Rudi utwierdzony, poprzez nocną wizytę, w tym że wynalazca nie jest w pełni władz umysłowych podszedł do sprawy sceptycznie. Może w ogóle nikt na niego nie czyha? Może to sobie tylko uroił? Człowieku Anzelm - zwrócił się do Wujaszka Ja rozumiem żeś wczoraj zabalował, ale może tak nie mówiłbyś od razu o całej naszej grupie co? Nie jesteśmy ochroniarzami, ja bitny nie jestem i zdecydowanie wolałbym nie robić sobie wrogów w tym mieście.
Gdy rozmowa trwałą, Rudi postanowił ruszyć się ze stołka na którym wcześniej siedział. Wyglądało to trochę śmiesznie gdyż chatka wynalazcy była równie dziwna i niezrozumiałą co on sam. Siedzisko znajdowało się za wysoko nawet jak na rosłego ludzia a co dopiero na niziołka. Po kilku chwilach walki ze stołkiem Rudi udał się na zwiedzanie. Na początku tylko z daleka się przyglądał aby w miarę możliwości zbliżyć się do machin znajdujących się w pomieszczeniu. Zainteresował go swego rodzaju mały piec, widać było w nim dwa otwory, wąskie, szerokie i głębokie. Na cholerę komu takie coś? Obok leżało kilka spalonych ....yyy.. kawałków czegoś.
Hej, Kat! Patrz,tu się węgiel produkuje. - powiedział Rudi starając się odwrócić uwagę od wynalazcy który, jak mógł przypuszczać niziołek, coraz to baczniej się mu przyglądał.
Ostatnio edytowane przez Dekline : 09-06-2014 o 19:57.
|