Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-06-2014, 21:43   #343
Karmazyn
 
Karmazyn's Avatar
 
Reputacja: 1 Karmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputację
Przed wizytą u kapitana

Poszukiwania chwilę trwały i zmusiły białowłosego do skorzystania ze wszystkich swoich zmysłów, wliczając w to również ten wietrzny. W końcu jednak udało mu się zlokalizować swoją oblubienicę. Siedziała w jednej z sal na wyższych piętrach. Szermierzowi, gdy podszedł do drzwi, wydało się również, że w pomieszczeniu znajduje się ktoś oprócz Haru. Chociaż informacje dostarczane przez żywioł powietrza zdawały mu się znajome, nie był w stanie jednoznacznie stwierdzić, kto jeszcze tam jest.
Zdjąwszy z twarzy chustę, przywoławszy najszerszy uśmiech, na jaki było go stać, zapukał do drzwi.
- A kogo tam znowu niesie? -odpowiedziała na pukanie kobieta. - Jak to coś ważnego to wchodzić, ale jak szanuje bractwo, jak znowu to będzie jakieś marudzenie, to mi w końcu nerwy puszczą! -dodała, groźnym tonem.
- Ja panienkę… Ja najmocniej przepraszam… Ja… Jakiś mężczyzna przyszedł i nalegał… - białowłosy zgiął się w pół i nacisnął na klamkę. Na jego skierowanej w stronę podłogi twarzy malował się szeroki uśmiech. Co prawda udawanie prostego mieszczanina nie szło mu najlepiej, ale i tak czerpał z tego kupę radości. - Mówił, że wie coś o… Surokaze Raimie… Panienka się nie gniewa?
Dziewczyna chyba już chciała o cos zapytać, ale gdy zobaczyła w drzwiach nie wieśniaka, a swego lubego cisnęła w niego pierwszym lepszym elementem. Gliniany kubek roztrzaskał się o ścianę obok niego. - A ty co tu robisz! Miałeś być na tej całej górze i pomagać tym dziwakom! Jak mi powiesz, że stchórzyłeś… to lepiej nic nie mów, bo nie ręczę za siebie! - Haru jak zawsze, wykazywała się dość duża dozą energii oraz władczym charakterkiem. Drugą osobą, okazała się Elie, przyjaciółka elfki, która powitała białowłosego ruchem ręki.
- Tak witać swojego narzeczonego? No wiesz co? - teatralnie oburzył się Suro. - I żeby tak na wejściu posądzać mnie o tchórzostwo? Ja nie jestem tchórzem. Ja mogę być co najwyżej za słabo opłacony, by podjąć się jakiegoś ryzyka. A za tą całą zabawę i tak mi nikt nie płaci, więc trudno się wywinąć. - białowłosy zaczął zbliżać się do Haru, będąc jednocześnie gotowym, by w każdej chwili zrobić unik przed nadlatującym wyposażeniem pokoju. - Niemal tuż przed górą pojawiła się jakaś starucha, coś tam ponawijała i dziwaki postanowiły udać się do stolicy.
- Ciesz się, że w ogóle witam. -prychnęła, drocząc się z nim Haru. - No dobra, dobra, jeżeli tamci są z tobą, to się nie gniewam. -dodała, posyłając mu dyskretny uśmiech. - Czyli pewnie ta latająca łajba czeka na was co? -wtrąciła się Elie.
- Widać, jak bardzo się nie gniewasz. - rzucił Suro z zaczepnym uśmiechem. - Szczerze powiedziawszy, mam nadzieję, że nie. - odpowiedział drugiej elfce. - Nie wydaje mi się, by podróż nią była bezpieczna. Jakby ktoś chciał, byśmy latali to o tutaj… - szermierz wskazał na swoje łopatki - rosłyby nam skrzydła. Poza tym wystarczy jeden wybuch złości, któregoś z tej trójki i ten statek zacznie spadać.
- Ale tak przynajmniej ominiecie góry, mi ta koncepcja wydaje się ciekawa. Może w końcu zaczniemy zdobywać przestworza? Wyobraźcie sobie tylko… latający zamek naszą twierdzą… -rozmarzyła się Elie.
- Wydaje mi się, że zamki stojące na ziemi są bezpieczniejsze. Choćby dlatego, że nie mają jak w tę ziemię nagle uderzyć. – odparł, białowłosy kręcąc głową. - Jak takie to ciekawe, to może wybierzecie się z nami? Śmierć zastanie mnie przynajmniej w miłym towarzystwie.
- Czyli zapraszasz nas na wycieczkę w objęcia kostuchy… uroczo. -mruknęła Haru. - Szczerze wolałabym kolacje, czy wypad do teatru, a nawet na jakieś pokazy rycerskie. Umierania nie lubie. -zauważyła elfka, tłumiąc chichot.
- Kolacja, teart i pokazy rycerskie mogą zdarzyć się wiele razy, a śmierć tylko raz. Wtedy warto zająć najlepsze miejsca. - odparł Suro, uśmiechając się szeroko - A z wysokości… mniejszej, czy większej, nie wiem, jak wysoko to ma latać, śmierć będzie się oglądało niezwykle dokładnie, ba będzie się miało nawet czas by sobie swoje życie przypomnieć.
- Załatw nam dobre kajuty to się zastanowię. -westchnęła w końcu Haru. - Co ja z tobą mam… Wpadasz, potem znikasz, potem wpadasz i zapraszasz na podniebną wycieczkę… A matka zawsze powtarzała, by sobie porządnego chłopa znaleźć…
- Się robi. W końcu kapitan ma u mnie przysługę, której jakoś nie mam jak wykorzystać. - odparł Suro - Wpadam, znikam, ale zawsze wracam i nie zahaczam po drodze o inne przedstawicielki twojej płci. To chyba oznaka porządnego chłopa, nie?
- Porządny to dałby całusa po powrocie… -dodała dziewczyna, siląc się na beznamiętny ton.
- W porządnego nie rzuca się wyposażeniem pokoju. - odparł szermierz, uśmiechając się zaczepnie.
Pomimo zamkniętych okiennic w pomieszczeniu zawiał wiatr. Białowłosy, korzystając ze swych zdolności, w ułamku sekundy znalazł się przy Haru, wziął ją w objęcia i pocałował ją.
- Już zadowolona? – zapytał, w dalszym ciągu uśmiechając się zawadiacko.
- Na początek mi wystarczy. -stwierdziła, odwzajemniając całusa. - A teraz leć, załatw nam te kajuty.
- No już idę, idę. A wy sobie tam pogadajcie o babskich sprawach, czy czym tam chcecie.
Elf puścił swoją narzeczoną, wykonał lekki ukłon i opuścił pokój, ruszając w stronę statku.
 
__________________
Dłuższy kontakt może zagrażać Twojemu zdrowiu lub życiu.
Toczę batalię z życiem. Nieobecny na długi czas.
Karmazyn jest offline