Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-06-2014, 15:48   #124
Dziadek Zielarz
 
Dziadek Zielarz's Avatar
 
Reputacja: 1 Dziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemu
Fortel z zamknięciem się w łazience okazał się bezowocny. Musieli być naprawdę zdesperowani, żeby próbować ukryć się za sedesem i liczyć na łut szczęścia. Bestia zwietrzyła ich bez problemu, a drewniane drzwi powstrzymały ją jedynie na dostatecznie długo, by zdążyli napatrzeć się na ogromną szczękę najeżona ostrymi kłami. Dopiero teraz dostrzegli gabaryty stwora, który wielkością dorównywał rosłemu bernardynowi, albo innemu przerośniętemu zwierzakowi.

W tym momencie zadziałał instynkt. Nim jaszczur uporał się z resztkami drzwi, błysnęła zapalniczka i płonąca butelka pofrunęła w jego kierunku. Podmuch gorąca i dziki skrzek. Bestia cofnęła się chwiejnie do tyłu zgarniając łapą gorące szkło z łba.

Mieli tylko chwilę na reakcję. Malcolm rzucił się pierwszy do biegu. Przemknął obok potwora, który gwałtownie odwrócił się w jego stronę z dzikim rykiem. Godspeed wybiegł na korytarz szykując się do kolejnego zrywu. Clementine ruszyła za nim, ale miała mniej szczęścia. Bestia była już przygotowana i nie pomogła nawet dywersja związana z rzuconym na pysk ręcznikiem. Na filmach to działało, jednak rzeczywistość ponownie zadała kłam stekom bzdur, które serwuje się publice. W połowie drogi do drzwi maszkara skoczyła wpadając na ratowniczkę i obalając kobietę na ziemię. Clementine w desperackiej próbie ratowania życia chwyciła bestię pod brodę z tytanicznym wysiłkiem przytrzymując zębatą szczękę z dala od ciała.

Hazardzista stanął w pół kroku. Był spięty, napompowany adrenaliną i strachem. Pierwszym co przyszło mu do głowy było po prostu biec dalej, ale nie po to ciągnął za sobą ratowniczkę, żeby teraz zwyczajnie ją zostawić.

- Zakryj twarz!

Iskrownik błysnął po raz kolejny. Przystojniak rzucił butelkę w pysk stworzenia. Płomienie wybuchły w środku, wypełniając płynnym ogniem mordę potwora. Clementine zasłoniła twarz, puszczając na moment pysk bestii. Płonąca paszcza na kilka chwil zacisnęła się wokół ręki dziewczyny, lecz potwór nie zdołał zbyt mocno zacisnąć szczęk. W furii lub strachu, jaki wywołały płomienie, odskoczył w głąb kajuty. Malcolm chwycił dziewczynę, pomógł jej wstać z przerażeniem dostrzegając,że zraniona ręka ocieka krwią i wisi bezwładnie. Przerzucił zdrową rękę towarzyszki przez ramię. Clementine szarpała głową bezradnie na lewo i prawo, jakby nie do końca pojmując co się dzieje. Zmagając się z ciężarem jej ciała Godspeed rzucił okiem na korytarz po czym wybiegł za drzwi, zastanawiając się kiedy ten koszmar wreszcie się skończy.

Teraz albo nigdy.
 
Dziadek Zielarz jest offline