- Mam lepszą propozycję – odparował „kapłan” - wsadzisz sobie ten mieczyk w rzyć, wsiądziesz na wałacha i pocwałujesz w te pędy do swojego pana, piesku. Wkrótce może mu się przydać każda para rąk zdolnych trzymać broń... - zaśmiał się nerwowo. Nie przestawał przy tym chować się za dziewczyną, jakby nie była bezbronną białogłową, a magiczną pawężą, zdolną ochronić go przed wszelkim niebezpieczeństwem. |