Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-06-2014, 16:57   #52
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
JD uśmiechnął się w duchu. Mężczyzna pozostaje mężczyzną, nawet jeśli nie jest już człowiekiem.

- A ty wciąż o to dbasz - odpowiedział. - Wciąż ci zależy.

Choć instynkty podpowiadały inaczej, podszedł do Marcusa i usiadł tuż obok niego. Zawiesił wzrok w próżni, gdyż tylko ją potrafił dostrzec. Gangrel zaśmiał sie tym swoim zaraźliwym, serdecznym śmiechem. To pewnie była jedna z cech, które musiały podobać się Mary.

- Dziwisz się? - odpowiedział pytaniem na pytanie. - Wiesz, moglibyśmy sobie dać teraz po mordach, ale to niczego nie rozwiąże. Ona wybrała Ciebie. I nawet nie mogę jej sie dziwić. Inna sprawa, że jest coś takiego, co... żre od wewnątrz. Widzę, że ty też to masz. Ciekawość. Pierwszy stopień do piekła. Dlatego proponuje uczciwą wymianę - odpowiedź za odpowiedź. I cokolwiek zostanie powiedziane, nie sprawi, że potem rzucimy się na siebie jak dwa jelenie. Bo, że obaj mamy rogi, to chyba nie ma co wątpić... Ta kobieta wykiwałaby samego diabła - westchnął.

- I dobrze, inaczej dawno by zginęła. Widzisz, diabłów wokoło jest pełno - rzekł Ashford, unosząc kącik ust. - Mary wybrała potomka, nie kochanka. Ale co by to zmieniało, gdybyśmy ze sobą sypiali? Myślę, że tak naprawdę zastanawia cię, kogo Mary miewa nie między udami, lecz w głowie. A to, o kim myśli, może powiedzieć ci tylko ona - wzruszył ramionami. - Jednakże, to wasza relacja i nie sądzę, aby pojawienie się mnie cokolwiek zmieniło. Zapewne zdążyliście się rozejść zanim w ogóle się narodziłem. Nie musisz być o mnie zazdrosny.

Ashford potarł ręce, jakby było mu zimno. W rzeczywistości jedynie poczuł się niezręcznie. Do niedawna do głowy by mu nie przyszło, by Mary mogła mieć byłych chłopaków, a co dopiero mężów. Wydawało się to takie… nieprofesjonalne. Co gdyby w trakcie misji otrzymała informacje, że Linda torturują? Co by wtedy zrobiła? Rzuciła wszystko i pobiegła na ratunek, być może na drugi koniec globu? JD westchnął. Widocznie nie możesz wybrać kogo kochasz oraz… czy w ogóle kochasz. Z jakiegoś powodu uznał to za bardzo smutne.

- To ciekawe... podejście - Marcus mrugnął do Brujaha. - Znów jednak chyba się nie doceniasz. No dobrze, więc ty pytaj pierwszy. O co tylko zechcesz.

- Ty zapytałeś pierwszy, a ja właśnie odpowiedziałem, dla sprostowania - zaśmiał się JD. - Więc teraz moja kolej… Kim jesteś? I najlepiej, gdyby odpowiedź była rozbudowana. Jeśli skwitujesz , że Archontem, to nic mi to nie da.

Brujaha rzeczywiście to interesowało. Poza tym nie chciał od razu pytać o Mary. Nie tylko zrobiłoby to z niej gwiazdę wieczoru, ale i sam Marcus mógłby wyciągnąć błędne wnioski.

- To pytanie jest dość nieprecyzyjne. Jestem wampirem, jestem oszustem, jestem kłamcą, jestem kochankiem, jestem politykiem, jestem wojownikiem, jestem erudytą, milionerem... playboyem, jak to się dziś mówi.

- A kim jesteś teraz? I kim byłeś, gdy się narodziłeś?

- Teraz to chyba widać. Naprawde bycie Archontem zajmuje czas prawie 24h na dobę. A co do narodzin... byłem synalkiem z bogatej rodziny, który oddał swój majątek w zamian za wieczne życie. Mój wampirzy tatuś wykonał chyba najdroższe ugryzienie wszech czasów. To co, moja kolej teraz, nie?

- Niekoniecznie widać, kim teraz jesteś. Jeżeli oszustem i kłamcą, co wymieniłeś, to nie musi być to oczywiste. Ok, twoja kolej.

- Jak poznałeś Mary? - Marcus najwyraźniej nie zamierzał bawić się w podchody.

- Wampir zaatakował mnie w moim domu - odrzekł JD, nie chcąc tłumaczyć, kim dokładnie był ten napastnik. - Mary pojawiła się w czas, zabiła go i stwierdziła, że może uratować mnie przed śmiercią. Dała mi wybór i oto jestem. Później zastanawiałem się, czy może nie znalazł się tam z jej rozkazu, w ten sposób powstałby pretekst dla mojego Spokrewnienia i lojalności względem Matki. Teraz jednak sądzę, że Mary po prostu znalazła się w dobrym miejscu i czasie. Nie należy popadać w paranoje - uśmiechnął się.

- Zdziwiłbyś się. Ale całkiem możliwe, że ona nie śledziła Ciebie, tylko tego wampira - Marcus przeczesał palcami krótkie włosy - Tak czy siak przypadku było tam tyle, co kot napłakał. No, ale teraz twoja kolej.

- Dlaczego rozstaliście się?

Marcus milczał przez chwilę. Gdy przestawał sie usmiechać, jego twarz nabierała klasycznego charakteru. Prosty nos, symetryczna linia policzków. Na wszelkich bankietach i przyjęciach, gdy troche poskromił włosy i umył sie z pewnością robił furrorę.

- Zostawiła mnie - powiedział bezbarwnym głosem - Miała mnie dość i odeszła swoją ścieżką. Dorosła.

- To była tylko jej decyzja? Nie dałeś jej żadnego powodu?

- Cały byłem powodem zapewne. Jeśli jednak myślisz, że ją wypychałem to nie jest to prawdą. Po prostu... uszanowałem jej decyzję. Była bardzo młoda, gdy do mnie dołączyła. Wiedziałem, że to nastąpi.

- Dzisiaj widzieliście się pierwszy raz od tego czasu?

- Teraz chyba moja kolei, co? - Gangrel znów się roześmiał.

- No to pytaj - JD pokiwał głową, również unosząc do góry kącik ust. Marcus zamierzał walczyć o swoje.

- Jesteś wierzący?

JD westchnął. Potarł skronie, jak gdyby niespodziewanie zaatakował go ból głowy. Przez chwilę zastanawiał się, czy w ogóle odpowiedzieć na pytanie, lecz uznał, że i tak nie ma nic do stracenia. Poza tym w najbliższym czasie mógł nie mieć okazji by porozmawiać na temat, który cały czas go w głębi męczył.

- Kiedyś byłem bardzo religijny - zaczął. - Jednak teraz…? Wszystko się skomplikowało. Może Bóg istnieje, tylko nas nienawidzi. Może odszedł, albo w ogóle nigdy nie istniał. Nie sądzę, bym kiedykolwiek się dowiedział. Przed Spokrewnieniem wydawało mi się, że Bóg tkwi w szeleście wiatru i innych takich... różnych znakach, zrządzeniach losu… teraz jednak myślę, że to tylko chaos i moja wyobraźnia. Religia dawała poczucie bezpieczeństwa i odganiała samotność. Teraz muszę znaleźć jakiś zamiennik.

- Wbrew temu, co mówią, seks wciąż jest całkiem przyjemny - podsunął Marcus. - No dobrze, teraz Twoja kolejka.

- Kochasz Mary? - JD zapytał po chwili. - Lub kochałeś?

Gangrel spojrzał na rozgwieżdżone, nocne niebo.

- Tak - odpowiedział po prostu.

Choć JD czekał aż rozwinie swoją myśl, wampir milczał, zanurzony we wspomnieniach. Kiedy Brujah już stracił nadzieję na rozwinięcie i miał oddać pałeczkę, Marcus zaczął mówić.

- Bardzo się zmieniła, wydoroślała, ale widzę, że wciąż ma ten ogień w oczach, który pokochałem. Kiedy się poznaliśmy... była dzieciakiem. Była biednym dzieciakiem, które trzymano w złotej klatce, a pewnego dnia wrzucono do gorzkiej brei, zwanej rzeczywistością. Pamiętam jak zobaczyłem ją po raz pierwszy. Zapłakaną i przerażoną, a jednak wciąż walczącą... Opowiadała Ci o swoim ojcu?

JD pokręcił przecząco głową.

- No tak, to do niej podobne. A powienineś wiedzieć. Choćby po to, by zobaczyć różnicę między nią a tym skurwielem - Marcus rozsiadł się wygodniej - Jej stary był primogenem Brujahów w Krakowie. To takie dość ważne miasto w Polsce. Brujahy w tym mieście były cholernie niesforne. Kiedyś przyczyniły się do upadku tego miasta jako stolicy i w sumie także kraju. Oni i jeszcze kilka rodów nazywali siebie sarmatami. Choć działali w ramach maskarady, to zrobili z siebie grupę nie do ruszenia... i nie do zreformowania. Wszyscy potomkowie starego Radziwiłła byli silnymi, skorymi do rozboju szlachcicami. Toteż bardzo się wszyscy zdziwili gdy przeistoczył córkę i to z niej uczynił swoją prawą rękę na zebraniach rady i innych posiedzeniach. To co Bohdan Radziwiłł spieprzył, Marysia łagodziła. Nawet książę z Ventrue miał do niej wielką słabość i ulegał jej prośbom, gdy błagała go o łaskę dla któregoś z rozwydrzonych braci. Okazało się jednak, że dla starego Radziwiłła to była tylko gra. Podczas gdy on i jego synowie skumali się z Sabatem i planowali zamach stanu, Marysia miała jak najdłużej kryć ich knowania. Robiła to świetnie, bo sama wierzyła w prawy charakter ojca. No ale pewnego razu jeden z synów Radziwiłła został złapany i przesłuchany. Kiedy wyszło, co jego ojciec planuje... Rada Camarilli wydała nakaz pojmania starego i osób z nim współpracujących. Nie zamierzał się poddać, więc wybuchła walka. Okazało się, że stary Brujah zgromadził wielkie siły, przemycił nawet kilku znaczących sabatników. Książę i ci, którzy pozostali mu wierni, ledwo radzili sobie z obroną, a co dopiero z atakiem. No i wtedy zostałem wezwany ja. A konkretnie egzekutor, któremu towarzyszyłem jako świeżo upieczony Archont. On zajął się starym Radziwiłłem, a ja miałem posprzątać śmieci, jakimi byli jego synowie. Mary musiała mnie widzieć w akcji, gdy zabijałem jej braci. Byłem dla niej jak potwór, bestia z najgorszych snów. Chciała uciec, lecz w ogrodzie wpadła w naszą pułapkę - srebrną żyłkę, która po uruchomieniu odcieła dziewczynie nogę. To była jej pierwsza poważna rana w wampirzym życiu. Klęczała na ziemi płacząc i próbując przyczepić oderwaną nogę, lecz w tym przypadku regeneracja nie trwa paru minut. Była pewna, że przyszedłem ją zabić. Widziałem to w jej oczach, gdy podniosła szablę. Mimo zdrady najbliższych, mimo rany, mimo strachu przede mną... Mimo że to nie była jej walka, zamierzała zginąć z bronią w ręku... jej obraz wtedy wrył się w mój umysł. Wciąż pamiętam jej oczy... choć to tyle czasu już.

Marcus umilkł, zamyślony. JD wsłuchał się w jego opowieść i gdy Gangrel skończył mówić, poczuł głód kolejnych słów. Cała historia bardzo zaskoczyła wampira - mógłby rozmyślać w nieskończoność, lecz i tak nie zgadłby, że Mary pochodziła z Polski. Ashford wykorzystał milczenie Gangrela, aby się zastanowić… i przypomniał sobie, że jego prababka również była Polką. Może to stanowiło klucz do całej zagadki? Może Matka wyśledziła go i wybrała na potomka z tego powodu? Może byli Spokrewnieni nie tylko jako wampiry, ale i również jako ludzie? JD niestety niewiele wiedział na temat prababki, lecz w domu - dawnym domu - na pewno tkwiły jakieś fotografie, dokumenty… Gdyby tylko miał do kogo zadzwonić i poprosić o przesłanie…

Mógłby też zapytać Mary wprost. I tak zapewne cała sytuacja była niczym więcej, jak zbiegiem okoliczności.

- Czyli nie otrzymałeś rozkazu, by ją zabić? Skąd mieliście pewność, że nie wie o planach ojca i braci?

"A jeśli sama była Sabatniczką i tylko w strategicznym momencie zmieniła strony?" - dodał w myślach.

- Naoglądałeś się filmów - Marcus mrugnął porozumiewawczo - Gdyby stary Brujah nie stawiał oporu, zostałby pojmany i stanął przed sądem. Co prawda, za jego wybryki pewnie i tak skazano by go na pobyt na słoneczku, ale mimo wszystko... barbarzyńcami nie jesteśmy. Mary została przesłuchana, podobnie jak dwóch jej braci, których udało się tamtej nocy pojmać. Potem, gdy udowodniliśmy jej niewinność, przez wiele lat była obserwowana. Także przeze mnie. No ale eeej, teraz chyba moja kolej...

Wampir podniósł się gwałtownie ze swojego miejsca, jakby coś zauważył. Wyraz jego twarzy całkowicie się zmienił.


Lekki powiew wiatru...

- Mamy problem - powiedziała Mary, która nagle pojawiła się przed nimi. Była ranna. Trzymała się za okrwawioną pierś.
 
Ombrose jest offline