-Za strojbat!
Krzyknął ostro na pytające zawieszenie głosu Dziatwy Dima i przechylił kubek do dna. Czysty jak kryształ, mocny alkohol spłynął ognistym strumieniem do jego żołądka. Jego ciągle omiatające spojrzenie trafiło na zamyślonego Czekę...
-Grigori, gdybyś nie chował gęby pod maską, to mimo blizn każdy by rozpoznał maślany wyraz twojej twarzy... Powiedz co też Ci chodzi po głowie?
Nachylił się do niego tak jakby chciał posłuchać wyznania i zniżając głos do konfidencjonalnego szeptu, którego nikt poza nimi nie mógłby usłyszeć półgębkiem syknął:
-Człowieku albo zabierz dziewczynę z powrotem do swojego pokoju albo schowaj ten namiot zanim reszta zauważy.
Po czym wyprostował się, uśmiechnął i odwrócił do Wydry:
-Kirył, Czeka rozmyślał o tej furze którą przywlokłeś wczoraj z rana, ukradłeś dla kogoś czy dla siebie? Bo jak dla siebie to trzeba będzie pomyśleć o jakimś garażu, bo ten rów to nie miejsce dla takiej gabloty, szczególnie w tej okolicy...