Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-06-2014, 09:44   #9
Ferr-kon
 
Reputacja: 1 Ferr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znany
Omega, Dystrykt Gozu
Strasznie jej to wszystko nie odpowiadało. Była wystarczająco zmęczona żeby nie chcieć mieć dalszych kłopotów, a jednak wciąż nie było lekko. Wiszenie na przewodach wcale nie poprawiło jej stanu, a i teraz nie była pewna czy dobrze zrobiła wchodząc do gabinetu prywatnego detektywa. Raz już dała się złapać w pułapkę, ufanie obcym nie było takie zdrowe. Ale on nie był człowiekiem, może to ją uratuje?
- Potrzebuje jakiegoś porządnego informatora - zawiesiła na moment głos, spoglądajac na turianina, od którego oczekiwała medi-gelu. Dłoń jej zdecydowanie dokuczła, wolała jak najszybciej pozbyć się tego uczucia, by móc trzeźwo myśleć. “O bogowie”, pomyślała, wypuszczając powietrze z ust z cichym świstem.
- Ile wiesz o tym całym Cerberusie? I znasz kogoś kto znajdzie mi parszywca we wszechświecie, głównie po pseudonimie? A może sam to potrafisz? - wolała nie zaczynać od tego, że nie ma milionów kredytów, którymi mogłaby zapłacić za taką transakcję. Trochę pewniej pokonała niewielką odległość w głąb pokoju, wolała nie stać plecami do drzwi, cokolwiek miałoby się wydarzyć.
- Wow. - Turianin podniósł ręcę w geście protestu. - Nie ma takiej sumy kredytów, która zmusiła by mnie do wchodzenia w drogę tym świrom z Cerberusa. Czy ty wiesz co oni robią z nie ludźmi, którzy wchodzą im w drogę. Zapomnij. - Turianin podał dziewczynie butelkę. - Oczywiście jeśli szukasz informacji to jest pewna osoba, która może ci pomóc. Ale jego informacje nie są tanie.
Gratus wstał i podszedł do jednej z szafek obok baru. Turianin był bardzo dobrze zbudowany i wyraźnie dbał o siebie, a przynajmniej musiał być doświadczonym wojownikiem. Jednak było w nim coś zdecydowanie mało turiańskiego. Wydawał się za mało… Porządny. Wyciągnął z szafki mały dozownik mediżelu i podszedł do Diany, przyglądając się jej ranie.
- Swoją drogą, co cię tak urządziło? - zapytał.
Mruknęła coś pod nosem, wyraźnie niezadowolona z uzyskanej odpowiedzi. Nie miała czasu i ochoty na strach albo jakiekolwiek obawy, czymkolwiek organizacja by nie była.
- Jakoś załatwie kredyty. Zawsze się znajdą. Skoro ty się boisz to mnie na niego naprowadź - wyciągnęła rękę po mediżel, który wyciągnął z szafki. Użycie go miało być przecież ogromną ulgą dla jej dłoni.
- Powiedzmy, że to wyjątkowo nerwowe szkodniki - odparła, wzruszając ramionami. Wolała go nie straszyć swoimi doświadczeniami z Cerberusem
- Nie próbuj być bardziej twarda niż musisz - nie podał jej mediżelu, tylko sam delikatnie chwycił jej dłoń w nadgarstku i przyjrzał się ranie, zabierając się za opatrywanie - Tego uczy turiańskie wojsko i za to jestem im wdzięczny.
Mruknął, starając się nie zastanawiać nad jej prośbą. Ale po chwili zaczał się dziwnie krzywić a jego szczęki poruszały się dziwnie, jakby się wahał. Ostatecznie warknął i skończył opatrywanie jej rany.
- Gratus, ty skończony frajerze - westchnął ciężko i spojrzał na drellkę - Niech ci będzie zaprowadzę cię do niego. W sumie jeśli chodzi o Cerberusa, wszyscy obcy powinni się trzymać razem, nie? Jestem Gratus.
- Jestem Diana. Drelli tego nie uczą. To troszeczke bardziej skomplikowane i bogowie mają wiele do powiedzenia. Zresztą, nieważne - przypatrywała się uważnie jego zabiegom, nie do końca ufając czy aby na pewno ma zamiar ją wyleczyć czy może powiesić sobie jej wysuszoną rękę nad łóżkiem. Nerwy okazały się jednak zbędne, poczuła ulgę, a nieprzyjemne pieczenie powoli zanikało.
- Dziękuje za pomoc, odwdzięcze ci się, niech Amonkir ma Cię w swojej opiece - skinęła głową w ramach podziękowania, polecając go jednemu z bóstw jej rasy, które idealnie zdawało się pasować do jego żołnierskiego zaciecia. Odsunęła rękę, gdy skończył wszystkie zabiegi i uśmiechnęła się niepewnie.
- Chodźmy choćby zaraz. Tylko weź jakąś porządną broń, czuję że się przyda - dodała. Spojrzała w stronę drzwi wyczekująco. Miała pewne obawy przed wychodzeniem z kryjówki, ale nie mogła tu siedzieć w nieskończoność, szczególnie jeśli miała dostać pomoc, po opuszczeniu pomieszczenia. Gdy turianin wziął już wszystko co było mu potrzebne, skierowała się w stronę wyjścia. Niepewnie rozejrzała się po korytarzu w którym znaleźli się po przekroczeniu progu bezpiecznego gabinetu. Powinna się teraz modlić, by ich droga poszła jak najbardziej gładko, wiedziała jednak że to obraza dla bogów, zawracać im głowę w tak błachych sprawach.
- Powiedz jeszcze, że nasz cel jest tuż za rogiem - spojrzała na detektywa, starając się nie tracić czujności. Musiała być gotowa na stworzenie bariery w każdej chwili.
- Właściwie - westchnął rozbawiony turianin - to musimy dostać się do Cytadeli. -
Turianin i Drellka ruszyli w stronę doków.
 
Ferr-kon jest offline