Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-06-2014, 11:17   #29
Ehran
 
Ehran's Avatar
 
Reputacja: 1 Ehran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputację
Lucy, po tym jak poznała najnowsze rewelacje na temat talizmanów, Postanowiła , że sama musi przywołać potężniejszego ducha niż początkowo planowała. Skóra na karku ją świerzbiła niemiłosiernie, a to był pewien i niezawodny znak, że nadchodzą kłopoty.
Pożegnała się ze swoim znajomym i wróciła do Mirona, który czekał przy jej maszynie.
- A to wdepliśmy... - parsknęła. Dosiadła jednym zgrabnym ruchem swojej maszyny - wsiadaj, wracamy do reszty. - rzekła odwracając się do Mirona. Jeszcze nim dobrze usiadł, maszyna wystrzeliła do przodu, pędząc przez chłodną noc w cieniach metropleksu.

Gdy wróciła do pozostałych, wyjawiła im, czego się dowiedziała.
- Złe mojo . I silne. Musimy uzgodnić jeszcze raz awaryjny plan, na wypadek, jak coś pójdzie nie tak, gdy spotkamy się z Darsonem - nalegała. Po czym przysiedli ponownie nad mapami i uzgodnili kilka planów, na wypadek, gdyby Darson zamierzał ich wykiwać i okazał się za silny dla nich.

Na krótko przed wyruszeniem, Lucy przyklęknęła i palcem nakreśliła skomplikowany znak na podłodze. Cichym, srebrzystym głosem zanuciła jakąś piosenkę. Odwróciła się do reszty i uśmiechnęła. Lucy wstała i odsunęła się od miejsca, gdzie przed chwilą nakreśliła znak. Nagle pomieszczenie zawirowało a posadzka wybrzuszyła się. Z starej wykładziny wyrastała w górę ludzka sylwetka, przypominająca szczupłą kobietę w obszernej pelerynie z czarnego jedwabiu. Pod kapturem lśniły dwa czerwone niczym rozgrzane węgle punkciki. Nie minęło dużo czasu, a postać w pełni wyłoniła się z podłogi i zrobiła krok do przodu. Choć krok, nie do końca był odpowiednim określeniem.
- Dziękuję ci Minerwo, że przybyłaś mi na pomoc. - rzekła Lucy. Zjawa poczęła blaknąć i robić się przezroczysta. aż jedyne co pozostało to wiele fasetowe czerwone ślepia. Lecz w chwilę później i one zniknęły.
- Minerwa będzie nas wspierała i czuwała nad nami. - oświadczyła Lucy swoim towarzyszom.

***

Lucy wraz z resztą ruszyła na miejsce spotkania.
Była ostrożna, z pewnym szacunkiem spoglądała na trolla. Nadal nie była pewna kim był. Ale to, co wiedziała jej się bardzo nie podobało. Minerva tymczasem czuwała w astralu, tak by nikt nie zaatakował ich z Nienacka.
Elfka odebrała pakunek z mundurem. Przez chwilę przyglądała się mu. Uśmiechnęła się wyzywająco do reszty a potem rozpięła swoją kurtkę i przystąpiła do rozbierania się. W pewnym momencie jednak zastygła na moment w bezruchu, jeszcze zanim ukazała coś konkretnego. - hem chłopcy, bądźcie tak mili i się odwróćcie na chwilę. - poprosiła wreszcie, z nutką wyzwania w głosie, jej smukłe palce zatoczyły krąg, dodatkowo wskazując by się obrócili.

***

Posesja Darsona była imponująca. Lucy bardzo się podobała. Choć na jej gust, nieco za dużo zieleni w ogrodzie było... ale to akurat drobiazg.
Lucy wysiadła z furgonetki, jej buty zachrzęściły na wysypanej żwirem ścieżce. Dziewczyna nabrała głęboki wdech, wysuwając pierś do przodu. Tu nawet pachniało inaczej. Jakoś tak świeżo i... zdrowo.
Dziewczyna spojrzała po kolegach, skinęła im lekko głową. Potem zerknęła do astralu. Okolica zamigotała, gdy jej perspektywa przesunęła się do świata duchów. Wszystko co żywe rozbłysnęło niczym gwiazdy.

Grupa ruszyła do przodu, do środka Villi, a potem wysłanymi miękkimi dywanami korytarzami w stronę centrum ochrony.
Wszyscy rozglądali się, w napięciu, lecz dyskretnie dookoła.
Lucy raz po raz zagryzała dolną wargę, zupełnie nieświadoma tego odruchu. Jej sarnie oczy czujnie, lecz z pewną dozą lęku, mustrowały otoczenie.
Świerzbienie na karku nasilało się. Dziewczyna miała wrażenie, że wszystkie włoski stanęły jej dęba.
Gdy wreszcie dotarli do drzwi uczucie było tak natarczywe, że Lucy instynktownie sięgnęła po swój bicz.
Niedziałający czytnik... Lucy zagryzła zęby, napięta niczym struna, gotowa w każdej chwili do uskoku bądź ataku. Gdy elektroniczny zamek wydał z siebie cichy pisk, Lucy niemalże podskoczyła. A w każdym razie widocznie drgnęła. Dopiero zielone światełko, jarzące się nieśmiało na obudowie, uświadomiło ją, iż to jedynie sygnał otwarcia zamka.
Lucy westchnęła cichutko i odgarnęła Niesforne iedworne włosy z twarzy.
Gdy Web pociągnął za drzwi, Lucy zmarszczyła nos i przymrużyła oczy. Ten zapach... Web zareagował pierwszy. W mgnieniu oka również Lucy wysunęła swoją broń. monofilamentowy zwój wysunął się bezgłośnie. Dziewczyna przykucnęła gotowa do skoku i ataku. Ale nie było kogo atakować. Oni wszyscy już nie żyli. Ale niezbyt długo. Krew była wyraźnie świeża.
- Minerwa. - syknęła Lucy, zupełnie niepotrzebnie, gdyż ze swoim duchem mogła porozumiewać się absolutnie bez słów. Niemalże natychmiast na suficie pojawił się czarny kształt, spoglądający swymi czerwonymi ślepiami na krzątających się poniżej ludzi.
Lucy spojrzała do astralu, szukając śladów jakiejkolwiek magicznej ingerencji.

Miron zareagował szybko i odpowiednio. Lucy też była ciekawa, czy coś się nagrało... ale nie postawiłaby na to złamanego grosza. Wyciągnęła komórkę i zrobiła kilka zdjęć. Kto wie co się przyda.
Nawet jeśli banki pamięci systemu ochronnego zostały wyczyszczone, to pozyskanie kontroli nad systemem kamer było bardzo ważne. Mogło dać im taktyczną przewagę. Lucy czekała, aż mirą przekieruje najciekawsze obrazy na ich AR. Lucy już w tej chwili miała otwarte okienko z mapą posesji z nałożoną na nią ich pozycją. Wiedziała, że jak tylko Miron zlokalizuje kogokolwiek, ten też pojawi się na jej okienku w rozszerzonej rzeczywistości.
- Sprawdź też parking, czy są tam jakieś samochody. - Lucy zastanowiła się przez chwilę, czy warto było, by udać się tam, o ile zidentyfikowaliby środek transportu ich konkurencji, i najzwyczajniej przygotować tam niespodziankę dla intruzów. Spojrzała pytająco w stronę Jarreta i zombi. Była pewna, że rozumieją bez słów o co Lucy pyta. Dziewczyna liczyła się z zdaniem obu mężczyzn.
Oczywiście, puki Miron nie odnajdzie wroga na kamerach, plan zasadzki był bezpodstawny. Puki nie namierzą, mogą jedynie udać się w stronę pokoju dziewczynki, czujnie lustrując otoczenie.

- Minerwo, osłoń nas. - poprosiła. Duch znów wyblakł i zniknął. A wszyscy poczuli jakby setka pająków przebiegła po ich skórze. Wiedzieli co to znaczy. Nie pierwszy raz Lucy używała swych sprzymierzeńców z odległych wymiarów, by ich wesprzeć. Wiedzieli, że są ukryci przed jakimkolwiek obserwatorem. To nie była do końca niewidzialność, ale coś, co powodowało, że niezmiernie trudno było ich teraz wykryć. A dodatkowo poruszali się teraz o wiele szybciej. A konkretniej mówiąc 11 razy szybciej niż zwykle. Niczym psy gończe gotowi dopaść swą ofiarę.
- Ruszamy. - szepnęła Lucy.
 
Ehran jest offline