Lucy odłączyła się od swojego Comlink, i przez chwilę wpatrywała się w pozostałych. Miron przekazał wszystkim informacje, które zebrali. - Nie dobrze. Aztech... Musimy być bardziej ostrożni niż zwykle. Ta łatwa fucha może nas drogo kosztować. - oznajmiła ponuro, ale bez jakiejś przezadnej paniki.
[i]- Dobra chłopcy, damy radę. - A może warto by rzucić jakieś urok na to miejsca coś, co dałoby nam przewagę gdyby zrobiło się gorąco? Choć może to by było zbyt inwazyjne i za bardzo odsłoniłoby nasze pozycje? Co o tym myślisz Lucy? - zadał pytanie Miron.
Lucy pokręciła głową. - Sorki, ale zapomnij o tym. Po pierwsze, to czary trzeba podtrzymywać, a to wymaga koncentracji, a przywiązanie ducha dużo kosztuje. Choć ja zawsze mam jednego na zawołanie, ale nie uwiązanego. A po drugie, darson i jego goryl są mocno umagicznieni. Nie wiem, czy umieją spojrzeć do astralu czy nie, gdy ich sprawdzałam nie byli aktywni. Ale to nic nie znaczy. Jeśli w imprezkę wmieszany jest Aztech, to musimy liczyć się z silną magią. Spokojnie załóż, że w mig zauważyli by ducha bądź urok. - wyjaśniła spokojnie.
Elfka przyglądała się jak Terry nakreśla trasy na współdzielonej mapie. Sama również studiowała mapy w rozszeżonej rzeczywistości. Ale nie wtrącała się w zalecenia Terriego, uznając, że zna się na tym lepiej od niej.
Jeszcze raz przejrzała z pozostałymi mapy posesji, i tu również ustalili trasę i schemat postępowania.
Gdy Jarret ruszył po swój sprzęt, Lucy również opuściła grupę. - Jak chcesz Miron, możesz zabrać się ze mną. Masz ochotę na przejażdżkę? - Lucy uśmiechnęła się wyzywająco, myśląc o swoim ciężkim ścigaczu.
Głównym celem Lucy była siedziba pająków w Redmond. Tam odwiedziła swoje siostry i wypytała ich o talismany jakie widziała u Darsona i jego trolla, oraz w szczególności o ten focus znajdujący się w jego ciele. Chciała wiedzieć, czy coś takiego już widziały?
Potem elfka wróciła zabierając jedynie kilka swych sprzętów spowrotem do swojej grupy by dokończyć przygotowania. |