Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-06-2014, 21:24   #24
rudaad
 
rudaad's Avatar
 
Reputacja: 1 rudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputację
Ału Iljich Bruznicew "Jepa" - NPC

Jepa był dla was dziwny, ale swój. Akceptowaliście jego istnienie i przynależność do paczki, mimo, że on sam bywał częściej tłem - leżąc gdzieś kątem wymęczony całonocnym ćpaniem. Były takie chwile, w których się ożywiał, ale tym razem marazm tego indywiduum wygrał. Śniadanie spędził na tępym wpatrywaniu się w swojego pomiętolonego szluga, którego teoretycznie nie mógł tak po prostu sobie zapalić, mimo, że dostał w niewiadomym akcie współczucia zapałki od Rusłany. Wypił też z wami i wydarł się jak należało:

- Za Strojbat!

Patrząc jednak na niego wszyscy mieli wrażenie, że i tak odleciał i tylko mechanicznie reaguje na utarte rytuały gangu. Cóż było poradzić? Dragi, jak każdy wiedział, ryły banie, a Jeż Pająk nie był wyjątkiem. Na spacer po bunkrze poszedł, ciągnąć się z tyłu za wszystkimi. Jego dobry humor z momentu tuż po przywitaniu gdzieś uleciał. Największym zainteresowaniem darzył papierosa wciąż niesionego tuż przed sobą.

„Psychol kurwa” - można by pomyśleć, gdy tak stał na Sali ćwiczeń tuż obok Dziatwy z tym petem w rękach, a dziewczyna zdążyła już wypalić własnego papierosa i przygasić go o podeszwę buta. Nie ożywił się nawet w momencie, gdy gra towarzyska mająca miejsce na Sali przerodziła się w prawdziwe zawody. Nie zmienił wyrazu twarzy ani o milimetr nawet widząc spadającą na własny bark ze sporej wysokości blondynkę. Nie zdziwiło to też nikogo. Nie pierwszy raz Jepa miał przejść nad umierającym człowiekiem bez mrugnięcia okiem. Kurczowo trzymał się zasady „Najprościej przestać myśleć i nie widzieć problemu”. Nie o to w tym wszystkim tak naprawdę chodziło. Chłopak miał problemy, ale zostawiał je dla siebie, a skoro on tak potrafił to reszta świata powinna się dopasować.

Różnicę w jego zachowaniu dało się w końcu zauważyć, gdy Czeka poprosił go o pomoc. Popatrzył pierwszy raz przytomnie od samego rana prosto w czerwone implanty oczu kumpla i skinął głową. Na was to mu akurat zależało i mimo, że nie do końca zrozumiał co się dzieje to był w stanie się zgodzić na prośbę, zwłaszcza tak stanowczo wyrażoną jak zrobił to Grigorij. Wyszli we trójkę z Sali. Czeka przyciskający do siebie Dziatwę owiniętą jego bluzą i Jepa idący za nimi.

W takim też składzie i kolejności weszli wszyscy do pokoju netrunnera. Właściciel bałaganu w pomieszczeniu miał w planie pewnie uspokoić dziewczynę żeby durna gęś nie wyrywała się w czasie szybkiego zabiegu. Mówił coś o wybitym barku. Błahostka, ale i tak trzeba było się upewnić. Blondyna sama zdjęła bluzę. Faktycznie przesunięte ramie świadczyło o zwichnięciu i trzeba będzie nastawiać. Proste myśli i obrazy mechanicznych czynności przychodziły Jeżowi z jako taką łatwością. W jego głowie po kolei zaczynały się ustawiać w akcję, którą normalnie myślący człowiek wykonałby w przeciągu pół minuty. On jednak myślał o każdej osobno. Przez dłuższą chwilę stał przy dziewczynie wpatrując się pusto w jej ramie. Rusłana zareagowała pierwsza jakby uświadamiając sobie co może się stać za chwilę – odsunęła się od „medyka” gangu na trzy kroki i tylko dzięki temu nie dostała w twarz którąś z rąk Pająka, który odskoczył od niej prawie wpadając na konsolę Czeki.

Na jego twarzy wyraźnie malowało się przerażenie. Chciał wyjść. Zobaczył coś czego nie powinien, bo…

„... tego już nie ma. Już to zabił. Tego tam nie mogło być. Nie, nie, nie, nie… Nie mogła, nie Orlowski, nie… Jesteś tu? Nie ma Cię, to oni. Nie, nie, nie… Ale jest widziałem. Widziałem jak oni sobie to robili, jak robili to nam, a później ja robiłem im. Po tobie, ja, ty przede mną. Wtedy, teraz, tu…Wtedy tu teraz. Nie. MIR... Świat, Czaszka, Orlowski... ONI... Ona…Nie może…Ona. To ona, nie ty, to oni.”

Odwrócił wzrok uwagę skupił na czerwonym blasku, zaczął się w nie wpatrywać, szukając wyjaśnienia jak mogli mu to zrobić. Czemu to musi być ona.

Giorgij nie potrafił zrozumieć co się dzieje w głowie chemika, ale od razu podziękował sobie w myślach, że nie do końca ufał ćpunowi, bo ten już przesadził strasząc dziewczynę. Mimo to powtórzył:

- Proszę nastaw jej to ramię.

- Trzymaj ją ode mnie z daleka, albo trzymaj w ogóle – na krótką chwilę odrobinę oprzytomniał Ału, kiedy zobaczył kumpla zasłaniającego mu drogę do drzwi. Nie miał wielkiego wyjścia. Nie zbliżył się do blondynki, ale widząc, że Czeka dla świętego spokoju złapał kobietę jedną ręką za zdrowy bark, a drugą w pasie. Pierwszy chyba raz w swoim życiu nie skupiając się na żadnej czynności szybkim ruchem szarpnął jej ramie. Kość wróciła do panewki z charakterystycznym chrzęstem, a on musiał się stąd wyrwać i zabrać Kałamarnicę. Musiał mu powiedzieć. Bezdźwięcznie powiedział nettrunnerowi „chodź ze mną”, ten o dziwo zrozumiał i podając Dziatwie jej bluzkę leżącą na łóżku obiecał, że za chwilę wróci. „Nie wróci” – pomyślał Jepa.

Wyszli i stanęli w salonie. Jeż w końcu zapalił papierosa zupełnie bezwiednie wyrzucając na podłogę pudełko zapałek, które wcześniej dostał i zbliżył się do Czeki szeroko otwierając oczy i dmuchając mu dymem papierosowym w twarz. Na jego obliczu malował się strach i troska o kumpla. Chwycił go nawet za ramię i zniżając głos do szeptu zaczął go prosić, tak jak on jego jeszcze przed chwilą. W życiu zawsze było coś za coś, więc teraz też powinno pomóc:

- Grigorij, błagam dajże temu spokój. Daj tej, jak jej tam, Dzietwie spokój. Nie rób tego, proszę. Powinieneś się jej bać, a nie niańczyć i pieprzyć po kątach. Chcesz, żeby ktoś Ci obciągnął, albo dał się zerżnąć to dam Ci Nadie za nią. Ona potrafi. Jest dobra w tym co ty tam szukasz u tamtej. Ma cycki, ma dziurę, ma kawał tyłka, dobra jest i niebrzydliwa. Niebrzydka też jest, ładniejsza od tego. – Wskazał na zamknięte drzwi pokoju netrunnera.

- Dzięki stary, ale nie. Kobiety to nie krowy na targu żeby je zachwalać, handlować i wymieniać. Nie chce jej zostawiać nawet dla twojej Nadii.Czeka przekrzywił głowę trochę wkurwiony na podejście Jeża i jednocześnie zaskoczony jego reakcją. Chciał lepiej przyjrzeć się kumplowi, któremu zaczęło odwalać, a w takiej pozycji jego implanty były w stanie złapać perspektywę i głębie obrazu.

-Ty nie rozumiesz. Ona tam ma coś czego nie powinno być, za co albo powinna być martwą dziwką, albo powinna trzymać się od nas z daleka. My od niej powinniśmy się trzymać z daleka. Widziałem już to i trzeba się bać. – nie ustępował ćpun coraz bardziej się nakręcając.

- Jepa, ja wiem o tatuażach, bo głupi nie jestem i wychowałem się w tej dzielnicy. Nie rozumiem czemu się jej tak boisz. No jasne, miała trudną przeszłość, ale do kurwy nędzy wszyscy jesteśmy zjebani i nie będę z kogoś rezygnował tylko dlatego, że udało mu się jakimś cudem wyjść z pudła.

Chemik wyglądał jakby nic nie rozumiał. Przysuną się jeszcze bliżej do Grigorija i wyszeptał mu do ucha:

-To morderczyni…

Kałamarnica też nie rozumiał, wzruszył tylko ramionami, za które Jeż chwilę później złapał i potrząsnął nie rezygnując z dobra przyjaciela:

- Nic nie rozumiesz.

- Co z tego ? Wszędzie jest pełno morderców, skoro musiała zabijać to jej sprawa. Ja nikomu nic nie zrobiłem żeby miał Majchra wynajmować na mnie. A nawet jakby mnie ktoś chciał ucapić to wystarczy jakiegoś smatrka z kosą nasłać albo kulą w łeb strzelić, bo jestem nikim. Nikt by sobie trudu nie zadał. Niepotrzebnie świrujesz stary.

- Ja wiem, ja widzę, ja rozumiem. Nie rob tego Czeka, nie rob tego, proszę Cię. Zostaw ja i uciekaj, albo wyrzućmy ja, zamknijmy drzwi, powiedzmy Gierojowi.


Widać ostatni pomysł wydał się Ału najrozsądniejszy, bo złapał za przedramię Kałamarnicy i pociągnął go w stronę salki ćwiczeń kiwając głową tak jakby sam się ze sobą zgadzał. Grigorij potrząsnął na to głową i tym razem on złapał Jeża za ramiona delikatnie, ale zdecydowanie.

- Spróbuj się uspokoić. Lubię ją i nikogo nie będziesz stąd wyrzucać. Coś ty tam dojrzał na tych tatuażach? Jeżeli to rzeczywiście jakaś zabójczyni to chyba nie najlepszy pomysł żeby ją obrażać?
Po za tym to naprawdę miła i urocza dziewczyna, może próbuje naprostować sobie życie? Każdy ma jakieś wady: Ty ćpasz, ja jestem kaleką, więc czemu chcesz się od kogoś odcinać tylko dlatego że jest majchrem?

- MIR*
- wyszeptał wystraszony. Oczy miał rozbiegane, drżał mu głos. Mimo to zatoczył swoimi chudymi, długimi rękami szerokie koło symbolizujące ziemski glob. Na co zdziwiony Kałamarnica podrapał się po tatuażu.

- Ta stacja kosmiczna ?

- Nie durniu, MIR.
- i znów wykonał ten sam gest. Każdemu kiedyś kończyła się cierpliwość, nawet Czece, w którego głosie mimo uprzejmości zaczęło pobrzmiewać zniecierpliwienie:

- Słuchaj stary, nie chcę być wobec ciebie niemiły, ale może powinieneś odpocząć trochę od ćpania? Podobno po odwyku smakują jeszcze lepiej. Jak chcesz to ci mogę pomóc w odtruciu, a potem wyliczyć ci dawki żebyś nie przedobrzył, tak jak teraz.

Jeż cofnął się do ściany i bezwładnie zsunął się po niej żeby za chwile skulić się w kucki. Faktycznie wyglądał jak ogromny pająk. Do tego to jego bujanie się do przodu i tyłu... Naprawdę musiał przyćpać i tym razem przegiąć, ale kurwa kiedy? Skoro przez cały czas byliście wszyscy razem... Może ten szlug?

Netrunner za bardzo nie wiedział co ma zrobić. Mając w głowie, tylko to żeby dzieciaki nie naćpały się tego gówna co Ału, podniósł rzucony na ziemię niedopałek i wrzucił go do kieszeni. Widząc, kumpla wpadającego w lekki stan odrętwienia spróbował go pocieszyć jakimiś tekstami w stylu:

- Wszystko będzie dobrze…

- Nikt ci nie zrobi krzywdy

- Jesteś bezpieczny
– ale i tak trzymał się na bezpieczną odległość żeby odskoczyć jakby koledze nagle coś do łba strzeliło. Stracił też całą chęć do dalszego roztrząsania sprawy i dopytywania o szczegóły, bo do Pająka nic już nie docierało. Zamknął się w swoim świecie, kiwał się i pieprzył coś pod nosem. Potrwało to dłuższą chwilę. Czeka usłyszał w końcu wyraźne:

-Pracować! – z ust Jepy. Miał jednak chwilę czasu na przemyślenie sobie sprawy pilnując żeby nie zastała ich w takiej kompromitującej sytuacji Cierep. Nim zdecydował co dalej zrobić z ćpunem doszedł do wniosku, że pewnie ktoś z dawnych kumpli chemika przećpał na towarze wyprodukowanym przez niego i teraz chłopak czuje się winny. Możliwe.

Nim Pająk wrócił do siebie z pokoju Czeki wysunęła się Rusłana i gestem ręki przywołała do siebie chłopaka szepcząc mu do ucha:

-Zabierz go stąd.

Na szczęście dla Grigorija sam Jepa wstał i dalej bujając się jak pierdolony Rezus ruszył w stronę swojego laboratorium. Zatrzasnęły się za nim drzwi. Widząc to netrunner, z westchnieniem ulgi, postanowił mu nie przeszkadzać. Musiał przecież wrócić do sali ćwiczeń i poinformować Dimę, że Jeż miał odjazd. Tak też zrobił.


*Mir - świat.
 
__________________
"Najbardziej przecież ze wszystkich odznaczyła się ta, co zapragnęła zajrzeć do wnętrza mózgu, do siedliska wolnej myśli i zupełnie je zeżreć. Ta wstąpiła majestatycznie na nogę Winrycha, przemaszerowała po nim, dotarła szczęśliwie aż do głowy i poczęła dobijać się zapamiętale do wnętrza tej czaszki, do tej ostatniej fortecy polskiego powstania."

Ostatnio edytowane przez rudaad : 09-06-2014 o 15:02.
rudaad jest offline