Wątek: Nawiedzony dom
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-06-2014, 14:10   #77
kretoland
 
kretoland's Avatar
 
Reputacja: 1 kretoland jest na bardzo dobrej drodzekretoland jest na bardzo dobrej drodzekretoland jest na bardzo dobrej drodzekretoland jest na bardzo dobrej drodzekretoland jest na bardzo dobrej drodzekretoland jest na bardzo dobrej drodzekretoland jest na bardzo dobrej drodzekretoland jest na bardzo dobrej drodzekretoland jest na bardzo dobrej drodzekretoland jest na bardzo dobrej drodze
- Mógłbyś nam powiedzieć ile… ekhem, zagubionych dusz.. było tu przed nami?

Duch spojrzał smutnym wzrokiem na Berwika.
- Bardzo wiele. Ciężko zliczyć. Ich ilość idzie w setki. W końcu to już tyle lat. W tym czasie dom stał się miejscem przebywania wielu bytów. Na niektóre z nich pewnie już się natknęliście.
Tu duch zrobił przerwę. Przez chwilę wyglądał jakby chciał coś jeszcze powiedzieć, lecz się rozmyślił i na nowo popadł w odrętwienie.

- A Ty czemu tu jesteś? Służyłeś komuś w tym domu? - Nawiązał Torsten chcąc skierować rozmowę na newralgiczną kwestę “jak się stąd, do kur...tyzany nędzy, wydostać”.
- Komuś się udało stąd wyjść? - Kontynuował dalej oględnie, choć już bliżej celu.

- Jak już mówiłem byłem sługą Ludovicusa Hanike. - odpowiedział duch -[i] Jak się wydostać nie wiem. Nie sądzę by komukolwiek z tych których tu widziałem się to udało. Ciągle wyczuwam złowrogą obecność w tym domu jakiegoś bytu. Nie sądzę żeby to był człowiek.

- Hmm, a powiedz nam może… - Zaczął znów Berwik starając się podtrzymać rozmowę i wyciągnąć z ducha jak najwięcej informacji zanim udadzą się na górę. - Powiedz nam.. co się do cholery dzieje za oknami tego domu? - To pytanie już dłuższy czas chodziło złodziejowi po głowie i w końcu miał przed sobą kogoś, kto może na nie odpowie.

Duch zamyślił się na chwilę.
- Nie wiem co widzicie wy żywi. Ja widzę tylko ciemność. Musicie wiedzieć, że ten dom i wszystko co się w nim znajduje jest bardzo stary. Trudno powiedzieć co się dzieje gdy nowe osoby wkraczają do niego. Może przenosi on w czasie do czasu kiedy miał miejsce ten katastrofalny eksperyment. Na prawdę nie wiem.

Zaciekawiony Grim ponownie wtrącił się do dyskusji.
- Jak myślisz duchu, czy twojego pana mogło coś opętać? Czy podejrzewasz, że obcował ze złowrogimi bytami? - Tu zwrócił się do wszystkich. - Mam pewną teorię. Możliwe, że ów mag próbował przyzwać demona, który przejął nad nim kontrolę. Może oboje wciąż tu są. Tak czy inaczej, można już założyć, że aby wydostać się z tego domu trzeba rozwiązać jego zagadkę. - Powoli przeniósł spojrzenie na strop.

Duch zastanowił się chwilę i odpowiedział.
- To możliwe. Nie widziałem mojego pana odkąd jestem martwy. Nie wiem co się z nim stało, tak samo jak nie wiem co zabiło mnie. Mój pan interesował się bardzo kultami chaosu. Zebrał na ich temat wiele informacji, jak również na temat ludzi, którzy tępili sekty. Uważam, że aby się wydostać musicie...
Tu duch wskazał palcem na górę i w tym momencie rozpłynął się w powietrzu.

- Ja się tam nie znom na takich wszetecznych sprawach ale na mój chopski rozum uważom, że tyn Hanike przyzwoł coś nad czym niy umioł zapanować i teraz to coś bawi się tu z każdym kiery do tego domu wlezie. Yno, że to co jakiego demona bawi dla nos śmiertelnych oznaczo śmierć we mękach. Lepiej elfie dobrze obejrzyj ta szpetno księga, może bydą tam jakie wskazówki jak dać se rada z takim przeciwnikiem. Jo tu moga czekać i dwa dni aż co znajdziesz bo jeszcze mi życie miłe i bez jakiej solidnej przewagi nie uśmiecho mi się wyłazić na tyn strych.

-To faktycznie może być demon. Zgadzam się z Degnirem jeśli mamy mieć jakieś szanse przeciw temu, to chyba tylko magia może nam pomóc. Maas daj nam znać czy udało Ci się coś wygrzebać z tej księgi. Jeśli tam nic nie ma to ciężko będzie nam pewnie na górze walczyć - Felix westchnął i lekko posmutniał.

- W księdze jest opisanych ponad kilkadziesiąt różnych demonów. Nie ma szans żebym odgadł, jaki może siedzieć nad nami. - Przyznał elf ponuro. - Jeśli nie macie żadnych pomysłów, jak zajrzeć na strych bez wchodzenia tam, to pozostaje nam tylko postawić na szali nasze życia i pójść tam na spotkanie z przeznaczeniem.

Gdy mag ponownie otworzył księgę stało się coś nieoczekiwanego. Od obwoluty oddzieliło się dziwne stworzenie i przywarło do twarzy nieszczęsnego elfa.

Ten padł jak długi. Nie mogąc ruszyć ani ręką, ani nogą był całkowicie zdany na towarzyszy.
Stwór przyssał się do twarzy Grima i ani myślał się odczepić. Przy tym ciałem czarodzieja zaczęły wstrząsać spazmy jakby stworzenie coś z niego wysysało.

Felix nie myśląc długo wyciągnął miecz. Nie miał zamiaru uderzać z rozmachu, gdyż mogło by to więcej szkody sprawić elfowi. Najpierw spróbował delikatnie wbić ostrze w stwora. Jeśli nie dało rady to próbuję podważyć go, by odpadło od Maasa.

Nakłucie było precyzyjne i ciężko zraniło stwora, jednak nadal był przyssany do twarzy elfa.

Krasnolud podszedł do sprawy inaczej niż Felix. Prędko zatrudnił zwiadowcę, skoro ten już stał nad magunem - podał mu pałkę którą tak dzielnie dotychczas machał i kazał podłożyć pod jedną z kończyn które oplatały głowę nieszczęśnika. Następnie ze swojego plecaka wydobył małą piłę (duża została w Agbeiten) po czym z całej siły zaczął piłować. Jeśli to się uda medyk uczyni tak ze wszystkimi odnóżami z jednej strony i mając dostęp do wnętrza gadziny postara sią ją oderwać/odciąć od elfona.

Torsten miał inny pomysł na obezwładnienie maszkary, jako że krasnolud wział się za piłowanie Hummel jednym cięciem rapiera rozdarł poduszkę na łożu, na którym siedział przed chwilą duch i wyciągnął najdłuższe piórko, którym zaczął potwora gilgać po odwłoku.
Takiej dawki bólu i przyjemności nie powinna wytrzymać żadna paskuda.

Degnir i Torsten obrali całkiem skrajne metody rozprawienia się z poczwarą. Łaskotki chociaż były jakimś tam pomysłem nie zrobiły na stworze najmniejszego wrażenia. Zupełnie inaczej było z piłą. Gdy kolejne odnóża stwora zostawały oddzielane od tyłowia stwór trząsł się i wydawał dziwne dźwięki. Po odcięciu ostatniego Degnir ręką oderwał okaleczonego stwora od twarzy Grima i rzucił nim w odległy kąt pokoju. Stwór wił się jeszcze przez moment po czym znieruchomiał. Maas Mourria zamrugał powiekami i otworzył oczy. Był bardzo osłabiony, ale z pewnością żył.

- Dziękuję wam przyjaciele- wyszeptał z trudem, po czym powoli się podniósł.



Po dłuższej chwili ciszy Felix rzekł:
- Dajmy trochę czasu Maasu by odzyskał siły i ruszajmy na górę nim znów się coś na nas rzuci. Im szybciej się z tym uporamy tym większe szanse, że wyjdziemy z tego żywi
 

Ostatnio edytowane przez kretoland : 12-06-2014 o 08:28. Powód: Dodanie swojej kwesti
kretoland jest offline