Sikora zabrała
Cierep do siebie.
Wydra i Gieroj odprowadzili je do progu pokoju i sami zauważyli, że coś dziwnego dzieje się w salonie.
Czeka z Japą jakby się przepychali, o czymś z ożywieniem dyskutowali. Nie wyglądało to dobrze dlatego też
Dima zamknął dziewczynom drzwi do pokoju. Wyglądało to na zwyczajny akt szacunku dla prywatności czternastolatki, ale miało głębszy sens ukrycia sceny przed oczami
Cierep.
Wydrę uderzyło to, że Dziatwa tak łatwo okręciła sobie
Kałamarnicę w okół palca - na jej skinienie natychmiast, jak pies, przybiegł do niej i wysłuchał polecenia. Jakiego - nie słyszeli. Tak czy inaczej
Wydra nie ufał nowej przyjaciółce kumpla zwłaszcza, że wprowadzała tyle kontrowersji w grupie, a dymu bez ognia nigdy nie widywał. Jeszcze bardziej wkurwiającą rzeczą było nastawienie
Gieroja do jej obecności pod ich dachem - jemu też stał na widok dziewczyny. Jeszcze do tego popisywał się przed nią... W sumie
Kiryłowi też się podobała - cała męska część gangu miała jakiś wypaczony gust albo zwyczajnie dawno nie miała okazji umoczyć, a hormony buzowały. Widać, żeby to ukryć wszyscy śmiali się z tego powodu tylko z
Grigorija...
Dla
Dimy sytuacja była prosta - Dziatwa była godnym dla niego przeciwnikiem. Zdobyła jego szacunek tym, że potrafiła wstawić się za inną osobą i dać z siebie wszystko, nie rezygnując do samego końca. Potrafiła coś pokazać. Co najważniejsze jednak... pierwszy raz od roku widział
Czeke takiego zadowolonego. Rozumiał, że
Grigorijowi nie łatwo jest nawiązywać kontakty, a tym bardziej zbliżyć się do kogokolwiek. Nawet jeśli by chciał i zdobyłby się na odwagę to sielanka kończyła się w momencie zdjęcia maski.
Pamiętał jak Sikora zareagowała za pierwszym razem gdy zobaczyła go bez osłony na twarzy - najpierw krzyknęła, a chwilę później odsunęła się z obrzydzeniem. Długo musiał jej tłumaczyć, że nie ma co się bać i nie wypada pokazywać, że nie można na coś patrzeć - to świadczy o słabości, a poza tym to
Czeka nie wygląda aż tak źle...
Nie trzeba mieć kasy żeby zrobić coś fajnego. Jeśli widzę, że ktoś w coś wkłada dużo pracy to potrafię odpłacić tym samym, więc polecam się na przyszłość
Niestety wyglądał. Tym bardziej w okół Dziatwy należało chodzić na palcach i ustępować byle tylko jej nie wystraszyć.
Dima sam klął się w myślach, że tak skrewił sprawę ogłupiony bólem przystawiając się do dziewczyny.
W końcu sam
Jepa wyszedł z salonu, a
Czeka poszedł za nim mając coś do powiedzenia o całej sytuacji reszcie. Na szczęście Sikorka miała więcej rozumu niż większość dzieciaków w jej wieku i czekała na sygnał żeby wypuścić z pokoju
Cierep, jak już będzie po wszystkim.
Mała w między czasie nim wszystko ucichło zajmowała
Cierep wszystkim co miała w pokoju. Pokazywała jej wszystkie swoje zabawki i pytała co ona miała u siebie, a czego jej będzie tutaj brakować, bo zawsze można poprosić
Wydrę żeby zdobył jakiś fant, a do tego czasu może sobie wybrać coś u niej, bo sama Sikora ma dużo, a jeszcze więcej przyniesie sobie dzisiaj. Była cwana, ale też chciała żeby nowa została z nimi. Zawsze to jakaś odmiana od wiecznie melancholijnego
Czeki, wymagającego
Wydry, nieprzytomnego
Jepy i opiekuńczego
Gieroja.
Jak na znak dziewczyny wyszły z pokoiku, gdy było po sprawie. Za zachętą
Wydry poszli do królestwa doliniarza i jeśli to sypialnia Sikory była zapchana to trudno było określić ścisk jaki panował u
Kiryła. Pokoje nie były duże, a u niego nie było nawet tyle miejsca żeby wszyscy swobodnie weszli. Widać o to też chodziło złodziejowi, bo dzięki temu mógł przy każdym ruchu ćwiczyć swoje umiejętności od razu otrzymując wyniki w postaci dźwięku dzwonka na manekinie lub ciszy, gdy udało mu się żadnego nie trącić.
-
Podoba ci się jakieś ubranie? - zapytał po prezentacji
Kirył Cierep.
Sikora posłała mu zabójcze spojrzenie. Gdyby umiała pewnie byłoby też pełne pogardy. Przecież każdy widział, że nawet na manekinach ciuchy ledwo się trzymały i nie dało się ich naciągnąć dalej niż na szyje drewnianych i styropianowych postaci. Nic jednak nie powiedziała, bo sama wcześniej zaproponowała nowej, że się z nią podzieli.
Najmłodsza członkini gangu na ogół przyjaźnie podchodziła do wszystkich, których spotykała, a oni traktowali ją z troską lub delikatnością. Jedyny
Wydra nie rozczulał się nad nią. W sumie różniło ich zaledwie 5 lat. Dlatego też nie pomógł jej gdy spadała z rusztowania w siłowni, choć miał taką samą odległość - wyciągniętej ręki - co
Czeka.
__________________
"Najbardziej przecież ze wszystkich odznaczyła się ta, co zapragnęła zajrzeć do wnętrza mózgu, do siedliska wolnej myśli i zupełnie je zeżreć. Ta wstąpiła majestatycznie na nogę Winrycha, przemaszerowała po nim, dotarła szczęśliwie aż do głowy i poczęła dobijać się zapamiętale do wnętrza tej czaszki, do tej ostatniej fortecy polskiego powstania."
Ostatnio edytowane przez rudaad : 11-06-2014 o 12:36.