Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-06-2014, 00:54   #35
rudaad
 
rudaad's Avatar
 
Reputacja: 1 rudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputację
(3:25)

Cierep w nowym miejscu nie mogła zasnąć, powolutku analizowała wszystko co wydarzyło się przez cały dzień. Szczególnie interesującą dla niej kwestią było zniknięcie chłopaka w masce i to co miała na myśli Sikora, gdy powiedziała jej, że Czeka ma coś do ukrycia. Również nie widziała Dziatwy po jej wypadku, a reszta niezbyt podejmowała jej temat na co również się trochę martwiła. Mimo wcześniejszego pójścia spać przemęczyła się nawet i półtorej godziny, aż w końcu dopadła ją natura, z którą walczyć długo nie można. Wywlokła się spod koców i nie zwracając uwagi na bose stopy skierowała się powoli i smętnie do drzwi łazienki. Wchodząc do tak zwanego salonu zauważyła, że drzwi do pokoju, w którym jeszcze nie była są uchylone. Słabe światło dostające się z wnętrza oświetlało jej drogę. Próbowała nawet zajrzeć do środka, ale jedyne co zobaczyła to kawałek podłogi zarzucony ciuchami. Nie zawracała sobie tym głowy, do momentu aż nie zwróciła uwagi, że nie wszystkie lumpy na podłodze były męskie, czerwone bojówki cioci leżały gdzieś tam rzucone w kąt przy drzwiach. Stała tak przez dłuższą chwilę układając sobie w głowie fakty aż w końcu wywnioskowała, że ciocia jest z powrotem. Mimo, że chciała zobaczyć ją na własne oczy to wyuczone zasady nie wpraszania się w pokoje wujków miały zawsze wyższy priorytet. Przeczochrała włosy i wyłowiła po kolejnych chwilach w półmroku drzwi do toalety. Otworzyła je z lekkim oporem, ktoś widocznie w tym samym momencie też próbował je otworzyć z drugiej strony i się nie zgrało. Przez moment stała na przeciwko najstraszniejszej rzeczy jaką widziała w życiu. Ostre oświetlenie pomieszczenia sanitarnego ukazało jej oczom, w całej okazałości, poparzoną twarz, która wyglądała na przerażającą maskę jakiejś maszkary. Do tego z głębi spalonej skóry we wszystkich odcieniach czerwieni i szarości wydzierały się czerwone światła…

Czeka po mętnej rozmowie ze swoją ulubienicą oraz intensywnych harcach miał dodatkowe chwile radości patrząc na dziewczyną, która zasypia obok niego. Niestety, natura też miała swoje plany względem niego. Wykręcił z trudem swoje ramię, na którym spała Dziatwa i podniósł dupsko, by zawlec je do kibla. Następnie zrealizował wszystkie swoje potrzeby nie zagłębiając się w ich szczegóły. Gdy już miał wrócić do nagrzanego miejsca obok dziewczyny drzwi postanowiły się mu przeciwstawić nie chcąc się otworzyć. Nie mając w planie z nimi walczyć, puścił klamkę pozwalając im otworzyć się z drugiej strony. Ku swojemu zaspanemu zdziwieniu zobaczył lewitującą czaszkę, która po paru kolejnych ułamkach iteracji obrazu z oczu dorzuciła niewielkie wychudzone ciało. Przechylił się nieco, by światło mogło paść na jej twarz.

To, co zobaczył ani nie poprawiło jego humoru ani nawet nie podtrzymało obecnego. Spróbował się uśmiechnąć uspokajająco, co stanowiło kiepskie doświadczenie dla małej, bo nic nie dało się wyciągnąć ze sparaliżowanych mięśni jego twarzy. Cierep wyglądała na przerażoną. Stała przez chwilę w miejscu wpatrując się coraz większymi oczyma. Usta lekko rozwierały się nabierając coraz więcej powietrza. Chłopak zorientował co się właściwie stało. W geście całkowitej rezygnacji wyciągnął przed siebie ręce żeby dziewczynka nie poczuła się zagrożona. Nie podziałało. Cofnęła się a razem ze zrobionym krokiem wyraz jej twarzy szybko się zmienił. W mgnieniu oka wyglądała na zwartą i gotową, skupioną i wnikliwe wpatrującą się w jego każdy ruch. Wyrysowana powaga nie przypominała zbiegu okoliczności, czy czegoś przypadkowego. Zaciskając zęby odskoczyła i uderzyła nogą otwarte drzwi, które z łomotem odbiły się od chłopaka. Rozszedł się huk, mimo,że netrunner zatrzymał je tuż przed swoją twarzą, która była priorytetem ze względu na wartość implantów. W tym czasie Cierep zrobiła parę kroków i złapała za najbliższe krzesło, również wpadając z rozpędu na cały stół. Zrobiło się jeszcze głośniej. Mając improwizowaną broń żwawo wróciła do swojego celu zamachując się poskładanymi w jedną część kawałkami drewna. Katem oka zauważyła, że drzwi do pokoju, które wcześniej były uchylone teraz rozwarły się na całą szerokość i stanęła w nich całkowicie naga Dziatwa. Szybkim krokiem ruszyła w ich kierunku i spróbowała złapać małą za rękę przygotowaną do uderzenia. Wyglądała na wściekłą, ale Cierep nie wiedziała, czy na nią czy na swojego kochanka. Nie zastanawiała się nad tym, miała inne priorytety. Dodatkowy hałas dało się też słyszeć z korytarza, z którego przed chwilą przeszła. Widząc ciocię dziewczyna zawahała się.w połowie a jej wyraz twarzy jeszcze przez parę chwil prezentował jakby nie jej osobę.
Tyle wystarczyło żeby kobieta złapała ją za rękę. Trzeźwo myśląc, odsunęła ją od Czeki i przez zaciśnięte zęby zwróciła się do niedoszłej ofiary ataku:

- Wyjdź, już.

- Czy jest już bezpiecznie? Bo nie chcę dostać w łeb. - Kałamarnica spytał niepewnie.

- Wyjdź. - powtórzyła tylko Dziatwa.

Na co chłopak wzruszył ramionami "Raz kozie śmierć" - pomyślał i wyszedł gotów w każdej chwili dać skok w bok i uciekać.

Cierep okazała się po kolejnych ułamkach chwil osobą najbardziej zdezorientowaną w zaistniałej sytuacji. Spojrzała wystraszonymi oczami to na monstrum, którego zatłuczenie właśnie przerwano, to na ciocię. Opuściła krzesło z przekoszonymi nogami i oglądała okolicę jakby starając się dowiedzieć co się stało. W tej chwili wszedł Gieroj, a Czeka wrócił do swojego pokoju. Blask czerwonych implantów w półmroku zamienił się miejscem z żółtawo zielonym blaskiem - zupełnie jak u psa, chwilę przed wypadkiem, w którym ciemną nocą ginie pod kołami rozpędzonej ciężarówki. Oba rozmyły się, gdy zapalono światło. Obaj faceci patrzyli to na siebie nawzajem to na dziwaczny obraz na środku. Naga, pociągająca kobieta trzymała za rękę chudzielca, który powoli opuszczał swoje narzędzie zagłady, ciągle strzelając oczami po całym pokoju. Dima wstrząśnięty widokiem starał omijać wzrokiem każdą część wytatuowanego ciała Dziatwy i skupić się na Cierep.

- Co tu się do kurwy nędzy wyprawia? - zapytał szybko oceniając zaistniała sytuację. Zrozumiał… Pokręcił głową, nie wyobrażał sobie nawet w najgorszych koszmarach takiego scenariusza. Kiwnął ręką na dziewczynkę żeby podeszła. Rusłana bez najmniejszego skrępowania ruszyła w jego stronę ciągle trzymając małą za rękę.

- Musimy porozmawiać Cierep. A ty, jeśli nie masz zamiaru jej puścić to chodź z nami, ale na Boga i tysiąc niestabilnych głowic atomowych, ubierz się.

Jęknął Gieroj ciągle odwracając wzrok od tego co nigdy nie powinno pojawić się nawet w jego wyobraźni. Cierep zmieszana i zdezorientowana nie wiedziała jak się zachować, w końcu odezwała się i ona:

- Przepraszam, nie chciałam… - odpowiedziała w sposób prawie automatyczny, który za nic nie pokrywał się z wrażeniem jakiejkolwiek skruchy a bliższy był wyuczonej formułki.

- Wiem, że nie chciałaś. - równie automatycznie i chłodno odpowiedziała jej ciocia i przekazała rękę dziewczynki Gierojowi.

Dowódca Strojbatu
przejął małą pod swoją opiekę. Chcąc, nie chcąc dotknął dłoni opiekunki pilnując żeby mała się nie wyrwała. Zacisnął zęby w geście powagi starając się pohamować każdą myśl jaka pojawiała się w jego głowie.

Tak żeby czternastolatka widziała ciągle Dziatwę podprowadził ją do stołu i posadził obok siebie. Sama kobieta skierowała się do pokoju Gaidara. Po drodze przestawiła właściciela lokum tak żeby samej ciągle być na widoku, a żeby on opierał się o framugę drzwi i też wszystko widział. Zaczęła się ubierać, uważnie wybierając z całego bałaganu tylko swoje rzeczy. Dima starał się nie patrzeć, nawet nie zerkać… Raz dał już plamę i teraz jego kutas mógł nawet eksplodować, ale za nic nie powtórzy takiego błędu jak poprzednio. Lojalność wobec kumpla była ważniejsza. Po chwili Rusłana wróciła na bosaka, ale już ubrana i przysiadła się do towarzystwa. W końcu siedemnastolatkowie mogli się skupić na czymś innym niż na niej.

- Masz tu mieszkać, więc musisz zrozumieć, że każdy tutaj może być postrzegany jako potwór. Fizycznie, psychicznie - to nie ma znaczenia.

Dziatwa dużo wolniej powtarzała Cierep na ucho jego słowa, tak żeby do niej dotarły:

-Masz tu mieszkać. Musisz zrozumieć. Każdy tutaj może być postrzegany jako potwór. Fizycznie. Psychicznie. Obojętne.

- Czeka jest taki, bo miał wypadek. Nie chciał tego, stała mu się straszna krzywda. Jeżeli jego uważasz za potwora to tak samo musisz widzieć siebie i mnie. Patrz.

- Grigorij jest taki. Miał wypadek. Nie chciał tego. Stała się mu straszna krzywda. Jeśli widzisz go jako potwora. To ty też jesteś powtorem. Dime też powinnaś widzieć jako potwora. Spójrz.

Dowódca ściągnął przez głowę koszulkę i odwrócił się do małej plecami. Dziatwa odruchowo złapała Cierep za barki. Wzdłuż kręgosłupa Gieroja ciągnęła mu się linia blizn po poparzeniach i nieludzkich zrostów z których wyrastały metalowe ostre krawędzie. Poszarpany metal głęboko sięgał jego mięśni. Przy każdym ruchu głębiej wbijając się w ciało chłopaka. Widok przerażał. Konstrukcja wszczepów i zespolenia ich z ciałem Cierep była arcydziełem przy tym co miał w sobie Gieroj. Przez całe barki, żebra i linię lędźwi przez lata narastały mu tam nowe połączenia mięśniowe tworząc makabryczną mozaikę organicznych deformacji.

Dziewczyna mimo wszystko dalej była przestraszona i zdezorientowana. Powtarzanie cioci pomagało jej w dotarciu, co się do niej mówi. Podwinęła obronnie nogi obejmując je ramionami wcisnęła jeszcze pięty na krzesło, na którym siedziała. Twarz lekko chowała między kolanami spoglądając to na Gieroja to na ciocię.

- Widzisz jak to wygląda. Nie jest ładne. Faktycznie, może kojarzyć się tylko z potworem, ale powiedz, czy byłem dla ciebie niemiły? Czy Czeka był dla ciebie niemiły w jakikolwiek sposób? On boi się ludzi, bo reagują na niego agresją, tak jak ty to zrobiłaś.

- Widzisz jak wygląda to u Dimy. Nie jest ładne. Może kojarzyć się tylko z potworem. Powiedz: Czy Dima był niemiły? Czy Grigorij był niemiły? Grigorij boi się ludzi. Boi się, bo mogą go zaatakować tak jak Ty próbowałaś.

Z czasem, gdy Dima słysząc jak Dziatwa powtarza wszystko Cierep na ucho sam zaczął mówić bardzo wolno, na tyle żeby Rusłana nadążyła z tłumaczeniem małej. Ta widocznie ciężko pracowała by ogarnąć sytuację, choć nie przychodziło jej to z łatwością. Mimo, że była dość duża to tłumaczyło się jej wszystko jak Sikorze ładnych parę lat temu. Na szczęście miała czas, nikt jej nie poganiał. W końcu po paru dłuższych chwilach wycisnęli z niej jakąś reakcję. Pokręciła trochę głową - przynajmniej tyle.

- Widzisz, ten znak, który masz na koszulce oznacza pewną umowę między nami. NIgdy nie zrobimy krzywdy sobie nawzajem. Będziemy siebie nawzajem siebie chronić. Nawet jeśli ktoś z nas zrobi coś złego lub głupiego, a jeżeli ktoś obcy zrobi krzywdę któremuś z nas to znajdziemy go nawet w piekle. Bo wszyscy jesteśmy takimi samymi wyrzutkami. Wszyscy fizycznie, psychicznie nie pasujemy do wszystkich normalnych ludzi i dlatego trzymamy się razem. Dlatego ja mogę chodzić bez koszulki, a Czeka bez maski. Bo tutaj to my jesteśmy normalni, a wszyscy inni są dziwni. Troszczymy się o siebie nawzajem, bo nikt inny nigdy nie będzie się o nas troszczył. Tyle powinnaś o nas wiedzieć. Zostałaś tu przysłana, ale ja, pozostawiam decyzję na temat tego czy będziesz chciała z nami zostać, żyć, mieszkać dla ciebie. Bo nikogo nie będziemy do tego zmuszać. Dlatego pytam w tej chwili ciebie, czy chcesz być jedną z nas. Nie musisz odpowiadać od razu, ale proszę cię żebyś do chwili podjęcia decyzji w stosunku do nikogo z grupy nie reagowała tak jak przed chwilą. Rozumiesz mnie?

- Widzisz ten znak - buldożer. Masz go na koszulce. Ma on znaczenie. To jest umowa. Umowa między wami wszystkimi tutaj. NIGDY NIE ZROBICIE KRZYWDY SOBIE NAWZAJEM. Będziecie się chronić nawzajem. Nawet jeśli ktoś z was zrobi coś głupiego. Nawet jeśli ktoś z was zrobi coś złego. Jeśli ktoś obcy zrobi krzywdę komuś z nas to znajdziecie go.

W tym momencie poczekała aż na twarzy małej pojawi się jakaś oznaka zrozumienia, gdy ją dostrzegła kontynuowała:

- Jesteście sobie wszyscy równi. Wszyscy jesteście tacy sami. Wszyscy jesteście wyrzutkami. Nie pasujecie do reszty świata. Nie pasujecie wyglądem. Nie pasujecie sposobem myślenia. Dlatego trzymacie się razem. Z tego powodu Dima może pokazać wam plecy. Z tego powodu Grigorij może pokazać twarz. Tutaj, w tym miejscu - to wy jesteście normalni. Wszyscy inni są dziwni - wy normalni. Dbacie o siebie, bo nikt inny dla nich tego nie zrobi.
Tyle powinnaś wiedzieć o was. Zostałaś tu przysłana. Ale możesz wybrać - czy chcesz zostać? Nie będziemy Cię zmuszać. Dima pyta: Czy chcesz być jedną z nich? Nie musisz odpowiadać już teraz. Nie rób im krzywdy. Nigdy nie rób Grigorijowi krzywdy. Rozumiesz?


Cierep wpatrywała się w Gieroja przez dłuższy czas a po tym na ciocię, która mówiła do niej w inny sposób. Na jej twarzy widać było skrępowanie i nacisk wszystkich słów. Osaczona i wciąż z wymieszanym zdezorientowaniem i strachem kiwała głową chowając się odrobinę za kolanami. Nie lubiła takich sytuacji. Choć nie było ich na szczęście dużo. Nie lubiła tego, jak wszyscy na nią patrzą. Jak sama jest na pozycji “tej złej” mimo, że nic złego nie zrobiła.

- Wystraszyłam się… - wymamrotała cicho pod nosem łypiąc spod lekko rozczochranej na wpół zgolonej głowie. Na co pochylił się nad nią Gieroj, nie zdając sobie sprawy, że znów przysunął się zbyt blisko Dziatwy, powiedział bardzo powoli, zupełnie jakby chciał powtórzyć wyczyn cioci:

- Nie masz się czego bać. Nikt nie zrobi ci tu nic złego. A ja nie chce cię straszyć, chcę żebyś wiedziała, że wszyscy tutaj jesteśmy podobni do ciebie, a ty jesteś podobna do nas. Dlatego powinniśmy się trzymać razem. Dlatego nikt z nas nic ci nie powie jeśli będziesz chciała odejść, a jeżeli będziesz chciała zostać jedną z nas, przyjmiemy cię z otwartymi ramionami.

Dziewczyna skuliła się nieco bardziej pod nachylającym się Gierojem, widząc to Dima przyklęknął przed nią. Mimo, że na niego patrzyła to nie zapowiadało się by otrzymał swoją odpowiedź w prosty sposób. Na taki widok, uśmiechnął się do niej, pogłaskał ją po rozczochranych zielonych włosach.

- Nie bój się - powtórzył, ale mimo to Cierep wyglądała nadal na przestraszoną i chowającą się.

- Wystarczy tych wrażeń na dziś. Luda musi iść spać. - powiedziała Dziatwa do Gieroja, na co ten jeszcze raz pogłaskał małą po głowie uśmiechając się i odpowiadając nie Rusłanie, a czternastolatce:

-Jasne. Śpij słodko i pamiętaj, nie masz się czego bać, bo bronią cię najgorsze potwory w okolicy.

Dziewczyny wstały od stołu. Tak jak Dziatwa trzymała Cierep za ramiona od momentu prezentacji pleców Dimy tak teraz puściła jedno z nich i objęła ją własnym ramieniem. Wychodząc z salonu Dziatwa skinęła głową na Gieroja i pożegnała go prostym stwierdzeniem:

- Będę potrzebowała pokoju.

Wcześniej jednak odprowadziła dziewczynkę najpierw do łazienki. Później czekając na nią pod drzwiami zamieniła dwa słowa z Czeką:

- Przepraszam za to.

Po czym zaprowadziła małą do jej własnego łóżka, posiedziała chwilę z nią nic nie mówiąc, znacząco tylko kręcąc głową i wróciła do pokoju Kałamarnicy.
 
__________________
"Najbardziej przecież ze wszystkich odznaczyła się ta, co zapragnęła zajrzeć do wnętrza mózgu, do siedliska wolnej myśli i zupełnie je zeżreć. Ta wstąpiła majestatycznie na nogę Winrycha, przemaszerowała po nim, dotarła szczęśliwie aż do głowy i poczęła dobijać się zapamiętale do wnętrza tej czaszki, do tej ostatniej fortecy polskiego powstania."

Ostatnio edytowane przez rudaad : 13-06-2014 o 01:40.
rudaad jest offline