytor wręczył rysik Olafowi by pierwszy się podpisał.

Wielkolud wzruszył tylko ramionami. Nie pojmował paradoksu kretynów takich jak fanatyk, którzy zajmowali poważne miejsca w kościele. Czemu ten człek chciał umyć ręce od odpowiedzialności ze skazania na śmierć kogokolwiek, skoro miał na swych rękach ogrom krwi takich ludzi jak kowal czy młody niedoszły truciciel. Tyr nie pojmował, w czym byłby problem, gdyby Siegfried sam podpisał wyrok śmierci.

Podobne dylematy do tych Tyra miał też Olaf. Nie za bardzo wiedział dlaczego Siegfried chce zrzucić odpowiedzialność za skazanie tych dwóch drani na niego. Nie miał jednak oporów przed podpisaniem wyroku.
- Nie będę miał problemu żeby podłożyć ogień pod stos. Im prędzej to się stanie tym lepiej.


Siegfried uśmiechnął się tylko nieznacznie i dał do podpisania reszcie dokument, także Tyrowi i Zoi mówiąc;
-To jest że zaświadczacie, o winie tych dwojga… - chciał jakby coś dodać ale się powstrzymał

- ...no i? - Zoja dokończyła za fanatyka i splotła ręce na piersi - Wszystko żeś mógł tam napisać. Nie wszyscy z obecnych przyswoili sobie trudną umiejętność składania liter. Jeśli masz coś do dodania zrób to od razu. Oszczędzi to kłopotów i pytań.

-Olaf może wam przeczytać jeśli nie ufacie moim słowom… - rzekł bez żadnych emocji Inkwizytor. Widać było, że bawi go ta cała sytuacja…

Olaf wziął od biczownika dokument i odczytał go na głos Tyrowi i Zoji.
- No teraz mam nadzieję, że już wszystko jasne. Dokończmy to co zostało do zrobienia w tej mieścinie i ruszajmy w pościg.

-Zmierzch niebawem. Głodny i padnięty jestem Zoja pewnikiem też. Dzisiaj już nigdzie nie ruszamy. Wyspać się chcę w łóżku, bo długo nam przyjdzie przy trakcie kimać. Co nie?- wejrzał na rudowłosą kobietę.

Kobieta przypatrywała się spode łba całej scenie i biorących w niej udział postaciom Z niechęcią, ale ujęła w dłoń pióro. Chwilę zamarudziła z ręką nad dokumentem, lecz w końcu postawiła na nim niewielki krzyżyk, w miejscu przeznaczonym na podpisy.
- Czeka nas długa i żmudna podróż przez śnieg. Za kilka dni zatęsknimy za ciepłym łóżkiem i kawałkiem dachu nad głową...to pewne - odwróciła się do norsa, a na jej twarzy pojawił się dziwny uśmieszek - Trzeba korzystać z dobrodziejstw cywilizacji, póki jeszcze jest czas.

Po tych słowach wszyscy rozeszli się w swoją stronę. Siegfried wraz z drugim Sigmaritą udali się na dziedziniec by przygotować wszystko na rano. Reszta natomiast zajęła się sobą, swoimi sprawami by w końcu udać się na spoczynek.

Dzień rozpoczął się od wystąpienia Olafa. Młodzieniec przeczytał o co są oskarżeni Kasper Tull oraz Magnus Rose. Lud zebrany zaczął krzyczeć, protestować lecz gdy Siegfried podniósł rękę wszyscy umilkli. Oskarżeni o herezję, morderstwo, próbę morderstwa i współpracę z czarownikiem mieli zostać spaleni na stosie. Olaf bez wahania podpalił stos, a oskarżeni zaczęli krzyczeć z bólu. Do końca twierdzili, że są niewinni przeklinając swoich oprawców… Olaf nim odszedłeś usłyszałeś tylko od kowala “chrońcie moją córkę..błagam”.

Zoja spojrzałaś na córkę kowala, która patrzyła z nienawiścią w oczach na Olafa. Nie uroniła nawet łzy, twarz choć pełna bólu (poznałaś to po oczach) starała się nie ujawniać go publicznie. Stała tak z zaciśniętymi pięściami i przyglądała się jak ogień palił jej ojca.
Kasper szybko odszedł z tego świata, choć wiele wycierpiał nim udał się do ogrodów Morra lecz na to już nasi bohaterowie nie patrzyli. Wraz z łowcą wyjeżdżali z Felde pozostawiając za sobą swąd palonych ciał i ludzi, którzy zaczęli ich nienawidzić całym sercem. Nikt nie uwierzył w winę kowala, którego wszyscy mieli za dobrego człowieka. Kasper, jako że był przybłędą, nie wywoływał takich odczuć. Tym bardziej że to on był przygarnięty przez Tobiasa, którego domostwo również zostało spalone do gołej ziemi.


Cała piątka opuszczała Felde, choć jak się okazało Siegfried miał dla nich zadanie. Według tego co przypuszczał łowca, Tobias udał się na północ przez gęste i zaśnieżone lasy w kierunku miejscowości Dassel. Sam Siegfried zamierzał tam dołączyć do nich, lecz pierw musiał udać się do Wolfenburga by zdać raport Arcykapłanowi Sigmara o tym co tu się dokonało. Oni natomiast mieli podążyć śladem czarownika przez las i zaczekać na niego w Dassel.


Rok 2565 KI. Gdzieś w Imperium

Herezja? Czym tak naprawdę jest ona? Czy próbą zabicia, otrucia Inkwizytora a może składanie czci Mrocznym Bóstwom? A może jednym i drugim. Niezbadane są ścieżki Sigmara i jego wiernych sług. Podążają oni przez świat Imperium pilnując by mrok i chaos nie dostał się do serc mieszkańców, a Ci którzy mu ulegną muszą zostać oczyszczeni. Ci, którzy mu służą są różni, tak samo jak różne są rodzaje winy. Jedni przemierzają zakątki Imperium pragnąć znaleźć jak najwięcej winnych, prowadzeni przez fanatyczną wiarę, iż nie ma niewinnych na tym świecie. Tacy ludzie zawsze zostawiają za sobą palące się stosy, często zaślepieni przez swoją wiarę i przekonania. Zwykle stosują bezwzględne metody byle tylko osiągnąć swój cel.
Są także i drudzy..Ci, którzy szukają chaosu lecz nie za wszelką cenę. Szkoleni przez dziesięciolecia podróżują, patrzą, oceniają i dopiero wtedy działają. Często ich motywy nie są znane nikomu, często odbiegają od wyobrażenia jaki ma o nich prosty lud, i nigdy nie działają w gniewie. Kim ja jestem drogie dziecko? Oceń sam, choć daleko to zakończenia tej historii jeszcze..
- kontynuował mężczyzna w podeszłym wieku.

Dziecko, które wsłuchiwało się jak zaklęty w opowieść starca, mrugało tylko oczami i uśmiechało się. Lubił słuchać, to było widać więc tylko rzekł:
-Tak dziadku..mów dalej...co się stało dalej..


Ostland. 4 Ulriczeit. Rok 2522 KI.
Miesiąc mrozów. Las Cieni.


Tej nocy śnieg nie padał, toteż ślady ucieczki Tobiasa nie zostały całkowicie przykryte. Zoja która całe życie polowała i tropiła zwierzynę dość szybko odnalazła trop i ślady, które pozostawił po sobie czarownik. Słońce, choć chowało się za chmurami, to co jakiś czas wyłaniało się z ukrycia grzejąc przez chwilę podróżujących bohaterów. Las Cieni, gęsta puszcza o której krążą w Ostalndzie mrożące krew w żyłach legendy, stała się miejscem podróży ów czwórki. Szlak, którym podążali dość szybko zakończył się, i trzeba było zacząć przedzierać się przez gęste krzewy i zarośla. Ścigany mężczyzna próbował parokrotnie zmylić swoich prześladowców, lecz jak do tej pory Zoja i jej zmysły, nie dały się wyprowadzić w pole. Zdarzało się parokrotnie, że gubiła trop, bowiem nagle ślad urywał się by po kilkudziesięciu metrach znów się odnalazł. Wiatr tego dnia, również sprzyjał wędrowcom, bowiem praktycznie nie dało się go wyczuć co sprawiało, że podróż była znośna. Oczywiście ubrania po dłuższej wędrówce były mokre od pokrywającego ich śniegu.

Po pewnym czasie śnieg zaczął padać, powoli lecz metodycznie zakrywając trop uciekiniera. Z tego co Zoja zorientowała się Tobias podążał na północ, wprost ku Dassel. Być może tam chciał przeczekać lub załapać się do jakiejś karawany, która ruszyła dalej gdzieś. Droga jednak z każdym przebytym metrem stawała się trudniejsza do pokonania, a puszcza stawała się coraz bardziej mroczna, bowiem słońce coraz mniej miało wstępu do niej. Gęsto zbite korony drzew powstrzymywały promienie słońca, a coraz bliżej umieszczone siebie drzewa sprawiały, że las zdawał się nie chcieć ich przepuścić dalej. Olaf najbardziej zdawał się cierpieć bowiem zimno, coraz cięższy teren do pokonywania sprawiał iż jako pierwszy poczuł zmęczenie i odrętwienie w nogach.

 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 27-06-2014, 11:43   #90
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Spoglądał na płonący stos z obojętną miną. Był prostym człekiem, świat widział albo w czerni albo w bieli. Dla niego ktoś albo był winnym albo nie. Albo działał przeciwko Stomperowi albo dla niego. W świecie pełnym okrucieństwa i kultystów chaosu filozoficzne dywagacje nad wielkością win było marnowaniem czasu. Smród palonych ciał nie robił na nim wrażenia. Czuł ten zapach nie raz w swych rodzimych stronach. Wzdrygnął się tylko lekko gdy dostrzegł w jaki sposób córka kowala na nich zerka. Gotów pomyśleć że zyskali sobie śmiertelnego wroga, który ruszy niebo i ziemię, by pomścić śmierć ojca. Z drugiej strony, ruszali w pościg za kultystą chaosu, członkiem jakiejś sekty, czy zatem warto było przejmować się niewinnym dziewczęciem, które pewnikiem umarłoby najpóźniej kilka dni po opuszczeniu swego domu w dziczy w samotności? Raczej nie. Rudzielec spojrzał na Olafa. Ten ciągle wywoływał u Norsa negatywne uczucia. Zdawał się być fałszywym i irytującym cwaniakiem, który gotów był zrobić wszystko by osiągnąć swój cel.

Kolejną osobą, której się przyjrzał był ten cały Markus. Pizdowaty gnojek, który myśli, że symbol młota i komety z dwoma ogonami daje mu prawo robienia, co dusza zapragnie, podobnie z resztą jak i Siegfried, który to nie miał krzty szacunku do wolnej woli osób go otaczających. Tyr miał nadzieję, że spotka go los taki sam jak dotknął Stompera, że zepsuta moc chaosu spaczy jego ciało i sam będzie musiał skazać się na śmierć. No i Zoja. Z większymi jajami niż Olaf. Wojowniczka rodem z Kislevu o dobrym sercu i średniej jakości poczuciu humoru. Jedyna osoba, którą rudzielec darzył sympatią w tej całej grupie.
-Dobra, popatrzeli, nawąchali się smrodu, to chodźta, bo czasu szkoda.- rzekł gromko próbując zmotywować kamratów do ruszenia w drogę. Pogoda nie sprzyjała. Wiatr, śnieg, mróz. On jeden śmiał się tylko z poczerwieniałych od zimna gęb kompanów.

-Mróz jest dopiero, kiedy ślina zamarza w mordzie, a zwierzyna tygodniami nie wyłazi ze swych nor bojąc się, że zamarznie żywcem. Mróz jest dopiero, kiedy walczysz z samym sobą, czy zdychać z bólu brzucha czy pójść w krzaki wysrać się, żeby ci gówno w drodze nie zamarzło. To? To nie mróz jeszcze, więc głowy do góry i cieszcie się że nie odmarzną wam kutasy przy szczaniu jak wam się zachce.- pocieszył ich w swoim stylu. Marsz przez śnieg również nie robił na nim wrażenia. Był mieszkańcem dalekiej północy i tam nie raz śnieg przewyższał jego wzrost.
-Ruszaj się żwawiej, to krew z powrotem zacznie płynąć w twoich żyłach- zwrócił się do Olafa widząc, że chłop coraz słabiej sobie radzi -Nie myśl, że będę Cię taszczyć jak zaniemożesz. Zostawimy cię tam gdzie zostaniesz.- wyjaśnił od razu.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:52.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172