Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-06-2014, 21:45   #30
Cattus
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
Sprzęt był gotowy, plan również, plan awaryjny też. Wyglądało na to że teraz trzeba tylko zachować trzeźwy umysł i skupienie aby kasa zaczęła lać się szerokim strumieniem na ich konta.
Spotkanie z trolem, zmiana samochodu i ubrań przebiegła jak po maśle. Gdy już siedzieli w furgonie, jadąc w kierunku willi, Jarret rozdał wszystkim małe słuchawki douszne. Z ich obudów wystawały krótkie, niemal przeźroczyste mikrofony mające w zamyśle sięgać połowy policzka.

- Weźcie to. Zapewni nam szybką i bezproblemową komunikację. Mają zasięg około kilometra więc powinno wystarczyć.


***


Na miejsce dojechali o umówionej godzinie. Okolica była zielona, czysta, i z całą pewnością luksusowa. Latarnie rozświetlały ciche i czyste ulice. Próżno było szukać niezliczonych hologramów reklamowych, śmieci walających się po ulicach, kurew i całego nocnego życia do którego przywykł Jarret. Podobało mu się tu. Cisza i spokój, czego więcej człowiekowi potrzeba?

Do willi dostali się bezproblemowo, wcześniej parkując wana na podjeździe z tyłu domu. Wszędzie było cicho i spokojnie. W rześkim, nocnym powietrzu słychać było tylko nieliczne świerszcze zasiedlające okoliczne ogrody. Różnica w poziomie życia była tu doskonale widoczna i wręcz namacalna.
Wnętrze domu było luksusowe. Grube i miękkie dywany wyściełały korytarze, a przygaszone światło rzucało delikatne cienie.
Pierwszą przeszkodą na jaką natrafili to czytnik kart w drzwiach do stróżówki w willi, który nie zaskoczył za pierwszym razem. W sumie nic niezwykłego ale inni, szczególnie Lucy, wydawali się spięci.

Gdy drzwi stanęły otworem jasnym stało się że coś tu jest bardzo nie w porządku. Zapach krwi nigdy nie zwiastował nic dobrego. Jarret uniósł swojego Enfielda AS do ramienia i przywarł bokiem do ościeżnicy mierząc w głąb pokoju. Dało się dostrzec wiązkę lasera badającą otoczenie po przeciwnej stronie strzelby. Oczom zespołu ukazały się ciała ochroniarzy leżące z poderżniętymi gardłami.
Gdy tylko jasnym się stało że w pokoju nie ma już odpowiedzialnego ze tę rzeźnię, Webb wyłączył celownik laserowy i ostrożnie wszedł do środka. Swoje pierwsze kroki skierował do najbliższego ciała. Lekko odchylił głowę denata i przyjrzał się dokładnie cięciu. Na chwilę zdjął rękawiczkę i przyłożył górną stronę dłoni do szyi i policzka martwego aby sprawdzić temperaturę zwłok. Robił to szczególnie ostrożnie żeby nie ubrudzić się krwią. Następnie w ciszy skierował się do wypatroszonego ciała i dokładnie przyjrzał ranie, starając się choć w przybliżeniu określić narzędzie którym została ona zadana. Szybko sprawdził czy ma przy sobie broń, przepustki, identyfikator... Czy było to tylko pozbycie się przeszkody na drodze, czy może zabójca potrzebował czegoś konkretnego.
Na słowa Mirona zareagował tylko skinieniem, wciąż analizując sytuację. Ułożenie ciał, ślady krwi, jej świeżość. Czyżby biedacy nawet nie mieli szansy się bronić? Pytania nasuwały się same, ale mieli teraz inne priorytety, a klęczenie nad wyprutymi flakami nie należało do czynności o których Jarret śnił po nocach.
Gdy poczuł ciarki biegnące wzdłuż kręgosłupa i kończyn, będące najpewniej działaniem ochronnej magii Lucy, wstał i przechylił głowę w lewo i prawo. Kości cicho chrupnęły i Jarret był gotów.

- Nie ma co tak sterczeć. Miron, zostaniesz tu i zajmiesz się systemami? Ochrona z pewnością nie stanowi już zagrożenia, a to co ją unieszkodliwiło już chyba sobie poszło, tak? Niezwłocznie musimy dostać się do pokoju małej, zabrać co trzeba i spadać w diabły. Tu postukał się placem w ucho. - Jesteśmy w kontakcie. Po czym wyciągnął z kieszeni flashbanga i rzucił go Mironowi. - W razie czego masz. Wyciągasz zawleczkę, zamykasz oczy, zatykasz uszy i powinno być cacy. Tylko nie zapomnij go odrzucić! Dodał lekko wesołym głosem, po czym przeniósł wzrok na Terrego i wyraźnie spoważniał.

- Co sądzisz Zombi? To nie wygląda na robotę amatorów. Nie mamy dużo czasu. Myron zapewni wywiad, a my zajmiemy się ekstrakcją. Gra?
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.

Ostatnio edytowane przez Cattus : 11-06-2014 o 23:12.
Cattus jest offline