Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 03-06-2014, 13:29   #21
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
- Czyli Aztech, interesy z trupem, i cudowne dziecko. Coraz bardziej zaczyna mi się ta robota podobać. Powiedział Jarret z lekko wyczuwalną nutą ironii w głosie.

- Coś czuję że będzie trzeba improwizować z tymi procedurami ochrony. Musimy założyć że są największymi służbistami jakich widział świat z możliwie wyśrubowanymi standardami. Spojrzał na Terrego.
- I trzeba będzie zmienić jak najszybciej furę, kiedy już wydostaniemy się z terenu posiadłości. Może podzielimy się na dwa samochody? Żeby zmylić ewentualny pościg. Ja mam wiernego Shin Hyunga, osobówka ale dość szybki. Nada się. Jak znajdziemy jakiś parking w pobliżu to pojedziemy tam odstawić fury i rozejrzeć się. No i racja, musimy zabrać ze sobą cały sprzęt. Cholera wie na co trafimy. Gdy kończył mówić już przeglądał zdjęcia i mapy na swoim commlinku w poszukiwaniu odpowiedniego miejsca parkingowego. Nie za blisko posiadłości, ale i nie za daleko. Możliwie na obrzeżach dzielnicy korpów.

Po dłuższej chwili wstał i założył, wcześniej wiszący na wieszaku płaszcz.
- Jadę po mój sprzęt, będę niedługo. Podwieźć gdzieś kogoś? Powiedział wyczekująco, po czym powoli zaczął iść w kierunku wyjścia.

***

Gdy podjeżdżał pod mieszkanie złapał się na tym że odruchowo sprawdza w lusterku czy nikt go nie śledzi. Może były to początki paranoi? Ale ostrożność jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Minął kilka identycznych, szaro – burych budynków pokrytych tu i ówdzie kolorowymi hologramami. Skręcił w lewo, prawo, zawrócił, przejechał przez bramę, znowu skręcił. Okolica była jednakowa, a droga skomplikowana. Widać projektant albo miał kaca, albo wyjebane na to co projektuje. W tej okolicy Webb nie był w stanie nawet zamówić żarcia z dostawą, bo jeszcze żaden dowoziciel pizzy czy innego żarcia nie był w stanie do niego trafić. Pomimo upierdliwości miało to też swoje oczywiste zalety. Nie tylko roznosiciele pizzy nie mogli trafić do jego mieszkania. I to się ceniło.

Do mieszkania wpadł tylko na moment. Z wieszaka zdjął obrzyna, z szafy wyciągnął czarną, sportową torbę i zaczął wrzucać do niej wszystko co w jego mniemaniu mogło być przydatne. Strzelba zza kanapy, flashbang z szafki nocnej, amunicja i inne różności. Po chwili zasunął suwak, zamknął drzwi i był już w drodze powrotnej. Jego grafitowy Hyundai czekał grzecznie na podjeździe i w mniej niż godzinę był z powrotem na miejscu. Przygotowania ruszyły pełną parą.
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.

Ostatnio edytowane przez Cattus : 03-06-2014 o 13:43.
Cattus jest offline  
Stary 04-06-2014, 21:56   #22
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
- A mógłbyś mnie odwieźć w okolice tego magazynu, co ma być miejscem przekazania? To zhakowałbym jakieś kamery w okolicy magazynu a jeżeli tam nie będzie to rozłożę własne. Potem przejdę się do tej kawiarni, która ma być miejscem zapasowym i zrobię to samo - Postanowił wstając

- A może warto by rzucić jakieś urok na to miejsca coś, co dałoby nam przewagę gdyby zrobiło się gorąco? Choć może to by było zbyt inwazyjne i za bardzo odsłoniłoby nasze pozycje? Co o tym myślisz Lucy? - Elf nie był pewien czy to dobry pomysł, ale taka przewaga byłaby kusząca, bo że będą problemy przy przekazie miał niemal całkowitą pewność.
 
Brilchan jest offline  
Stary 07-06-2014, 09:41   #23
 
Ferr-kon's Avatar
 
Reputacja: 1 Ferr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znany
- Zrzućcie mi plany okolic - wyciągnął z kieszeni swój smartfon - Ogarnę okolicę, znam procedury patrolowe Lone Stara, więc mógłbym zakreślić nam jakąś dobrą drogę do ucieczki. I chyba będę musiał wziąć cały arsenał na ten burdel.
Westchnął ciężko i schował jedną dłoń do kieszeni. Nie podobała mu się ta cała sytuacja. Nie podobał mu się ani Michael, ani jego była żona, a już tym bardziej nie Aztechnology i mieszanie się w wojny między korporacjami. Ale cóż, takie było ryzyko zawodowe. Mógł mieć tylko nadzieję, że z dziewczynką będzie wszystko w porządku.
 
Ferr-kon jest offline  
Stary 07-06-2014, 19:40   #24
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Miron skinął głową i wykonał kilka ruchów dłonią, kolczyk będący portem łączności z matrycą zamrugał kolorowymi światełkami i na komórce Terrego wylądował pakiet danych, w którego skład oprócz danych pracodawcy w chodziły mapy wygrzebane z odmętów sieci przez parę elfów.

- Ktoś jeszcze chcę taką przesyłkę ? - Spytał rozglądając się po grupie.
 
Brilchan jest offline  
Stary 08-06-2014, 12:07   #25
 
Ehran's Avatar
 
Reputacja: 1 Ehran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputację
Lucy odłączyła się od swojego Comlink, i przez chwilę wpatrywała się w pozostałych. Miron przekazał wszystkim informacje, które zebrali.
- Nie dobrze. Aztech... Musimy być bardziej ostrożni niż zwykle. Ta łatwa fucha może nas drogo kosztować. - oznajmiła ponuro, ale bez jakiejś przezadnej paniki.
[i]- Dobra chłopcy, damy radę.

- A może warto by rzucić jakieś urok na to miejsca coś, co dałoby nam przewagę gdyby zrobiło się gorąco? Choć może to by było zbyt inwazyjne i za bardzo odsłoniłoby nasze pozycje? Co o tym myślisz Lucy? - zadał pytanie Miron.
Lucy pokręciła głową. - Sorki, ale zapomnij o tym. Po pierwsze, to czary trzeba podtrzymywać, a to wymaga koncentracji, a przywiązanie ducha dużo kosztuje. Choć ja zawsze mam jednego na zawołanie, ale nie uwiązanego. A po drugie, darson i jego goryl są mocno umagicznieni. Nie wiem, czy umieją spojrzeć do astralu czy nie, gdy ich sprawdzałam nie byli aktywni. Ale to nic nie znaczy. Jeśli w imprezkę wmieszany jest Aztech, to musimy liczyć się z silną magią. Spokojnie załóż, że w mig zauważyli by ducha bądź urok. - wyjaśniła spokojnie.

Elfka przyglądała się jak Terry nakreśla trasy na współdzielonej mapie. Sama również studiowała mapy w rozszeżonej rzeczywistości. Ale nie wtrącała się w zalecenia Terriego, uznając, że zna się na tym lepiej od niej.
Jeszcze raz przejrzała z pozostałymi mapy posesji, i tu również ustalili trasę i schemat postępowania.

Gdy Jarret ruszył po swój sprzęt, Lucy również opuściła grupę.
- Jak chcesz Miron, możesz zabrać się ze mną. Masz ochotę na przejażdżkę? - Lucy uśmiechnęła się wyzywająco, myśląc o swoim ciężkim ścigaczu.

Głównym celem Lucy była siedziba pająków w Redmond. Tam odwiedziła swoje siostry i wypytała ich o talismany jakie widziała u Darsona i jego trolla, oraz w szczególności o ten focus znajdujący się w jego ciele. Chciała wiedzieć, czy coś takiego już widziały?
Potem elfka wróciła zabierając jedynie kilka swych sprzętów spowrotem do swojej grupy by dokończyć przygotowania.
 
Ehran jest offline  
Stary 08-06-2014, 19:11   #26
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
- Spoko to twoja działka nie będę się wtrącał -Stwierdził po prostu słysząc odpowiedź koleżanki. Magia wydawała mu się interesująca, ale nie miał do niej talentu, więc nie marnował czasu na pogłębianie nieprzydatnej wiedzy w końcu nie było nic bardziej żałosnego niż fan boy Sztuki zamęczający adeptów.

- Ano, z koro proponujesz to z chęcią się przewietrzę zawsze to ciekawsze niż jazda w "klatce" - sam nie jeździł na motocyklu, bo były, zbyt hałaśliwe i paliwożerne jak na jego gust, ale podobało mu się uczucie pędu i filozofia wolności, jaką głoszą gangi motocyklowe. Po za tym bardzo lubił "Nightfall" chciał nauczyć się od niej, co oznacza być prawdziwym elfem z nadzieją, że nie wypada przy tym zbyt żałośnie...


Zamierzał rozstawić kamerki i wrzucić Trojany do systemów monitoringu oraz ogólnie zbadać teren pod kontem elektroniki. Zamierzał być bardzo delikatny i mało inwazyjny żeby nie zwrócić niczyjej uwagi przed akcją.
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 11-06-2014 o 00:42. Powód: głupie powtórzenia wynikłe ze zmęczenia
Brilchan jest offline  
Stary 10-06-2014, 16:34   #27
 
Python's Avatar
 
Reputacja: 1 Python jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skał
Zebrane informacje szybko uświadomiły wszystkim, ze łatwa fucha ma drugie, a może trzecie i czwarte dno. Krótki research pokazał nie tylko nieczyste intencje ich zleceniodawcy, ale także zaangażowanie w sprawę potężnej korporacji. Po naradzie grupa doszła do wniosku, że nie ma co dalej grzebać w tym gównie i szukać na siłę guza. Trzeba było na pewno zwiększyć ostrożność i zabezpieczyć się na każdą ewentualność. Tak też zrobiono.
Kamery w miejscu, które zostało ustalone do ostatecznej wymiany, przygotowanie tras ucieczki i sprawdzenie procedur, jakim posługuje się ochrona. Nie było czasu na precyzyjną obserwację, ale co zrobić. Należało łapać okazję i forsę, jaka stała za tym zadaniem.

Ciekawych, ale także niepokojących rzeczy dowiedziała się Lucy. Amulety, które mieli obaj dżentelmeni w trakcie spotkania to potężne artefakty. Jak twierdził znajomy kobiety to ponoć klucze do przywołania spętanych demonów. Rzecz nie tylko cenna, ale także bardzo niebezpieczna. Zarówno dla osoby, która go nosi, jak i wszystkich postronnych. Jednym słowem "wielkie i śmierdzące gówno"
Fakt, że Darson został ofiarowany jakimś ciemnym mocom dopełnił tylko całości. Informator Lucy nie był pewny, czy to tylko jakieś duchy, czy w grę jednak wchodzi piętno jakiegoś smoka. Obiecał się dowiedzieć więcej, ale to na pewno potrwa, a grupa nie miała czasu.

Gdy nastał wieczór wszyscy byli gotowi.
Grupa zebrała się w umówionym miejscu i czekała na Urdal. Troll przyjechał punktualnie, parkując potężną furgonetkę w jednym ze ślepych zaułków.

Wszyscy przebrali się w dostarczone mundury i sprawdzili po raz ostatni sprzęt.
- Tutaj was zostawiam. Plan, jak i wszystkie inne ustalone wcześniej szczegóły pozostają bez zmian. Pan Darson życzy wam powodzenia i liczy, że za godzinę będzie mógł przytulić córeczkę. To tyle. Ruszajcie.

Willa Darsonów
Grupa podjechała pod willę i zgodnie z planem ułożonym przez Darsona użyła uniwersalnego cyfrowego klucza do otwarcia bramy. Ta uruchomiła się bez żadnych problemów i furgon wtoczył się na żwirową ścieżkę prowadząca pod same drzwi.
Okolica była cicha i spokojna. Większość świateł w domu była zgaszona. Jedynie w dwóch pokojach na górze widać było przebijająca się przez ciężkie zasłony światło.
Van zatrzymał się na tyłach rezydencji i grupa wysiadła. Zmysły i mięśnie wszystkich były napięte do granic możliwości. Niby akcja nie należała do trudnych, czy też ryzykownych, ale wszyscy czuli dziwne napięcie, które omal nie paraliżowało.
Wejście do domu także odbyło się bez problemów. Wewnątrz grupę przywitały wyłożone miękkimi dywanami korytarze i chłodne, klimatyzowane powietrze o kojących zapachu aloesu.
Grupa stanęła pod drzwiami do centrum ochrony. Jarret machnął kluczem przy zamku, ale drzwi nie puściły. Nie zapaliło się żadne światło, ani nie wydobył się żaden dźwięk. Dziwne, ale może po prostu czytnik nie jest zbyt sprawny. Jarret ponownie machnął kluczem i dopiero wtedy pojawiło się zielone światełko na panelu. Webb złapał za klamkę i otworzył drzwi.

Pierwsze co zauważył, a raczej poczuł to zapach świeżej krwi unoszącej się w powietrzu. Instynktownie chwycił za broń, a wraz z nim cała reszta. Nie było to jednak potrzebne, bowiem czwórka ochroniarzy leżała z poderżniętymi gardłami na ziemi. Każdy z nich tonął w kałuży własnej krwi, a ich dowódca miał dodatkowo rozprute i poszarpane wnętrzności.
W tym momencie wizja łatwo zarobionej kasy prysnęła jak bańka mydlana. Czas zaczął płynąć szybciej, a krew w żyłach zaszumiała miło. Uderzenie adrenaliny pobudziło i wyczuliło zmysły.
Zabawa się rozpoczęła i trzeba było określić w niej swoją rolę.
 
__________________
Pies po kastracji nie staje się suką.
"To mój holocaust - program zagłady bogów"
"Odważni nigdy nie giną, mając tylko wiarę i butelki z benzyną" Konstruktor
Python jest offline  
Stary 10-06-2014, 20:07   #28
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Mironowi zebrało się na wymioty, na szczęście jakoś udało mu się powstrzymać i nie zostawiać na miejscu zbrodni śladów po sobie - Powinniśmy zapierdalać do pokoju małej, jeżeli jej tam nie ma to chociaż zbadajmy ślady żeby nasz "szefunio" się odczepił- Szepnął nerwowo do reszty - Spróbuje dostać się do kamer ochrony w tym domu żeby sprawdzić co za cholerstwo dopadło tych biedaków- Powiedział a jego palce zaczęły śmigać się po wirtualnej klawiaturze.

Jeżeli znajdzie scenę morderstwa zamierza skopiować film na własny Deck żeby mieć zabezpieczenie gdyby ktoś się ich czepiał. Sprawdzi też na nagraniach czy widać gdzieś uprowadzanie celu.
 
Brilchan jest offline  
Stary 11-06-2014, 11:17   #29
 
Ehran's Avatar
 
Reputacja: 1 Ehran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputację
Lucy, po tym jak poznała najnowsze rewelacje na temat talizmanów, Postanowiła , że sama musi przywołać potężniejszego ducha niż początkowo planowała. Skóra na karku ją świerzbiła niemiłosiernie, a to był pewien i niezawodny znak, że nadchodzą kłopoty.
Pożegnała się ze swoim znajomym i wróciła do Mirona, który czekał przy jej maszynie.
- A to wdepliśmy... - parsknęła. Dosiadła jednym zgrabnym ruchem swojej maszyny - wsiadaj, wracamy do reszty. - rzekła odwracając się do Mirona. Jeszcze nim dobrze usiadł, maszyna wystrzeliła do przodu, pędząc przez chłodną noc w cieniach metropleksu.

Gdy wróciła do pozostałych, wyjawiła im, czego się dowiedziała.
- Złe mojo . I silne. Musimy uzgodnić jeszcze raz awaryjny plan, na wypadek, jak coś pójdzie nie tak, gdy spotkamy się z Darsonem - nalegała. Po czym przysiedli ponownie nad mapami i uzgodnili kilka planów, na wypadek, gdyby Darson zamierzał ich wykiwać i okazał się za silny dla nich.

Na krótko przed wyruszeniem, Lucy przyklęknęła i palcem nakreśliła skomplikowany znak na podłodze. Cichym, srebrzystym głosem zanuciła jakąś piosenkę. Odwróciła się do reszty i uśmiechnęła. Lucy wstała i odsunęła się od miejsca, gdzie przed chwilą nakreśliła znak. Nagle pomieszczenie zawirowało a posadzka wybrzuszyła się. Z starej wykładziny wyrastała w górę ludzka sylwetka, przypominająca szczupłą kobietę w obszernej pelerynie z czarnego jedwabiu. Pod kapturem lśniły dwa czerwone niczym rozgrzane węgle punkciki. Nie minęło dużo czasu, a postać w pełni wyłoniła się z podłogi i zrobiła krok do przodu. Choć krok, nie do końca był odpowiednim określeniem.
- Dziękuję ci Minerwo, że przybyłaś mi na pomoc. - rzekła Lucy. Zjawa poczęła blaknąć i robić się przezroczysta. aż jedyne co pozostało to wiele fasetowe czerwone ślepia. Lecz w chwilę później i one zniknęły.
- Minerwa będzie nas wspierała i czuwała nad nami. - oświadczyła Lucy swoim towarzyszom.

***

Lucy wraz z resztą ruszyła na miejsce spotkania.
Była ostrożna, z pewnym szacunkiem spoglądała na trolla. Nadal nie była pewna kim był. Ale to, co wiedziała jej się bardzo nie podobało. Minerva tymczasem czuwała w astralu, tak by nikt nie zaatakował ich z Nienacka.
Elfka odebrała pakunek z mundurem. Przez chwilę przyglądała się mu. Uśmiechnęła się wyzywająco do reszty a potem rozpięła swoją kurtkę i przystąpiła do rozbierania się. W pewnym momencie jednak zastygła na moment w bezruchu, jeszcze zanim ukazała coś konkretnego. - hem chłopcy, bądźcie tak mili i się odwróćcie na chwilę. - poprosiła wreszcie, z nutką wyzwania w głosie, jej smukłe palce zatoczyły krąg, dodatkowo wskazując by się obrócili.

***

Posesja Darsona była imponująca. Lucy bardzo się podobała. Choć na jej gust, nieco za dużo zieleni w ogrodzie było... ale to akurat drobiazg.
Lucy wysiadła z furgonetki, jej buty zachrzęściły na wysypanej żwirem ścieżce. Dziewczyna nabrała głęboki wdech, wysuwając pierś do przodu. Tu nawet pachniało inaczej. Jakoś tak świeżo i... zdrowo.
Dziewczyna spojrzała po kolegach, skinęła im lekko głową. Potem zerknęła do astralu. Okolica zamigotała, gdy jej perspektywa przesunęła się do świata duchów. Wszystko co żywe rozbłysnęło niczym gwiazdy.

Grupa ruszyła do przodu, do środka Villi, a potem wysłanymi miękkimi dywanami korytarzami w stronę centrum ochrony.
Wszyscy rozglądali się, w napięciu, lecz dyskretnie dookoła.
Lucy raz po raz zagryzała dolną wargę, zupełnie nieświadoma tego odruchu. Jej sarnie oczy czujnie, lecz z pewną dozą lęku, mustrowały otoczenie.
Świerzbienie na karku nasilało się. Dziewczyna miała wrażenie, że wszystkie włoski stanęły jej dęba.
Gdy wreszcie dotarli do drzwi uczucie było tak natarczywe, że Lucy instynktownie sięgnęła po swój bicz.
Niedziałający czytnik... Lucy zagryzła zęby, napięta niczym struna, gotowa w każdej chwili do uskoku bądź ataku. Gdy elektroniczny zamek wydał z siebie cichy pisk, Lucy niemalże podskoczyła. A w każdym razie widocznie drgnęła. Dopiero zielone światełko, jarzące się nieśmiało na obudowie, uświadomiło ją, iż to jedynie sygnał otwarcia zamka.
Lucy westchnęła cichutko i odgarnęła Niesforne iedworne włosy z twarzy.
Gdy Web pociągnął za drzwi, Lucy zmarszczyła nos i przymrużyła oczy. Ten zapach... Web zareagował pierwszy. W mgnieniu oka również Lucy wysunęła swoją broń. monofilamentowy zwój wysunął się bezgłośnie. Dziewczyna przykucnęła gotowa do skoku i ataku. Ale nie było kogo atakować. Oni wszyscy już nie żyli. Ale niezbyt długo. Krew była wyraźnie świeża.
- Minerwa. - syknęła Lucy, zupełnie niepotrzebnie, gdyż ze swoim duchem mogła porozumiewać się absolutnie bez słów. Niemalże natychmiast na suficie pojawił się czarny kształt, spoglądający swymi czerwonymi ślepiami na krzątających się poniżej ludzi.
Lucy spojrzała do astralu, szukając śladów jakiejkolwiek magicznej ingerencji.

Miron zareagował szybko i odpowiednio. Lucy też była ciekawa, czy coś się nagrało... ale nie postawiłaby na to złamanego grosza. Wyciągnęła komórkę i zrobiła kilka zdjęć. Kto wie co się przyda.
Nawet jeśli banki pamięci systemu ochronnego zostały wyczyszczone, to pozyskanie kontroli nad systemem kamer było bardzo ważne. Mogło dać im taktyczną przewagę. Lucy czekała, aż mirą przekieruje najciekawsze obrazy na ich AR. Lucy już w tej chwili miała otwarte okienko z mapą posesji z nałożoną na nią ich pozycją. Wiedziała, że jak tylko Miron zlokalizuje kogokolwiek, ten też pojawi się na jej okienku w rozszerzonej rzeczywistości.
- Sprawdź też parking, czy są tam jakieś samochody. - Lucy zastanowiła się przez chwilę, czy warto było, by udać się tam, o ile zidentyfikowaliby środek transportu ich konkurencji, i najzwyczajniej przygotować tam niespodziankę dla intruzów. Spojrzała pytająco w stronę Jarreta i zombi. Była pewna, że rozumieją bez słów o co Lucy pyta. Dziewczyna liczyła się z zdaniem obu mężczyzn.
Oczywiście, puki Miron nie odnajdzie wroga na kamerach, plan zasadzki był bezpodstawny. Puki nie namierzą, mogą jedynie udać się w stronę pokoju dziewczynki, czujnie lustrując otoczenie.

- Minerwo, osłoń nas. - poprosiła. Duch znów wyblakł i zniknął. A wszyscy poczuli jakby setka pająków przebiegła po ich skórze. Wiedzieli co to znaczy. Nie pierwszy raz Lucy używała swych sprzymierzeńców z odległych wymiarów, by ich wesprzeć. Wiedzieli, że są ukryci przed jakimkolwiek obserwatorem. To nie była do końca niewidzialność, ale coś, co powodowało, że niezmiernie trudno było ich teraz wykryć. A dodatkowo poruszali się teraz o wiele szybciej. A konkretniej mówiąc 11 razy szybciej niż zwykle. Niczym psy gończe gotowi dopaść swą ofiarę.
- Ruszamy. - szepnęła Lucy.
 
Ehran jest offline  
Stary 11-06-2014, 21:45   #30
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
Sprzęt był gotowy, plan również, plan awaryjny też. Wyglądało na to że teraz trzeba tylko zachować trzeźwy umysł i skupienie aby kasa zaczęła lać się szerokim strumieniem na ich konta.
Spotkanie z trolem, zmiana samochodu i ubrań przebiegła jak po maśle. Gdy już siedzieli w furgonie, jadąc w kierunku willi, Jarret rozdał wszystkim małe słuchawki douszne. Z ich obudów wystawały krótkie, niemal przeźroczyste mikrofony mające w zamyśle sięgać połowy policzka.

- Weźcie to. Zapewni nam szybką i bezproblemową komunikację. Mają zasięg około kilometra więc powinno wystarczyć.


***


Na miejsce dojechali o umówionej godzinie. Okolica była zielona, czysta, i z całą pewnością luksusowa. Latarnie rozświetlały ciche i czyste ulice. Próżno było szukać niezliczonych hologramów reklamowych, śmieci walających się po ulicach, kurew i całego nocnego życia do którego przywykł Jarret. Podobało mu się tu. Cisza i spokój, czego więcej człowiekowi potrzeba?

Do willi dostali się bezproblemowo, wcześniej parkując wana na podjeździe z tyłu domu. Wszędzie było cicho i spokojnie. W rześkim, nocnym powietrzu słychać było tylko nieliczne świerszcze zasiedlające okoliczne ogrody. Różnica w poziomie życia była tu doskonale widoczna i wręcz namacalna.
Wnętrze domu było luksusowe. Grube i miękkie dywany wyściełały korytarze, a przygaszone światło rzucało delikatne cienie.
Pierwszą przeszkodą na jaką natrafili to czytnik kart w drzwiach do stróżówki w willi, który nie zaskoczył za pierwszym razem. W sumie nic niezwykłego ale inni, szczególnie Lucy, wydawali się spięci.

Gdy drzwi stanęły otworem jasnym stało się że coś tu jest bardzo nie w porządku. Zapach krwi nigdy nie zwiastował nic dobrego. Jarret uniósł swojego Enfielda AS do ramienia i przywarł bokiem do ościeżnicy mierząc w głąb pokoju. Dało się dostrzec wiązkę lasera badającą otoczenie po przeciwnej stronie strzelby. Oczom zespołu ukazały się ciała ochroniarzy leżące z poderżniętymi gardłami.
Gdy tylko jasnym się stało że w pokoju nie ma już odpowiedzialnego ze tę rzeźnię, Webb wyłączył celownik laserowy i ostrożnie wszedł do środka. Swoje pierwsze kroki skierował do najbliższego ciała. Lekko odchylił głowę denata i przyjrzał się dokładnie cięciu. Na chwilę zdjął rękawiczkę i przyłożył górną stronę dłoni do szyi i policzka martwego aby sprawdzić temperaturę zwłok. Robił to szczególnie ostrożnie żeby nie ubrudzić się krwią. Następnie w ciszy skierował się do wypatroszonego ciała i dokładnie przyjrzał ranie, starając się choć w przybliżeniu określić narzędzie którym została ona zadana. Szybko sprawdził czy ma przy sobie broń, przepustki, identyfikator... Czy było to tylko pozbycie się przeszkody na drodze, czy może zabójca potrzebował czegoś konkretnego.
Na słowa Mirona zareagował tylko skinieniem, wciąż analizując sytuację. Ułożenie ciał, ślady krwi, jej świeżość. Czyżby biedacy nawet nie mieli szansy się bronić? Pytania nasuwały się same, ale mieli teraz inne priorytety, a klęczenie nad wyprutymi flakami nie należało do czynności o których Jarret śnił po nocach.
Gdy poczuł ciarki biegnące wzdłuż kręgosłupa i kończyn, będące najpewniej działaniem ochronnej magii Lucy, wstał i przechylił głowę w lewo i prawo. Kości cicho chrupnęły i Jarret był gotów.

- Nie ma co tak sterczeć. Miron, zostaniesz tu i zajmiesz się systemami? Ochrona z pewnością nie stanowi już zagrożenia, a to co ją unieszkodliwiło już chyba sobie poszło, tak? Niezwłocznie musimy dostać się do pokoju małej, zabrać co trzeba i spadać w diabły. Tu postukał się placem w ucho. - Jesteśmy w kontakcie. Po czym wyciągnął z kieszeni flashbanga i rzucił go Mironowi. - W razie czego masz. Wyciągasz zawleczkę, zamykasz oczy, zatykasz uszy i powinno być cacy. Tylko nie zapomnij go odrzucić! Dodał lekko wesołym głosem, po czym przeniósł wzrok na Terrego i wyraźnie spoważniał.

- Co sądzisz Zombi? To nie wygląda na robotę amatorów. Nie mamy dużo czasu. Myron zapewni wywiad, a my zajmiemy się ekstrakcją. Gra?
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.

Ostatnio edytowane przez Cattus : 11-06-2014 o 23:12.
Cattus jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:12.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172