Dwie samotne sylwetki zagłębiły się w czerń dżungli, pomieszanej tutaj jeszcze ze zwykłymi lasami porastającymi niższe partie gór. Pofałdowany teren ułatwiał krycie się, ale bez noktowizorów szanse na połamanie nóg i narobienie hałasu byłyby ogromne. Paula prowadziła pewnie, okrążając pierwsze zabudowania wioski, ciche i ciemne. Zabawa trwała bardziej w jej centrum, gdzie zbliżali się szybko. Muzyka zagłuszała kroki, być może nawet pozwoliłaby przejść niepostrzeżenie Buckowi. Oni poruszali się gładko.
Pierwszy budynek z zapalonym w środku światłem minęli w sporej odległości, do drugiego dało się zbliżyć, razem z dżunglą, prawie przylegającą do budynku. Kręciło się tu chyba najwięcej ludzi, trochę z boku płonęło ognisko. Co najmniej kilku ludzi pozostawało na zewnątrz, sądząc z sylwetek chyba sami faceci. Palili coś i pili, wyraźnie pozostając w dobrych humorach.
Nie oni ich jednak zatrzymali, a krzyki z wnętrza budynku. Muzyka tłumiła je, a okna, chociaż zasłonięte, były uchylone.
- Bierz ją! Dawaj!
- Tę małą dziwkę przywieziono od Jankesów, pokaż jej co znaczy prawdziwy mężczyzna!
- One wszystkie takie puszczalskie, patrzcie jak jej dobrze!
Pozostali przy samochodach mogli tylko obserwować bawiących się ludzi. Nawet mimo noktowizorów bardzo szybko stracili z oczu swoich "zwiadowców", przekradających się na drugi koniec wioski.
- Nie znam tutejszych obyczajów, ale ta zabawa wydaje mi się dziwna. Wojna z Fumadores, środek dżungli i świt niedługo, a to wygląda, jakby się dopiero rozkręcali - Alker postanowił głośno wypowiedzieć swoje myśli.
Nagle zobaczyli coś więcej. Dwóch wolno poruszających się, mających wyraźne problemy z utrzymaniem się na nogach ludzi przepchało spod jednego z budynków motor, ustawiając go przodem do czekających w samochodach najemników. Wsiedli na niego i najwyraźniej zaczęli odpalać.
Droga była jedna. Wąska i kręta, wznosiła się w górę, patrząc od strony wioski. Samochodów nijak nie dało się ukryć całkowicie, zjechanie w krzaki groziło kraksą lub wpadnięciem w dziurę, z której nawet najlepsze pojazdy terenowe miałyby problem wyjechać.
Poza tym motor miał światło, w którym i tak zobaczą wszystko co znajdowało się przed nimi. Ruszyli powoli. Zarzuciło ich na bok, ale utrzymali się w pionie, kierując się wprost na najemników.