Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-06-2014, 21:26   #128
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
To tylko sen. To był tylko sen.
Te złudzenie prysło kilka sekund po obudzeniu. Kilka sekund po tym jak zobaczył czarne odbicie dłoni na swym przedramieniu.
To jednak nie był sen. Gregory… cofnął się w czasie. Na ile ?
Tego wiedzieć nie mógł. Co powinien zrobić?
Na to pytanie była prosta i trudna odpowiedź. Nie mógł powiadomić nikogo o tym co się zdarzyło, bo nikt by mu nie uwierzył. Walsh sam zresztą nie wierzył i gdyby nie odbicie łapy… uznałby ostatnie wydarzenia za sen.
Gregory zsunął się z łóżka i zajrzał do swych pakunków. Broń tkwiła przywiązana do drewnianej tabliczki. Naboje też.
A więc miał rację. Powinien więc zapobiec wydarzeniom, tylko jak ?
Walsh uwalniając rewolwer z przywiązujących go drucików rozważał w myślach różne możliwości.

Zażądanie zmiany trasy? Niemożliwe do wykonania. Symulowanie poważnej choroby? Jeden przypadek to za mało. Epidemia jednak mogła zmusić statek do zmiany kursy tyle że…jej wywołanie było pobożnymi życzeniami. Zresztą pewnie i tak nie zdążyłby jej wywołać na czas. A i pogróżki o bombie umieszczonej w maszynowni miałyby sens, gdyby nie były mówione przez słuchawkę telefonu umieszczonego na pokładzie.
Nie… musiał zrobić coś innego. Musiał dotrzeć do mostka statku, przystawić rewolwer do skroni sternika i zawrócić statek.

Póki co zamówił posiłek do pokoju, by zaspokoić głód. I zaczął się ubierać. A potem sięgnął po laptopa. Sprzęt działał, choć nie łapał zasięgu. Nie miało to znaczenia.
Prosta aplikacja kalkulatora działała i to było ważne.
“2255”. Numer jego kajuty musiał być wielokrotnością, tylko… czego?

"... te numery są ważne. Mają znaczenie. Szukajcie możliwie największej wielokrotności właśnie tej liczby."


Jakiej liczby? Czekając na kolację Gregory Walsh postanowił rozgryźć ten temat. Oczywistym było że 2255 jest wielokrotnością wielu liczb. Od 1 do 1127,5. Niemniej należało odrzucić zbyt duże liczby. Wszak… liczyły tak naprawdę liczby mające znaczenie symboliczne. A tych było niewiele, 0… od 1 do 9 oraz 10, 11, 12 i pechowa trzynastka na koniec. Dlatego Gregory ograniczył się do sprawdzenia liczb, które mają znaczenie. I uzyskał ciekawe wyniki. Oczywistym było że drzwi jego kajuty to wielokrotność 5-tki, ale też i jedenastki. Czyżby o nią chodziło? Bez innej bezpiecznej kajuty dla porównania nie będzie miał pewności.
Przyniesiono kolację, którą zjadł szybko i łapczywie. Kto wie kiedy znów przeniesie się do piekła.

Po spożyciu której Gregory wyszedł z pokoju. Na początku kierował się słuchem w kierunku przyjęcia. Potrzebował kilku drinków dla kurażu… Bowiem nie mógł całkiem na trzeźwo udać się na mostek i za pomocą rewolweru, który wsunął sobie do kieszeni zmusić ich do zmiany kierunku w którym płynęli. I którego obecność sprawdzał co chwila. Nigdy jeszcze bowiem nie porywał statku! Ba, nigdy nie złamał żadnego prawa… nawet drogowego. Nic dziwnego, że był trochę spięty.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline