Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-06-2014, 13:46   #20
Zombianna
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Nie bez powodu mówiło się, że nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu. Mimo usilnych prób jednego z braci, Erin do religii miała podejście dość specyficzne. Wyznawała zasadę iż wiara podobna jest do penisa - masz go to fajnie, ale nie wyciągaj publicznie i nie lataj za ludźmi próbując wepchnąć im go na siłę. Nikt nie lubi, gdy macha mu się przyrodzeniem przed twarzą, tak samo uciążliwe były próby nawracania i straszenie piekłem za opuszczenie niedzielnej mszy.
Sama na co dzień unikała bliższych kontaktów z klerem. Od znajomych z redakcji nasłuchała się takich rzeczy o bogobojnych pasterzach, że najchętniej większość wsadziłaby w rakietę i wystrzeliła w kosmos. Oczywiście od każdej reguły istnieją wyjątki, wystarczyło przypomnieć sobie Davida, ale zaufać duchownym nie potrafiła.

Teraz, gdy Bri weszła na grząski grunt oznaczony masą dewocjonaliów i klepanych z pamięci regułek, Erin postanowiła ulotnić się w trybie natychmiastowym nim blondynka wyczuje jej niechęć do wieczornych modłów. Okazja nadarzyła się wręcz idealna. Podczas gdy jej kierowca walczył z rozpieszczonym synem, dziewczyna wycofała się rakiem w stronę Kwiatuszka, jak w myślach nazwała hipiskę, tłumacząc coś o rozpoznaniu terenu i krótkiej obserwacji reszty zgrai. Plecak zostawiła przy samochodzie, nawet nie próbując go podnosić. Niech leży, przecież nagle nóg nie dostanie i nie spierdzieli na drugi koniec kraju. Wszystko co cenne miała przy sobie, a jeśli wśród męskiej części grupy znalazłby się amator damskich fatałaszków cóż...z chęcią by popatrzyła jak paraduje w którejś z jej sukienek.
Pomysł ten tak rozbawił dziennikarkę, że do siedzącej na schodach panienki podeszła susząc zęby w szerokim uśmiechu.
-Erin Mc’Eringan - powiedziała, wyciągając rękę na powitanie -Jak minęła wam trasa?

Dziewczyna zakrztusiła się dymem, najpierw machając dłonią przed nosem aby go przepędzić jak natrętną muchę po chwili jednak wyciągnęła dłoń do dziennikarki.
- Nataly Connoly - przedstawiła się radośnie. - Podróż? Wiele nie pamiętam, bo zasnęłam niedługo po tym jak wyjechaliśmy - wyszczerzyła się szerzej. - A wasza ? - zapytała życzliwie.

- Długa, kręta i ogólnie do dupy...no ale mogło być gorzej. Grunt, że dotarliśmy do celu w jednym kawałku i pełnym składzie.A co z resztą? Czegoś szczególnego trzeba się po nich spodziewać, przed kimś uciekać, kogoś lać po gębie na “dzień dobry”? - Erin parsknęła przez nos, sięgając do kieszeni. Nie wyjmując paczki, wyciągnęła jednego papierosa i wetknęła go pomiędzy skrzywione w uśmiechu wargi - Ta blondyneczka przy aucie to Bri, w środku siedzi Nathan. Spotkałam ich na trasie, fart jak cholera. Swoja drogą uważaj przy niej na zielsko, o ile nie chcesz wysłuchiwać kazania na temat szkodliwości używek.Jest w porządku, ale ma swoje odpały.

Dziewczyna spojrzała się to na nią, to na czerwony samochodzik.
- Hm, ale ty….jesteś raczej otwarta …? - zapytała niepewnie - Może skoczyły byśmy za dom, dokończyć….bo szkoda… - wyszczerzyła się przyjaźnie.

- Jarania i pacierza nigdy nie odmówię - dziennikarka mrugnęła do Nataly, wyłuskując ze stanika torebkę z podejrzanie zieloną i roślinną zawartością - Skoro już mamy zacząć zapoznanie, to żal tak skromnie, jednego skręta na dwie. Chodź, ewakuujemy się nim Bri skończy swoją małą wojnę domową.

Dziewczyna ruszyła za nią, uśmiechając się i truchtając już wyraźnie rozbawiona.
-No więc tak, szczerze mówiąc, to przespałam większe powitanie. bo mi w międzyczasie Lenny, znajomy… -wyjaśniła - … zostawił na czole to - pokazała karteczkę typu *post it* z wypisanymi imionami-Wiedziałam, że mają być jeszcze jakieś baby więc usiadłam czekając, ale mi się trochę nudziło - uśmiechnęła się przepraszająco podając rudej skręta.

Erin sztachnęła się porządnie, przytrzymując wonny dym w płucach przez dłuższą chwilę. Amnezja to to nie była, ehh...nawet koło niej nie leżała. Prędzej dziewczyna smakowała właśnie jakąś miejscową hodowlę...no ale codziennie nie mogła być gwiazdka. Dobrze, że zabrała ze sobą swoje zapasy. Palenie samosiejki na dłuższą metę nie przynosiło zadowalających efektów. Jak już się skuwać to czymś porządnym.
- Wiesz co? Może najpierw przywitam się z resztą gromadki - westchnęła z cierpiętniczą miną, oddając skręta właścicielce - Potem mogą nastąpić problemy z przebiciem się przez aparat mowy. Jeszcze pomyślą, że jestem jakaś upośledzona i zaczną mi wchodzić na głowę.

- W takim razie jesteśmy umówione - Nataly puściła do niej oczko, i wstała ze schodów by spokojnym krokiem udać się w stronę jeziora.

-Jasne - rzuciła do pleców Kwiatuszka. Chwilę zamarudziła jeszcze na zewnątrz, dopalając do końca papierosa i z uśmiechem "numer pięć" ruszyła w kierunku domu. Czas zapoznać resztę towarzystwa i znaleźć uprzejmego faceta, który pomoże biednemu rudzielcowi z piekielnie ciężkim plecakiem.
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena
Zombianna jest offline