Candle
No i co ja tu robię?
Ciężko określić. Z całą pewnością sceneria jest idealna, wpasowuje się w moje klimaty znakomicie. Nadchodziły ciemne chmury. Candle zmrużył oczy obserwując zbliżającą się burzę. Uśmiechnął się do siebie. Sama natura doskonale wie, jak budować odpowiednie napięcie, czyż nie? Taaak, nadchodzący sztorm idealnie pasuje do tego miejsca i do panujących tu klimatów, będzie jak woda dla ryby.
Zastanowił się chwilę nad sensem tego porównania.
Murphy odbył krótki dialog ze staruszką z kuchni. Candle nie był zainteresowany. Ruszył za Twardzielem z powrotem na zewnątrz.
Uśmiechnął się przelotnie do mężczyzny przedstawiającego się jako Lenny. Ręki mu nie podano. Nic dziwnego.
- Raczej na dobrą zabawę - odpowiedział - I w klimacie. Burza idzie, będzie groźnie. Kto tu jest gospodarzem? Zacząłem się już gubić... Chciałbym, aby pokazano mi mój pokój, było coś o tym w liście, co nie?
Talia kart wędrowała z dłoni do dłoni. Im burza była bliżej, tym szybciej.
__________________ Marchewkom tak a burakom NIE!
- Zenek, "Buraki" |